Music!

piątek, 27 września 2013

Nosz kurde księżniczko..!

Specjalnie dla Klary, która się fochła za poprzedni.. ;<

[Klara]
Nie no, teraz to Kuba przeszedł już samego siebie. Jak on w ogóle mógł jeszcze tutaj przyjść. Nie miałam ochoty z nim gadać więc zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Niech sobie nie myśli, że tak łatwo wybaczam - o nie! Weszłam do tego mieszkania nie ogarnięta, wiedziałam że on będzie czekał za drzwiami i nie odpuści. On usiadł sobie pod moimi drzwiami. Ja poszłam pod prysznic. Zrzuciłam z siebie ubranie i wykąpałam się. 2 minuty i już byłam przebrana w spodnie i bluzę parząc herbatę w kuchni. Wstawiłam wodę, trochę ochłonęłam. Postanowiłam uchylić drzwi mieszkania. Zobaczyłam Kubę, Kubę jakiego do tej pory nie znałam. Siedział oparty o ścianę, głowę miał między nogami a kiedy usłyszał że wychodzę podniósł głowę a wtedy zobaczyłam jego przeszklone oczy. Nie mogłam się oprzeć. Zostawiłam drzwi uchylone, on wiedział co zrobić.

[Marco]
Ta Marcelina jest jakaś totalnie szalona. Jak ja mogłem podobać się jej wcześniej i tego nie zauważyć?! Cholera Reus - gdzie ty oczy miałeś?! Ale tak ogólnie to mnie nie źle zaskoczyła , Boże jaki zawias miałem, a rozkmine to dopiero.. Czy ona serio mówiła ? Nie no ładny kłamca.. Ale ja jej pokażę, że z Reus'em się nie zadziera. W pewnym momencie z moich zamyśleń do mojego ucha dotarły przerażające dźwięki. Nie dość że nic z nich nie rozumiałem to jeszcze mało co przez nie nie ogłuchłem
- kuuurwaaa!! Proszę jaśnie pana! Nosz kurde księżniczko! - krzyczała po polsku Cyśka
- Boże Marcela czego się drzesz?! - i znowu zaczęła coś bełkotać w innym języku
- a może tak po niemiecku bym prosił? - a ona zaczęła się śmiać, ale za to nareszcie zaczęła gadać po niemiecku
- Marco kurde.. od dobrych 10 minut mówię że mi zimno a ty mnie olewasz! - skarżyła się
- kurde no, przepraszam, zamyśliłem się. trzymaj moją bluzę.
- oooo.. dziękuję - przytuliła mnie
- a ty serio mówiłaś co do mnie? - spojrzała na mnie znacząco
- no, pewnie! przecież bym nie kłamała. Ty nie wiesz wszystkiego, i lepiej nie wnikaj - wyszczerzyła się
- dobra, to może się zbieramy stąd co ? - zaproponowałem

[Marcelina]
No z tego Reus'a to jakiś totalny nie ogar, gadam do niego i gadam a on nic.. Wreszcie wydarłam się mu po polsku do ucha - zadziałało. Oprócz tego to jeszcze dostałam od niego bluzę i poszliśmy już z parku. W końcu było już przed północą. Marco zapytał czy mam ochotę na gorącą czekoladę. Pomyślałam - chłopak marzenie! Powiedziałam, że mam. Zabrał mnie więc do najlepszej knajpki w Dortmundzie. Kiedy doszliśmy niestety było już zamknięte, ale co to dla Reusa. Zaproponował czekoladę z piankami w domu, Idąc ulicą śmialiśmy się jak dwaj idioci. Nagle stanęłam bo bolał mnie już brzuch ze śmiechu, nie wiem jak to zrobiłam ale zatrzymałam się pod jemiołą. Reus spojrzał do góry jak by wiedział że ona tam jest, ja też spojrzałam i się przeraziłam, że będę musiała mu dać buziaka.. Powiedziałam mu tylko jedno.
- haha nie. - on poruszył znacząco brwiami, wiedziałam co mu po głowie chodzi ale postanowiłam mu uciec.
- Reus, nie myśl sobie że dostaniesz buziaka, bo nie zasłużyłeś! - zaczęłam się śmiać i uciekać. Dałam w długą, a on za mną! Zapomniałam tylko o jednym. On to jedna z najlepszych gwiazdek piłki nożnej..

