Music!

sobota, 10 sierpnia 2013

Nowe życie a marzenia się spełniają!

Nocka jak zwykle minęła szybko, i zanim zdążyłam się odwrócić się na drugi bok zadzwonił mój budzik..
- i znowu to samo..- pomyślałam, a jednak nie! przecież jutro z samego rana wyjeżdżam do Dortmundu na najlepsze studia na świecie z moją najlepszą i najukochańszą przyjaciółką. Wstając szybko z łóżka pobiegłam do łazienki, odświeżyłam się, ubrałam i trochę pomalowałam. Na dół do kuchni zbawił mnie zapach naleśników. Zbiegając po schodach zauważyłam teczkę taty, byłam mile zaskoczona a w przedpokoju torebkę mamy. Ucieszyłam się na myśl, że będę mogła spędzić z nimi przed ostatni poranek przed moim wylotem. Wchodząc do kuchni usłyszałam głos rodziców :
- no witamy Cię córeczko - powiedzieli chóralnie rodzice
- no cześć - uśmiechnęłam się i przytuliłam ich oboje, - coś się stało ? - zapytałam
-nie a czemu, chcieliśmy po prostu spędzić z Tobą jeszcze kilka godzin nim uciekniesz nam z domu na zawsze - oświadczyła mi mama
-przecież nie jadę na koniec świata - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do moich rodziców
- ja to wiem, ale spróbuj to wytłumaczyć twojej mamie - zaśmiał się tato
- mamo! przecież wiesz że kocham Cię najbardziej na świecie i będę Cię odwiedzać tak często jak tylko to będzie możliwe - uśmiechnęłam się i przytuliłam się do mamy, a z jej oczu poleciało kilka łez.
Wtedy tato przerwał nam tą chwilę "rozpaczy" i powiedział że to są klucze do mojego mieszkania. Nie daleko do centrum i oczywiście z widokiem na Signal Iduna Park. Nie powiem zdziwiło mnie to, że mój tata ciągle zapracowany wie czym ja się interesuję i jakiej drużynie piłkarskiej kibicuję, podbiegłam do niego i wtedy mocno przytuliłam. Szepnęłam mu też do ucha
- dziękuję i kocham Cię - po czym dałam mu buziaka z policzek i poszłam szamać pięknie pachnące śniadanko.

Na zegarze w kuchni dochodziła już prawie godzina 11:20 kiedy przypomniało mi się że nie mam jeszcze kilku potrzebnych rzeczy na wyjazd, postanowiłam wykorzystać tak pięknie rozpoczęty dzień i pośmigać jeszcze trochę na mojej besti. Założyłam cały mój kombinezon na ścigacza, wzięłam dokumenty i pieniądze do plecaka i poszłam po moje cudo do garażu. Przed wejściem na motor zadzwoniłam jeszcze do Klary żeby przyjechała do naszego ulubionego centrum handlowego za pół godziny bo musimy wszystko ustalić.
Po 20 minutach szybkiej jazdy dotarłam do centrum przy którym zaparkowałam i poszłam do naszej ulubionej kawiarni. Tam czekała już Klara, zdziwiła się że przyjechałam na motocyklu bo ja rzadko to robię.
-no hej kochana, widzę dzisiaj ostatnia przejażdżka na Hondzi ? : D - zaśmiała się dziewczyna
-a no niestety.. nie mogę jej zabrać ze sobą, chociaż bardzo bym chciała, mam pomysł powiem tacie żeby mi ją przysłał! - zaśmiała się dziewczyna - a tak serio to przyszła z tobą omówić kwestię wyjazdu. Lot mamy jutro w samo południe, klucze do mieszkania już mam! Widok z naszego okna to SIP!
I w tym momencie obie zaczęłyśmy krzyczeć z radości :D a potem się śmiać.
Po wypiciu late, poszłyśmy jeszcze na jakieś zakupy. Nie kupiłyśmy nic dużego kilka t-shitrów, par spodni i sukienek. Pożegnałyśmy się ja pojechałam do domu, a Klara spotkała jakąś znajomą i zaprosiła ją na kawę.

