Music!

czwartek, 15 sierpnia 2013

Kwiaty, czekolada i wyjątkowe miejsce...

[Marco]
Kiedy Marcelina weszła do swojego mieszkania postanowiłem wyjść przed budynek żeby mnie trochę zmoczyło bo była straszna ulewa. Zaraz potem poszedłem pod drzwi Marceliny i zapukałem...
- hej, to znowu ja.. przepraszam ale zgubiłem gdzieś moje klucze od mieszkania i nie mogę ich znaleźć, nawet byłem w samochodzie na dole no i widzisz.. trochę zmokłem.. wpuścisz mnie może i dasz trochę ciepłej herbaty i dasz trochę wyschnąć ?
- tak, no pewnie wchodź, ale gdzie ty je podziałeś ? - pytała wpuszczając mnie do środka..
- no właśnie nie wiem..miałem je i zniknęły.. chyba je miałem.. - udawałem że myślę.. - ale ja zaraz zadzwonię po ślusarza, on na pewno mi pomoże.

[Marcelina]
Kiedy Marco mnie odprowadził poszłam się przebrać i zrobić sobie herbatę do kuchni. Nagle ktoś zapukał do moich drzwi, pomyślałam że to Klara nie zabrała kluczy, ale nie..! Przed moimi drzwiami ponownie stał Reus, tym razem trochę przemoczony.. Tłumaczył się, że zostawił gdzieś klucze i zapytał czy może wejść obeschnąć. Oczywiście pozwoliłam mu, zrobiłam mu herbatę i usiedliśmy w salonie..
- o czym Ty myślałeś że je zgubiłeś? - pytałam
- tak, właściwie to sam nie wiem.. może ja wgl. ich nie zabrałem z domu - rozmyślał Reus. On i jego mina myśliciela - bezcenne, trochę się na niego zapatrzyłam, ale musiałam się ogarnąć..
- no to co, dzwonisz po tego ślusarza czy coś ? - rzuciłam w ciszy
- a tak, tak.. już idę.. - powiedział i gdzieś znikł.
Wrócił po 5 minutach, jakiś dziwnie uśmiechnięty, zastanawiałam się tylko co on kombinuje..
- mam lepszy plan! - krzyknął - chyba zostawiłem otworzone moje drzwi balkonowe, sprubuję przejść przed balkon, zgadasz się ?
- Nie! znaczy tak, jeśli chcesz to idź tylko mi się nie zabij. - mówiłam z uchmiechem
- okej, to idę.. ale jeśli spadnę to przyjdź proszę na mój pogrzeb - kiedy to powiedział oboje zaczęliśmy się śmiać.


[Klara]
Każda godzina, minuta, sekunda spędzona z Kubą mogłaby trwać wiecznie. Przy nim czułam się bezpiecznie i jak nigdy przed tem. Wiedziała że te chwile kiedyś będą musiały się skończyć, ale teraz o tym nie myślałam.. Kupiliśmy z Kubą kawę na wynos. On powiedział, że pokaże mi najpiękniejsze miejsce w Dortmundzie, najpiękniejsze oczywiście dla niego, ale mieliśmy podobny gust, więc mogłam spodziewać się, że to coś wyjątkowego..

[Kuba]
Chciałem pokazać mojej dziewczynie miejsce wyjątkowe jak ona.. Dlatego zabrałem ją przed Signal Iduna Park. Powiedziałem, że ma zamknąć oczy, posłuchała mnie, bo ufała mi bezgranicznie.. Ja zaprowadziłem ją tam, gdzie jeszcze nie był żaden mój znajomy.. Zaprowadziłem ją na wierzę transmisujną na stadionie Borussii Dortmund z której było widać całą oświetloną panoramę miasta Dortmund..
- dobrze, możesz otworzyć oczy..
- a mam się bać? - zaśmiała się
- nie, tu jest pięknie, z resztą sama ocenisz..
Otworzyła oczy, ten widok zaparł jej dech w piersiach.. Powiedziała mi tylko do ucha słodkie "dziękuję" i pocaławała mnie..

[Marco]
Jak się dobrze okazało, zostawiłem drzwi balkonowe otworzone, udało mi się jakoś przejść i przeżyć, wszedłem do swojego mieszkania. Klucze leżały na blacie szafki w przed pokoju.. Jednak ja nie mogłem tak zakończyć tego dnia.
Planowałem to już całe popołudnie, poprosiłem żeby Nuri przywiózł mi do domu kwiaty i dużą czekoladę. Tak na prawdę mój klucz był pod wycieraczką żeby Sahin mógł go znaleźć i zostawić to o co go poprosiłem w kuchni.. Wiedziałem, że jakoś muszę podziękować Marcelinie za to, że pozwoliła mi u niej wyschnąć. Wziąłem szybki prysznic, ułożyłem włosy, przebrałem się i znowu pomaszerowałem pod jej drzwi..

[Marcelina]
To było śmieszne kiedy Marco tak przechodził po tym balkonie, ale strasznie się o niego bałam, że coś mu się stanie, nie mogłam jednak tego okazywać żeby sobie czegoś nie pomyślał..
Siedząc sama w domu i oglądając telewizję nie spodziewałam się żadnych gości. W pewnym momencie znowu ktoś zapukał. Dziwnym trafem znowu był to.. Marco ? o.O w dodatku z kwiatkami i czekoladą..? Pomyślałam, że to nie możliwe, niczym z miną WTF?! wpuściłam go do mieszkania..
- ja przyszedłem.. chciałem Ci podziękować..
- ale za co ? o.O
- no pozwoliłaś mi u siebie wyschnąć, za to.. - mówił z uśmiechem wręczając mi kwiaty i czekoladę
- aaaa.. to nie trzeba było - uśmiechnęłam się
- trzeba - odwzajemnił - to ja już będę leciał..
- Marco..? zaczekaj.. siedzę dzisiaj sama i  chyba nie dam rady zjeść tej czekolady sama.. - powiedziałam ze skrzywioną miną - dotrzymałbyś mi towarzystwa? - zapytałam nie pewnie.. w głębi duszy chciałam żeby powiedział, że się zgadza, ale nie wiedziałam dlaczego go o to zapytałam..
- tak, oczywiście.. też musiałbym siedzieć dzisiaj sam - z uśmiechem znowu przekroczy próg mojego domu..


________________________________________________________________
Dzisiaj 2 rozdział. Trochę zajęło mi przepisanie go. Na dzisiaj już pewnie nic więcej nie dodam, bo wena mi się skończyła. Przyjedzie pewnie dopiero po 23 i znowu bd pisać w notatniku na telefonie. :3 Liczę, że się wam spodoba. :) Pozdrawiam MaLinA









4 komentarze:

  1. Przeczytałam wszystko od początku i po prostu genialne wiesz jak mnie to wkręciło ciekawa jestem co dalej czy coś się stanie u Marco i Marceliny szkoda,że nie dodasz kolejnego rozdziału mogła bym czytać te opowiadanie cały dzień pozdrawiam i wpadnij do mnie na bloga o Marco liczę na opinię http://marco-emila.blogspot.com/ :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak miły komentarz. Powiem Ci że mnie zaskoczyłaś, nie myślała że to tak wciąga :) Kolejny dodam jak tylko będę mieć czas i pomysł. Postaram się jutro, ale nic nie obiecuję. Pozdrawiam MaLinA

      Usuń
    2. Mogę prosić o jakiś kontakt gg?

      Usuń
    3. tak, już daję :) 25745865 albo zapraszam na aska ask.fm/jaramsienaszareprezentacja

      Usuń