[Kuba]
Byłem już prawie pewny, że ona mi nigdy nie otworzy mi tych drzwi. Minęło kilka minut, ale postanowiłem że nawet jeśli ona ich nie otworzy to będę czekał. Czekałem tak, w moich oczach pojawiały się łzy. Nie mogłem sobie jednak pozwolić na płacz. Wiedziałem, że w każdej chwili może wyjść Klara. Tak też się stało. Wyszła, ja podniosłem głowę. Ona nic nie mówiąc weszła z powrotem do mieszkania, zostawiła jednak uchylone drzwi. Postanowiłem skorzystać z okazji, wszedłem do jej mieszkania..

____________________________________________________________________________
Hejka! Mam dla was kolejny rozdział. Pewnie nie będzie się wam podobał, bo się w nim nic nie dzieje, ale co tam. Dzięki za wszystkie wyświetlenia, komentarze i motywację! Kocham was wszystkich! Kolejny chyba za tydzień, o ile pozwoli mi szkoła. Zapraszam na aska i gadu (25745865)
























piątek, 20 września 2013

Park, łzy i rozkmina Reusa...

[Marco]
Wszedłem do umówionej kawiarni, usiadłem przy stoliku i zacząłem czuć się niepewnie.. Serce waliło mi jak oszalałe, w ręce pociły mi się łodygi róż kupionych dla Marceliny. Na reszcie zobaczyłem ją. Stała za oknem, przyprowadziła ją Klara, ale zostawiła przed wejściem. Kiedy weszła do tego pomieszczenie zaczął na mojej twarzy pojawiać się uśmiech. Ni z tego ni z owego zrobiły mi się czerwone policzki. Jakbym wstydził się dziewczyny z którą się umówiłem.
Podeszła do mnie, wręczyłem jej bukiet - ucieszyła się. Stwierdziliśmy, że czas pójść już do kina. Została tylko kwestia filmu..

[Marcelina]
Miałam taką podjarkę, szłam na to spotkanie normalnie jak jakaś trzynastolatka. Gdy weszłam do kawiarni ogarnęło mnie dziwne uczucie. Marco wręczył mi bukiet moich ulubionych czerwonych róż i zaproponował kino
- kwestia filmu - zaśmiałam się.. - po ostatnim horrorze z Tobą to nigdy więcej - wystawiłam mu język
- no co Ty! Najlepszy wieczór w moim życiu, w dodatku z tobą - uśmiechnął się farbowany blondyn
- hahaha weź skończ! ja mam lepszy plan! - zrobiłam minę i poruszyłam brwiami - chodzmy na dłuuuuuuugi spacer! pogadamy sobie, bo w końcu ja przecież o tobie nic nie wiem.. - udałam zasmuconą
- okej, to ja się zgadzam. park.?
- czemu nie, chodźmy..-uśmiechnęłam się do chłopaka

[Klara]
Nadal nie potrafiłam uspokoić moich emocji, cały czas przed oczami miałam obraz Kuby i tej kobiety.. Po moich policzkach spływały potoki łez, łez wylanych przez moją głupotę i nieposłuszeństwo. W mojej kieszeni bezustannie wibrował telefon, nie zwracałam na to uwagi. Biegnąc przed siebie nawet nie zauważyłam, że jestem pod domem mojej mamy. Zadzwoniłam na dzwonek, drzwi otworzyła mi gosposia. Wpuściła mnie do środka i kazała zaczekać na mamę...

[Kuba]
Do Klary próbowałem dodzwonić się milion razy. Cały czas albo odrzucała, nie odbierała, albo włączała się jej poczta. Czekałem tak i czekałem, w końcu postanowiłem do niej pojechać. Może stało się coś o czym mi nie powiedziała, zamówiłem taksówkę, w drodze do jej mieszkania cały czas próbowałem do niej dzwonić - na marne.. Głuchy telefon, to wszystko co słyszałem za każdym razem..

[Marco]
Kwestia filmu rozwiązana! Idziemy jednak do parku, cieszę się że nie poszliśmy jednak do tego kina, tutaj teraz też jest fajnie...
- no to od czego zaczynamy nasze "bliższe poznanie" ? - zapytałem
- hmmmm.. to może każdy opowie coś o sobie a potem będziemy zadawać sobie pytania w razie czego, pasuje.?
- no pewnie! to kto zaczyna.? chciałbym przypomnieć, że kobiety mają pierwszeństwo - zaśmiałem się
- ha ha. ale okej, ja mogę zacząć. to tak : Jak już wiesz nazywam się Marcelina, pochodzę z Polski jak Lewy, Kuba i Łukasz. Jestem jedynaczką, zawsze byłam rozpieszczana i kocham najbardziej na świecie piłkę nożną. I kiedyś był taki jeden w Borussii który strasznie mi się podobał, ale to inna i długa historia..
- no ciekawy masz też życiorys - zaśmiałem się - to teraz może ja...

[Marcelina]
Ten spacer to był super pomysł, ale oczywiście Marcela geniusz wystrzeliła z tym że jakiś piłkarz BvB się jej podobał, ale Marco chyba na to nie zwrócił uwagi, bo gdy skończyłam mówić o sobie on zaczął swoją historię..
-to teraz może ja... Jestem sobie Marco Reus, gram w Borussii Dortmund, mam dwie siostry, jedną już poznałaś zazdrośnico - zachrypnął się, a ja zmierzyłam go wzrokiem.
- no dawaj dalej! - poganiałam go
- no to dalej.. mam przyjaciela Mario który pojawia się najczęściej w najmniej odpowiednich momentach mojego życia - oboje zaczęliśmy się śmiać - ostatnio poznałem wyjątkową Polkę w, której intryguje mnie jej historia o zawodniku Borussii D. i nie wyobrażam sobie życia bez piłki nożnej - zakończył i uśmiechnął się łobuzersko, o boże pomyślałam!  Wiedziałam, że wróci do tego głupiego tematu! Ale nic.. wybrnę
- powiadasz bez piłki tak.? - uśmiechnęłam się
- weź Ty mi tu tematu nie zmieniaj! gadaj o tym kolesiu z Borussii! Uduszę go! - wyszczerzył się
- no pewnie, pewnie.. a chcesz prawdę prawdę, czy prawdę kłamstwo.?
- prawdę, prawdę oczywiście - uśmiechnął się
- hmm.. no to to było tak...

[Klara]
Kiedy mama zeszła z góry i zobaczyła mnie w jej salonie zaniemówiła, miałam roztarty tusz na policzkach, rozwalone włosy i mokrą koszulkę od łez, nie wiedziałam co zrobi, a ona po prostu podeszła do mnie, przytuliła i powiedziała że faceci tak już mają..
- mamo.. - mówiłam szlochając
- tak kochanie - powiedziała mama odrywając się ode mnie
- czemu to tak jest? Dlaczego każdy facet jest taki sam ?
- kochanie.. nie każdy jest taki.. - pocieszała mnie moja rodzicielka - może to po prostu jakaś jego koleżanka czy coś..
- tsaaa.. mamo jasne, chyba sama nie wierzysz w to co mówisz..
- oj misiaczku.. jeśli bym nie wierzyła to bym nie mówiła i przepraszam za to co powiedziałam rano i tobie i o Kubie.. - uśmiechnęła się
- nic się nie stało, wiem że chciałaś dobrze.. - po woli się uspokajałam, moja mama powiedziała że mogę zostać u nich na noc, ale ja postanowiłam że nie - że wrócę na noc do swojego mieszkania. Pożegnałam się z moją mamą, w międzyczasie poznałam pana Leitnera - tatę Mo a mojego ojczyma, wydawał się bardzo miły. Zamówiłam taksówkę, po 15 minutach byłam już pod apartamentowcem..

[Kuba]
Klara dalej nie odbierała moich telefonów. Pod jej drzwiami stałem dobre pół godziny - pukałem, dzwoniłem, waliłem w drzwi i nikt nie otwierał. Wydawało się tak jakby nikogo nie było w mieszkaniu. Postanowiłem i tak zaczekać aż któraś z dziewczyn wróci do domu, usiadłem pod drzwiami, zamknąłem oczy i chyba odpłynąłem. Obudziło mnie stukanie obcasów dochodzące z korytarza, zobaczyłem Klarę. Miała przeszklone oczy, wtedy wiedziałem już że jednak coś jest nie tak jak powinno..
- no cześć kochanie gdzie Ty byłaś, martwiłem się o Ciebie, nie odbierałaś - mówiłem podbiegając do niej
- czego Ty jeszcze ode mnie chcesz człowieku? - rzekła oschle
- Klara co się stało?
- To ty nie wiesz? - zapytała z ironią
- No właściwie to nie..
- Chyba nie myślisz, że jestem aż tak głupia, przecież widziałam Cię dzisiaj w kawiarni z jakąś kobietą.. -powiedziała po czym otworzyła drzwi, weszła do środka i nie czekając na mnie zatrzasnęła mi je przed twarzą..

[Marco]
Byłem cholernie ciekawy, który z chłopaków podoba się Marcelinie. Byłem prawie pewny, że to Mario przecież on podoba się wszystkim dziewczynom. Moje przeczucia mnie nie myliły. Kiedy Cysia zaczęła opowiadać, wszystko - prawie wszystko stało się jasne że chodzi o Götze..
- no więc on ma rodzeństwo dwójkę rodzeństwa, farbuje włosy bo ma chyba naturalnie rude, gra w Borussii Dortmund, ma tak zajebistą grzywkę jak stąd do kosmosu i jest mega przystojny.. - dokończyła
- powiadasz.. - posmutniałem.. to Mario pomyślałem, nie było innej opcji.. ale zaraz, zaraz przecież ona powiedziała że GRA w Borussii Dortmund a nie GRAŁ.. Wszystko zgadzało się oprócz tego bo tak Götze ma dwóch braci, farbuje włosy i ma zajebistą grzywkę.. z zamyśleń wyrwała mnie Cyśka
- no i co geniuszu, rozkminiłeś już kto to jest?
- no właśnie nie bardzo.. bo przecież Götze nie gra już w Borussii..
- ale kto tu w ogóle o Mario mówi - oburzyła się - przecież to o Ciebie chodzi debilu - zaśmiała się..


__________________________________________________________________
SIEMA! CZEŚĆ! HEJ! Mam dla Was kolejny rozdział mojej głupoty. Dzięki za przeczytanie i dzięki za 7.1k wyświetleń i wszystkie komentarze. Kolejny jak się domyślacie za tydzień, będzie ciekawie xD Nie dobra nic nie mówię.. ;D Zapraszam na mojego NOWEGO ASKA i  na GADU (25745865). 3-majcie się ciepło i do zoba! Pozdrawiam MaLinA







piątek, 13 września 2013

Wsparcie, prawie wpadka i randka.?

Dla Klary fochacza, Moniki szanatżysty i Agi która ciągle czeka!<3

I zacząłem gadkę z Goetze..
- Stary, coś ty zrobił?! Po co Ty tam przyszedłeś?! - Mario milczał, to było do niego nie podobne bo przecież on zawsze miał coś do powiedzenia.. - No stary! Weź mi odpowiedz..
- No sory Marco.. Nie wiedziałem, że ty coś tego do Cyśki.. Przepraszam tak.?
- Dobra, wybaczam - bo chyba nie mam innej możliwości ..
- No raczej nie, przecież mnie kochasz - mówił śmiejący się Goetze. - A ty tak na serio do tej Marceli czy tak jak zwykle?
- No Ty normalny jesteś?! Co jak zwykle.? Widzisz chyba, że się no ten.. No wiesz co no..
- No weź się cholera wysłów wreszcie - wrzasnął mój przyjaciel..
- No bo..bo ja się chyba stary w niej zakochałem..!

[Klara]
Stałam tak sobie z Kubą, Martą, Agą i chłopakami i zauważyłam, że ktoś idzie w naszą stronę. Ucieszyłam się - była to moja mama, wszyscy Borussen obowiązkowo musieli ją znać. W końcu to menager słynnej Borussii Dortmund. Kiedy do nas podeszła, chłopcy zaczęli mówić jej dzień dobry itp. a ja nad zwyczajniej w świecie podeszłam do niej, przytuliłam ją i powiedziałam "hej mamo!". Miny chłopaków były bezcenne, zastanawiało mnie to czy serio nikt nie skojarzył nazwiska - przecież było takie same.. Ale postanowiłam jednak przedstawić chłopaków mamie na wszelki wypadek.
- tak więc mamo to jest Robert, Łukasz, Marcel, Ilkay... - i tak wymieniałam po kolei, aż przyszła kolej na Kubę. - Mamo, a teraz najważniejsza osoba.. Jakub - mój chłopak - uśmiechnęłam się jak jej to powiedziałam, ale ją jakby zamurowało.. Nie wiem czemu się aż tak zdziwiła, było to dla niej chyba małym szokiem..
- Halo, mamo.? Mamo żyjesz.?
- Tak, tak żyję.. tak więc Kuba t twój chłopak tak, a gdzie jest ten no.. Reus.?
- Aaaa.. poszedł sobie na masaż do Marceliny - wtrącił mój brat
- To ja właśnie jego szukam, a z Tobą Klara chciałabym porozmawiać proszę - powiedziałam moja rodzicielka - chodź proszę ze mną..
- Zdziwiła mnie postawa mojej mamy, niby chciała coś od Marco, ale widziałam że chodzi o mnie i o Kubę. Ale o co może jej  chodzić, jak powiedziała tak zrobiłam, odeszłyśmy kawałek i zaczęłyśmy rozmowę.
- To o czym chcesz ze mną rozmawiać?
- O tobie i o Kubie..
- Coś nie tak? - pytałam zdumiona
- No tak i to bardzo.. Myślałam, że to tylko jakieś głupie plotki, ale nie - dziewczynie zachciało się bogatej i starszej od siebie gwiazdki Bundesligii. Czy Ty myślisz, że nie widać że lecisz na niego bo ma kasę?!
- Mamo! Jak możesz?! Przecież to nie prawda! Ja Ty możesz w ogóle tak do mnie mówić?! Jesteś moją matką! Powinnaś mnie wspierać, a Ty co?! Krytykujesz tylko wszystko co robię!
- Bo jesteś jeszcze młoda i głupia, nie widzisz że on za kilka dni zmieni Ciebie na inną?! Zawsze tak jest!
- Oooo Nie! Teraz to przegięłaś! Kuba nie jest taki jak wszyscy! Mnie nigdy nie zostawi jak Ty! I w ogóle nie chce mi się z tobą gadać! Sama sobie tego Reus'a szukaj! Nara - wykrzyczałam jej po polsku i uciekłam w stronę wyjścia..

[Marcelina]
Szkoda, że się nam tak ten Goetze wjebał do gabinetu. Liczyłam na jakiś krok ze strony Marco, ale nic z tego. Widocznie nie jesteśmy jeszcze sobie pisani. Po masażu Marco zabrał Mario i poszli do szatni, ja się przebrałam bo wiedziałam że dzisiaj masaż miał mieć tylko Reus'ik. Pozbierałam wszystko, posprzątałam gabinet, zabrałam torebkę i pomaszerowałam w stronę murawy. Oczywiście nie spotkałam tam nikogo oprócz głównodowodzącego trenera Kloppa.
- Witam trenerze. Gdzie pan zgubił chłopaków.?
- O Cześć Marcela, a wiesz skończyliśmy dzisiaj szybciej, wszyscy byli jacyś nie obecni. Jednego noga bolała, drugiego i trzeciego głowa innego brzuch. Nie wiesz może o co mogło im chodzić.?
- Nie.. nie wiem, może jakaś grypa czy coś.. - o Boże! wczorajsza impreza! to jest to! oby tylko trener się nie dowiedział, muszę kryć chłopaków bo inaczej jeszcze mi i Marco by się dostało..  W końcu impreza była u nas..
- No mam nadzieję, że to tylko dzisiaj - mówił z uśmiechem Jurgen. - Na środę muszą już być w formie! W końcu nie codziennie gra się na tak wysokim poziomie..
- Tak, tak. To zrozumiałe, też dzisiaj nie czuję się najlepiej, może ja też już pójdę..- jak powiedziałam tak zrobiłam, pożegnałam się z trenerem i poszłam w stronę wyjścia SIP. Mijając szatnię chłopaków spotkałam Leo w samym ręczniku, nie chciałam wiedzieć co chłopcy mu zrobili, nie wnikałam, zaśmiałam się tylko po cichu i szłam dalej w stronę wyjścia.. Kiedy już dochodziłam do samochodu spotkałam Klarę rozmawiającą z Kubą, odwróciłam się bo ktoś mnie wołał to był Marco..
- no czekaj rzesz! Marcela - co ty myślisz, że ja nogi na loterii wygrałem - pytał zdyszany Reus
- no nie, chyba nie - zaśmiałam się - co się stało ?
- a czy coś musiało się stać.? chciałem tylko zapytać czy byś.. - przerywał w pół zdania
- czy co bym chciała? - dopytywałam
- no czy poszłabyś ze mną.. no wiesz.. do kina, na spacer albo gdzie będziesz chcieć..
- znaczy muszę sprawdzić w moim kalendarzu - zrobiłam poważną minę, a on momentalnie posmutniał - no weź! przecież żartuję! dla Ciebie zawsze znajdę czas, przecież jesteśmy przyjaciółmi. - uśmiechnęłam się
- no przecież wiedziałem - wyszczerzył się - to dzisiaj o..? o której Ci pasuje? - zapytał
- no jak dla mnie to może być o.. jest 19 to może o 20:30 ? bo muszę jechać do domu, przebrać się i takie tam..
- no pewnie! mi pasuje! to o 20:30 w kawiarni, w tej której po raz drugi Cię spotkałem - uśmiechnął się
- to do zoba! - przytuliłam go i poszłam do swojego samochodu

[Klara]
Moja mama nie może mieć racji.. Przecież Kuba to porządny chłopak, nie zostawiłby mnie dla jakiejś tam innej, byłam tego taka pewna, ale wciąż spokoju nie dawały mi słowa mojej mamy. W końcu wyszedł umówiliśmy się o 20:30 w centrum, obiecał że zabierze mnie w wyjątkowe miejsce. Zgodziłam się, pożegnałam go soczystym buziakiem i pobiegłam do auta Cyśki.
Kiedy wróciłyśmy do domu była 19:27, pobiegłam szybko pod prysznic, miałyśmy z Marceliną tylko godzinę i jedną łazienkę. Dałam radę wziąć prysznic w 7 minut, wysuszyłam włosy i ubrałam się, w tym czasie Marcela ogarnęła trochę dom i kiedy wyszłam ona pobiegła do łazienki. Usiadłam w salonie na sofie była 20:01. Z łazienki wyszła ubrana i umalowana Marcelina. Obie stwierdziłyśmy, że wyglądamy obłędnie. Zamówiłyśmy taksówkę i pojechałyśmy. W centrum byłyśmy 10 minut przed czasem, stwierdziłam że pójdę odprowadzić Cyśkę do kawiarni, może przypadkiem spotkam Kubę. Marcela weszła do kawiarni, niestety ja nie spotkałam Kuby, ale zaraz chwileczka! To przecież ON! Za szybą okna w jednej z kafejek siedział on! A właściwie się już zbierał, był z jakąś kobietą. Wstali, Kuba zapłacił rachunek, ubrał marynarkę i przytulił tę kobietę! To nic, on ją pocałował! Pomyślałam, że to jakiś kiepski żart, ale to była prawda, momentalnie się rozpłakałam.. Uciekłam z tam tąd, nie chciałam go oglądać! Musiałam się komuś wyżalić, nie chciałam jednak psuć Cysi wieczoru.. Postanowiłam zadzwonić do niej.. Do tej która ostrzegała mnie przed takimi jak on.. do mojej mamy ;
- halo.?
- halo mamo.? Miałaś rację! Każdy facet jest taki sam! Kuba też taki jest..  - mówiłam szlochając do słuchawki..

[Marco]
Udało mi się nareszcie złapać Marcelinę! Ona to ma kondycję! Ale jest dobrze umówiłem się z nią na dziś wieczór. O boże muszę coś zaplanować! Ubrać się, uczesać.. Nie no nie zdążę! Migiem wróciłem do domu, wziąłem szybki prysznic, przebrałem się i pobiegłem na spotkanie do umówionej kawiarni. W drodze zdążyłem jeszcze kupić bukiet czerwonych róż, nie wiedziałem czy je lubi, ale pomyślałem że każda kobieta lubi być obdarowywana..

___________________________________________________________________
OMG! Cześć, jestem! Szkoła to nie zła męczarnia, ale jakoś daję radę. Rozdział oddaję dzisiaj, było pisane w weekend, to jest w weekend. Dzięki za ponad 6k wyświetleń. Myślę, że dzisiaj nie było tak całkiem nudno, coś się działo. Trzymam was trochę w niepewności, ale to chyba zaleta, nie wada. Kolejny obiecuję za tydzień. Jutro jadę do Czech, i ostatnio mam jeszcze treningi xd Moje zakręcone życie.. Tsaaa.. Ale nic, pozdrawiam was i zapraszam na aska i gadu (25745865). Kocham Was! Cześć, he, papa! ;* MaLinA



















czwartek, 5 września 2013

Zakochańce, Goetze i prosty w mostek..

[Marco]
Byłem jakiś w niebo wzięty. Nie wiedziałem co się dzieje, ten masaż, potem jej dłonie na moim ciele - aż mnie ciarki przechodziły.. Takie często nie spotykane u mnie uczucie. Chciałem, żeby ta chwila trwała wiecznie. Taką miałem cholerną ochotę ją pocałować. Pamiętałem ten pocałunek kiedy graliśmy w butelkę ale to dla nas obojga nic nie znaczyło. Przynajmniej chyba dla niej, bo dla mnie bardzo dużo. A teraz.? - Teraz to ona sama wykazuje inicjatywę. Podoba mi się to! Nasze usta były już tak blisko, modliłem się tylko by nikt nie przerwał nam tej chwili..

[Mario]
Jakoś źle się czułem po tym co powiedziałem Cysi i Marco. Przecież to moi przyjaciele i dla siebie też tylko tyle znaczą. Przecież pokazali to na ostatniej imprezie. Nie dawało mi to jednak spokoju, ale to mało ważne. Coś jednak w środku kazało iść mi do szatni chłopaków. Tam był kawałek mojego serca, mógłbym nawet powiedzieć że większa część. Tam wracały wszystkie wspomnienia.. Mecze, porażki, gole i zwycięstwa - a co najważniejsze przypominali mi się chłopcy, chłopcy którzy byli jedną wielką zwariowaną rodziną.. Sentyment jednak pozostaje. Powiedziałem więc Marcie i chłopakom, że muszę się przejść. Wszedłem do tunelu - tam wróciło wszystko.. Szedłem i szedłem.. Nagle przypomniałem sobie, że przecież mój Reus jest z Marceliną. A wpadnę tam zobaczyć co robią. Wszedłem - ale drugi raz nie chciałbym zobaczyć tego co tam się działo..
- yyy.. no cześć ZAKOCHAŃCE! - zacząłem krzyczeć
- yyy.. stary! to nie tak jak myślisz.. - zaczął tłumaczenia Reus który odskoczył aż od Marceliny
- nie no Pewnie ZAKOCHANCE, ja przecież nic nie myślę.. - zacząłem się śmiać
- weź! ja Ciebię proszę.. jakie zakochańce.!? - mówiła Marcela - my tu masaż mamy co nie Marco?
Po tych słowach uderzyła Marco w klate..
- i tak właśnie robi się jak się jest strasznie zdyszanym  - dokończyła Marcelina wskazując na blondyna który prawie zwijał się z bólu..

[Marcelina]
Nasze usta były tak blisko, ale za długo zwlekałam, albo to on za długo zwlekał. Nie wiem, nie ważne. Ważne jest to, że kiedy byłam już gotowa na pierwszy prawdziwy buziak z Reus'em do mojego gabinetu ni z tego ni z owego ktoś się wpieprzył bez pukania.. Swoją obecnością zaszczycił nas Goetze. Tylko jego brakowało. Zaczął gadać coś o jakiś zakochańcach więc ja szybko musiałam coś zrobić tak żeby nasze ciała - moje i Marco nie wyglądały jakbyśmy mieli zaraz się pocałować. Uderzyłam go w mostek, chciałam lekko, ale chyba mi nie wyszło i trochę go zabolało, bo było za mocno. Ale było widać, że prawdziwy z niego mężczyzna, bo nie dawał po sobie oznak bólu. Zaimponował mi kolejny raz. - Już chyba czwarty dzisiaj.

[Marco]
Modliłem się żeby nikt nie przyszedł. I co to miało kurde być?! Wjebał nam się Mario na "masaż" i to w dodatku w najmniej odpowiednim momencie.. Co z niego za idiota. W dodatku jak przyszedł to zaczął coś gadać o zakochańcach - już miałem ochotę mu przywalić.. Powstrzymałem się, ale dostałem pół prostego w mostek. Marcelina to jednak silna dziewczyna - silniejsza niż myślałem. Chciałem zgrać bohatera jak mi przywaliła i chyba nawet mi wyszło, ale po tym jej prostym stwierdziłem, że wezmę Mario do szatni. Wyszliśmy, podziękowałem Cysi, ubrałem koszulkę i zacząłem gadkę z Goetze..


_____________________________________________________________________
CZEŚĆ I CZOŁEM! Przepraszam za tak dłuuuuuugą nieobecność ale rok szkolny, 3 gimnazjum itp. xD Nie zawieszam bloga - tak postanowiłam, jednakże postanowiłam też, że rozdziały będę dodawać wyłącznie w weekendy albo w piątki wieczorem. Nie miejcie mi za złe, mam wszystkiego wiele na głowie. Kocham was za to, że czytacie i dzięki za te wszystkie wyświetlenia i komentarze. Zmotywowały. :) Pozdrawiam MaLinA ;***