[w tym samym czasie u Marco i Kuby ]
Trening był trochę męczący o ile można nazwać to treningiem w naszym wykonaniu, poszliśmy do szatni. Zadzwonił do mnie Moritz zdziwiłem się to prawda kiedy odebrałem do słuchawki zaczęli mi krzyczeć chłopacy, wyszedłem więc do tunelu a za mną Kuba.
-No siema stary! Co się stało że się odezwałeś do starego kumpla? Czyżbyś za nami tęsknił ? - dopytywał się Marco
-No a jak! Oczywiście że tęsknię, głupie pytanie. Jednak mam do Ciebie prośbę. - mówił Moritz
- No dawaj, jeśli będę mógł to pomogę.
- Jutro do Dortmundu przylatuje moja siostra przyrodnia i potrzebuję żeby ktoś pojechał ze mną na lotnisko ją odebrać. - oświadczył mu MO
- to znaczy tak.. no bo ja jutro.. nie bardzo.. obiecałem siostrze, że pomogę jej przy siostrzeńcu.. na prawdę przepraszam, ale może Kuba! ooo.. To jest dobry plan! Kuba się zgadza.
- dziękuję wam chłopaki! nigdy wam tego nie zapomnę - mówił do słuchawki Leitner
-Spoko, to jutro o której ? - o 17 na lotnisku okej. Kuba będzie - powiedział Marco po czym się rozłączył i wrócił się przebrać z Kubą do szatni.
Po wyjściu z SIP Kuba zapytał z łobuzerskim uśmiechem Marco :
- ej a ta jego siostra to jakaś dupera czy coś ? wiesz coś o niej ?
- no stary! w życiu. on o niej nigdy nic nie gadał. skąd mam to wiedzieć ?
- no tak.. w sumie dziwne, mieć siostrę a jakby jej nie było - powiedział Kuba do Marco po czym pojechali oboje do swoich mieszkań.

[Marcelina ]
Wróciłam do domu wykończona, muszę się jeszcze tylko dopakować i już prawie będę gotowa.
- No już dawaj, przecież i tak się do ciebie wszystko musi zmieścić! - mówiła do walizki
- o jest, nareszcie! - zapięła walizkę po czym poszła się odświeżyć i odpłynęła do krainy snów.

RANO
Jest godzina 9:00 a ja już na nogach, to jakieś nie możliwe, szybko się ubrałam i umalowałam po czym zeszłam na dół. Czekali tam na mnie rodzice którzy powiedzieli że odwiozą nas z Klarcią na lotnisko.
Po zjedzonym śniadaniu i 45 minutach byłyśmy już z moją przyjaciółką na lotnisku. Pożegnałyśmy się z rodzicami, przeszłyśmy wszystkie odprawy i już siedziałyśmy w samolocie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam ze słuchawkami w uszach, ale wiem że obudziła mnie Klara mówiąc że za kilka minut lądujemy. Byłam szczęśliwa. Powiedziałam też do Klary :
-a widzisz kochana, nowe życie na nas czeka, a marzenia się spełniają!
Przyjaciółka tylko się uśmiechnęła a ja to odwzajemniłam.

Kiedy wyszłyśmy z samolotu poszukiwałyśmy mamy Klary która miała nas odebrać. Nie było jej jednak..
W pewnym momencie zauważyłam znaną mi z telewizji twarz.. był to nie kto inny jak Moritz Leitner. Tak w samej osobie on! Szturchnęłam moją przyjaciółkę mówiąc co zauważyłam, ona stwierdziła tylko pod nosem
-o nie.. jeszcze jego mi do szczęścia brakowało..

C.D.N...

_________________________________________________________________________________

Nudyyy ;// trochę nie podoba mi się ten rozdział, ale cóż. Akcja rozwinie się w następnym obiecuję i to tak na poważnie :D Liczę na kom. pod postem bo motywują, na prawdę. Dzięki za odwiedziny, jeśli przeczytałeś/aś to zostaw po sobie ślad. Następny za 5 kom. lub ponad 200 wyświetleń.
 Pozdrawiam Malina ;*








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz