Music!

wtorek, 31 grudnia 2013

Ale ja nie mam cukru..

[Klara]
Ten telefon.. Telefon od mojego taty.. Obawiałam się najgorszego. Coś z babcią - pomyślałam i odebrałam telefon.
- tak tato?
- hej córcia! dzwonię, bo.. - nie dokończył
- coś z babcią, tak?
- tak, ale nie martw się, to dobre wieści - kamień spadł mi z serca; dosłownie
- więc o co chodzi? - pytałam
- babcia chciałaby się z Tobą spotkać, jeśli oczywiście możesz przylecieć
- oczywiście, że mogę! Postaram się jak najszybciej będzie to możliwe - uśmiechnęłam się do telefonu
- to ja Ci już nie przeszkadzam, kocham Cię - po tych słowach rozłączyliśmy się
Nie miałam ochoty na zabawę już tego wieczora, musiałam pędzić do Polski. Przeprosiłam wszystkich i wyszłam z klubu. Złapałam taksówkę i popędziłam do mieszkania

[Marcelina]
To koniec! To już na pewno koniec! Mam dość tych cholernych facetów! Jak on w ogóle mógł mnie tak potraktować?! Popłakałam się, ale to nie była oznaka bezsilności, to była oznaka tego, że cholernie mi zależało.. Muszę stąd uciec.. Zapłakana? - tak, opuszczona? - być może, samotna? - to na pewno!. Po rozmowie z Marco - o ile można to tak nazwać, szybko złapałam taksówkę spod klubu i pojechałam do domu. W nim jak zwykle cicho ciemne pustki. Właśnie siadałam do laptopa, kiedy usłyszałam, że ktoś "majstruje" przy zamku. Przestraszyłam się. Chwyciłam pierwszy lepszy nóż z szafki i po woli podchodziłam do drzwi. Ta osoba weszła do mieszkania, zapaliła światło i wtedy.. Zobaczyłam, że to moja ukochana Klara..
- dziewczyno! ale mnie przestraszyłaś - wrzasnęłam
- przepraszam kochanie, nie chciałam i.. schowaj ten nóż - zaczęła się śmiać
- a no taaak.. przepraszam - schowałam nóż do szafki
- co tu robisz? - zapytała Klara
- mogłabym zadać to samo pytanie - uśmiechnęłam się
- więc?
- nie chce o tym rozmawiać, ale jedno imię.. Marco - posmutniałam i ponownie usiadłam do komputera
- ehh.. a ja.. Kuba i babcia - uśmiechnęła się współlokatorka
- babcia?! co z nią?! - wrzasnęłam
- nie, nic.. już wszystko dobrze, a co robisz?
- emm.. zamawiam bilety.. do Polski - spuściłam głowę
- no to zamów dwa - pocałowała mnie w głowę i zniknęła za drzwiami łazienki

[Agnieszka]
Weszliśmy do klubu, Klara musiała gdzieś iść. Marcela i Marco zniknęli. Kuba, Ada i Durm wymiatali na parkiecie, a ja w końcu musiałam pogadać z Mo.. To nie należało ani do łatwych, ani do przyjemnych.. Moritz jutro miał wracać do Stuttgartu, więc dobrze było by wszystko wyjaśnić. Oboje nie piliśmy - mogliśmy więc prowadzić rozmowę na poziomie. Leitner stwierdził, że czas się zbierać i postanowił odwieść mnie do domu. To nawet dobrze się składało, była okazja do rozmowy..
- Mo. - zaczęłam
- tak ? - uśmiechnął się
- nie czujesz tego, że coś ostatnio się nam nie układa? odwróciłam głowę w drugą stronę
- czuję to, ja nie jestem już.. - przerwał
- nie jesteś już pewien uczuć tak ? - dokończyłam za niego
- dokładnie. jutro wyjeżdżam, przepraszam ale chyba musimy się rozstać..
- ja rozumiem. to co? przyjaciele? - uśmiechnęłam się
- na zawsze! - odwzajemnił uśmiech, przytuliliśmy się a ja z orientowałam się, że już trzeba wysiadać, pożegnałam się z nim i odjechał.
Teraz jestem wolna, a Kuba.. jakoś da sobie radę z Klarą

[Marco]
Rozstanie? - nie.. złe określenie, bo przecież nie byliśmy razem, zakłamanie? - no już może bliżej, opuszczenie? - o tak! najlepsze podsumowanie wszystkiego. Marcelina? - kto to w ogóle był? Znałem ją?- nie jestem pewien. Ona znała mnie?- noo.. już może bliżej. Czy ja coś o niej wiedziałem? Być może, ale pewien nie jestem. To była dziewczyna jak każda inna, przecież takich na świecie są tysiące.. baa! miliony! Ale niee.. ona była jedyna w swoim rodzaju.. Jej oczy były śliczne i błyszczały, jej włosy lśniły w promieniach słońca i rozwiewał je wiatr kiedy pędziła na motocyklu. Czy taka była na prawdę? - A może prawdą było to, że udawała przede mną. Udawała, że się jej podobam, że pociągam ją. Leciała tylko na moją kasę? - być może, ale przecież jej starzy są prawie tak samo bogaci jak ja. No to na czym do cholery tak jej zależało?! Chciała się tylko zabawić? - Szedłem sobie parkowymi alejkami Dortmundu w ciemną noc zastanawiając się nad tym wszystkim. Godzina? - nie ważna, chyba coś po 3.. Usiadłem, wspominałem. Powróciło wszystko, może jestem zwykłym kolesiem który zakochał się na zabój? Być może, ale jestem też Marco Reus'em który nigdy się nie poddaje. Było po 4 nawet nie wiem kiedy to zleciało. Postanowiłem wrócić do domu. Walnąłem się do łóżka i spałem do południa..

[Adriana]
Erik to na prawdę fajny chłopak! Miły, przystojny, czarujący.. Idealny! Przetańczyłam z nim prawie całą noc. Było coś po 4 kiedy zaczęliśmy się zbierać do domu.
- hej! Ada.. gdzie mieszkasz? - zapytał Erik
- nooo.. yyy.. ten.. a co? - uśmiechnęłam się
- chętnie Cię odwiozę - odwzajemnił uśmiech
- no to Kastanienweg 17. Mały domek na przedmieściach
- ooo! nie żartujesz?! - nie dowierzał Durm
- no, nie a co?
- no, bo ja Kastanienweg 26 - zaśmiał się
- poważnie?! i ja Cię jeszcze nigdy nie widziałam?!
- ja Ty mogłaś! będę miał pretekst, żeby do Ciebie przychodzić
- taaak? jaki? - uśmiechnęłam się
- no po cukier - wyszczeżył się
- ale ja nie mam cukru - oboje zaczęliśmy się śmiać
- no to co wracamy? - zaproponował
- no tak, ale pamiętaj że tata Klopp może wpaść w każdym momencie - uśmiechnęłam się kiedy szliśmy do jego sportowego autka

[Marcelina]
Minęła noc. Połowę z niej w ogóle nie spałam.W nocy napisałam list. No tak - wiem, że dawno nikt ich nie pisze, ale mój miał na celu tylko to, żeby uświadomić Marco co chciałam powiedzieć mu wczorajszego wieczoru. Pakowałyśmy się z Klarą na wyjazd z powrotem do Polski - do tej Polski z której uciekałyśmy jeszcze kilka miesięcy temu. Pozostała jeszcze kwestia wolnego od mojego stażu. Miałam nadzieję, że trener się zgodzi, a jeśli nie.. To będę musiała zrezygnować definitywnie ze współpracy z Borussią Dortmund. Walizki spakowane zaniosłyśmy do taksówki, która miała zawieść nas najpierw do siedziby BvB a potem na lotnisko. Zostawiłam też list w drzwiach Marco, bałam się jak na niego zareaguje, ale co mnie to obchodziło.. Wysiadłyśmy przed Iduną, zmierzałyśmy w stronę gabinetów dyrektorskich. Klara poszła pożegnać się z mamą, a ja weszłam do gabinetu Klopp'a i Zorc'a.
- witam - zaczęłam
- dzień dobry pani Marcelino, co Cię do nas sprowadza?- powitał mnie Klopp
- chciałabym powiedzieć, że potrzebuję kilka dni wolnego..
- a od kiedy, jeśli można zapytać?
- no od już, od zaraz. samolot do Polski mam za 2 godziny - uśmiechnęłam się
- ale Marcela! jak tak można? - wrzasnął Jurgen
- Jurgen.. uspokój się - wtrącił się Zorc
- no ale Michael.. - zaciął się Klopp
- ile pani potrzebuje? - zapytał mnie tym razem dyrektor
- kilka dni, teraz chłopcy i tak nie grają - uśmiechnęłam się - a Ada sobie poradzi..
- no dobrze, widzimy się w tym samym miejscu za 4 dni. może być - zapytał Zorc
- tak, oczywiście - uśmiechnęłam się i kiedy już miałam wychodzić Zorc powiedział jeszcze
- jeśli coś uległoby zmianie, proszę zadzwonić do siedziby, niech pani będzie w Polsce tyle ile potrzebuje. staż czeka - uśmiechnął się
- dziękuję panom i do widzenia - wyszłam z gabinetu uśmiechnięta i zadowolona z siebie
No Marcela.. Wracasz do Polski.. - powiedziałam do siebie po Polsku i razem z Klarą popędziłyśmy na lotnisko.

[Klara]
Wiedziałam, że muszę pożegnać się z Kubą. Jeszcze wieczorem, znaczy w nocy zadzwoniłam do niego i powiedziałam mu o moich planach. Wiedziałam, że ostatnimi czasy coś psuje się między nami i że chyba będziemy musieli się rozstać.. Powiedziałam, że nie wiem kiedy wracam. A o 10 byłyśmy już z Cyśką na lotnisku i odprawie do Polski..

[Marco]
Wstałem coś po 10, no może po 11.. Ubrałem się, trochę byłem jeszcze zaspany.. Otworzyłem lodówkę, nie było w niej nic oprócz światła. Ogarnąłem się, ubrałem full cap'a i wyszedłem na miasto po jakieś zakupy. Wychodząc i zamykając drzwi na klucz zauważyłem, że wyleciała z nich jakaś koperta. Bez imienia, nazwiska, adresu, nadawcy.. Kompletnie biała, otworzyłem ją.. I zacząłem czytać..
"Kochany Marco
Wiem, że pewnie nie chcesz mnie teraz znać i chcesz o mnie zapomnieć po ostatnich zdarzeniach, ale nie dałeś mi ostatnio dojść do słowa. Chciałabym Ci powiedzieć, że nie zgodziłam się wyjechać z Arkiem do Augsburga. Kochałam go - ale to było kiedyś.. teraz pokochałam kogoś innego. Jeśli to czytasz, to pewnie ja jestem już w drodze do mojego "starego życia" - jestem w drodze do Polski. Mam nadzieję, że ten list wszystko Ci wytłumaczył i nie masz już mi za złe tego czego nie zdążyłam powiedzieć Ci wczorajszej nocy. Nie wiem kiedy wracam.
                                                           Marcelina"
Stałem tak jeszcze z tym listem co najmniej przez 2 minuty i zastanawiałem się czy to prawda. W końcu otrząsnąłem się i poszedłem do tego sklepu. Na mieście spotkałem Agnieszkę - ona też nie była w najlepszym nastroju. Weszliśmy do małej kawiarenki i zaczęliśmy rozmowę
- to co taka przybita?-
- no, bo.. ehh.. rozstałam się z Moritz'em - uśmiechnęła się - a ty?
- no ja.. chyba się zakochałem, ale moja miłość uciekła mi z przed nosa..

_______________________________________________________________________
SYLWESTROWY! Jest kolejny rozdział, bo mnie męczyła Ada i Aga ale to też dzięki ich pomocy on powstał. Dzięki za tyle wyświetleń, ale jeśli nie będzie przy tym rozdziale co najmniej 15 kom. to nawet dziewczyny wam nie pomogą :D. Życzę wam szczęśliwego nowego roku i spełnienia marzeń < bo one są najważniejsze xd > Nowy rok - nowe doznania! Kocham Was♥ 3-mcie się! Paaa ;*

p.s. PYTANIA xD
1. Co wydarzy się w Polsce u Marceli i Klary?
2. Co wydarzy się podczas nieobecności dziewczyn?
3. Macie jakieś plany? :D ODP. W  KOM. :)



środa, 25 grudnia 2013

Ale ja Ciebie kocham..

Rozdział dedykuję Paulinie, Adrianie <przez jedno "n" xd> i Agnieszce, dziewczyną które zawsze mnie wspierają. Proszę CZYTAJCIE NOTKĘ NA DOLE! :)

[Marco]
Zaczęliśmy tańczyć i pić napoje %- owe. Było całkiem fajnie do puki nie zobaczyłem na imprezie.. No właśnie, zobaczyłem ją. - Tą z którą jeszcze nie dawno łączyło mnie tak wiele.. Totalnie mnie zamurowało. Stałem jak wryty widząc moją byłą z jakimś kolesiem. Ja znowu sam.. Że też nie mogli wybrać sobie z tym jej kochasiem innego klubu.. Do nie dawna to jeszcze z nią bywałem tutaj po wygranych meczach Borussii. Ona zawsze siedziała gdzie mnie szukać.. I tym razem znalazła sposób na to, żebym to ja w jakiś sposób poczuł się może winny, może urażony.. Nie wiem poza tym zostawiła mnie jeszcze Marcela dla Milika. Czułem się jak porzucony pies, nawet gorzej. Nie umiem tego opisać. Caroline patrzyła się specjalnie w stronę loży i na mnie. Czułem na sobie jej wzrok, przechodziły mnie ciarki. Nie lubiłem tego, a wiedziałem też, że od pewnego czasu działa tak na mnie tylko i wyłącznie Marcelina.. Caro już dawno nie kochałem, wiedziałem to bo nawet nie spoglądałem w jej stronę. W pewnym momencie podeszła do mnie Ada, chciała zatańczyć widząc mnie siedzącego samotnie. Nie miałem ochoty, ale nie mogłem pozwolić na to by dać Caro satysfakcję z tego, że widzę ją z tym frajerem. Wstałem i poszliśmy z Adą na parkiet, jednak w mojej głowie myśli krążyły cały czas w ogól Marceliny.. - dziewczyny w której chyba się zakochałem, a która zostawi mnie dla swojej szczeniackiej miłości.. Marco ty idioto - sam karciłem się za to wszystko w myślach.

[Adriana]
Postanowiłam, że pojawię się na tej imprezie. Wydawało mi się, że nie będzie za fajnie, bo ja nowa, chłopcy zżyci ze sobą, WAG's to już w ogóle jakieś lalki. A tutaj całkiem inaczej! Wszyscy dla wszystkich mili, przyjaźni i w ogóle atmosfera pierwsza klasa. Dziewczyny wyglądały bosko w przeciwieństwie do mnie, bo ja nigdy na imprezy nie lubiłam chodzić. Wyglądałam na imprezową dziewczynę, a tak na prawdę lubiłam sobie sama posiedzieć w domu w moich czterech ścianach. Weszłam do klubu nie pewnie, bo oczywiście byłam tam pierwszy raz. Od razu przywitały mnie Ania, Klara i Riri. One były na prawdę świetnymi dziewczynami. Nie chciało mi się tańczyć od pierwszej piosenki, dlatego posiedziałam trochę w loży z chłopakami a potem udało się dziewczyną wyciągnąć mnie na parkiet. Przetańczyłam z nimi kilka piosenek, już miałam iść do loży kiedy zauważyłam, że siedzi w niej samotny pan Reus. Zdziwiło mnie to, bo wiedziałam, że umówiony był z Cyśką.. Chyba, że ona zostawiła go bo.. Arek? Nie.. - Nie możliwe! Może i nie znam jej aż tak dobrze, ale to przecież nie w jej stylu. Musiałam jakoś odciągnąć myśli Marco od Marceli. Zaprosiłam go do tańca. Trochę protestował ale w końcu udało mi się go wybłagać i poszliśmy potańczyć.

[Kuba]
Klara jak powiedziała tak zrobiła. O 20 czekałem na nią pod klubem, przyjechała taksówką. Kiedy ją zobaczyłem na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Ale wiedziałem co mnie czeka po wejściu do środka.. Spodziewałem się, że rozmowa z Agą nie będzie najłatwiejsza.. Weszliśmy z Klarą do środka, zobaczyłem Agę. Serce zaczęło bić mi mocniej, tak jakbym bał się czegoś co zaraz może się wydarzyć. Odstawiłem Leitner'ową do loży, czekał tam jej brat. Od tego czasu kiedy tutaj przyjechała bardzo się z nim zżyła. Coraz częściej rozmawiali ze sobą i spędzali więcej czasu. Mo miał kontuzję dlatego cały czas spędzał w Dortmundzie. A Klara, jak to Klara.. Miała pójść na studia od października razem z Marcelą ale co z tego wyjdzie to ja nie wiem..
Powiedziałem Klarze, że muszę iść się przewietrzyć na chwilę. Zabrałem marynarkę i wyszedłem na dwór. Chwilę po tym dołączyła do mnie Aga i zaczęliśmy rozmawiać..
- hej, Kuba.. - zaczęła
- cześć - uśmiechnąłem się - to o czym chciałaś ze mną porozmawiać?
- o tej nocy.. o tym.. pocałunku.. wiesz przecież..
- mnie też to męczy, powiedziałem o tym Klarze ale..
- ale zostały wyrzuty sumienia tak? - dokończyła za mnie
- tak i chyba jeszcze..
- i chyba jeszcze coś wtedy poczułeś tak ? - znowu dokończyła za mnie, jakby czytała mi w myślach..
- dokładnie tak. nie wiem jak to się stało, ale od pewnego czasu ciągle o Tobie myślę..
- mam tak samo jak Ty.. - spuściła głowę

[Marcelina]
Nie wiem.. totalnie nie wiem co się ze mną stało.. Co ja sobie w ogóle myślałam? Arek, miłość, Śląsk, treningi, mecze, praca, Marco, rodzina, brat, motocykle, śmierć. To wszystko plątało się w mojej głowie. Tak do końca nie wiem czego oczekiwałam od siebie, od Arka który dał mi propozycję z której cieszyłabym się jeszcze kilka miesięcy wcześniej. Mówią, że pierwsza miłość nigdy nie umiera, może i tak było ale to w tym starym życiu. Teraz jest nowe, lepsze. To jest moje życie w Dortmundzie! Nie mogę pozwolić, żeby ktoś albo coś stanęło mi na drodze do szczęścia z kimś innym. Mówiąc innym oczywiście mam na myśli Marco. Zakochałam się w nim, po wyjściu z restauracji praktycznie po wybiegnięciu z niej zdałam sobie z tego sprawę. Moje oczy zalały się łzami, słyszałam tylko wołanie Arka żebym została i żebyśmy porozmawiali. Nie mogłam zostać! Jeśli bym została, mogła bym żałować tego do końca życia. Zostając tam mogłyby powrócić wszystkie wspomnienia i podjęłabym decyzję związaną z przeprowadzką do Augsburga. Ale już dobrze! - wyszłam z tego cała, w opłakanym stanie ale wyszłam. Szłam uliczkami Dortmundu, znaczy parkiem, chodnikiem, nie wiem co to było. Wyciągnęłam telefon z torebki. Odblokowałam i zobaczyłam na wyświetlaczu zdjęcie moje i Marco z tego dnia kiedy byliśmy już tak bardzo blisko.. Bałam się, że to zaprzepaściłam. Ogarnęłam się, ściągnęłam szpilki i pobiegłam do klubu - do klubu w którym była już cała Dortmundzka "rodzina".. Wchodząc zauważyłam Agę z Kubą, którzy o czymś rozmawiali. Nie chcący podsłuchałam kawałek ich rozmowy
- Kuba, nie możemy tak dalej - mówiła Aga
- ale co ja mam zrobić? przecież nie mogę jej zostawić.. obiecałem jej - nie dokończył, bo przerwałam tę ich pogawędkę i zabrałam ich siłą do środka. Wiedziałam, że rozmawiali o Klarze. Ale czyżby Kuba z Agą coś ze sobą kręcili?

[Marco]
Nie dawałem w żaden sposób po sobie poznać, że jest mi cholernie źle bez Marceli. Tańczyłem z Adą i mimowolnie uśmiechałem się, by sprawić jej przyjemność. Tak na prawdę moje myśli ciągle krążyły w okół Marceliny. To dla niej dziś był ten gol, to dla niej całe to poświęcenie, to dla niej każdy mój dzień.. Kilka miesięcy z nią sprawiło, że czułem się szczęśliwszy, że zapomniałem o tym, że mój przyjaciel się wyprowadził do "wrogów", o tym że Caro mnie zdradziła.. Ehh.. Reus jesteś do prawdy głupi myśląc, że Marcelina mogłaby być z Tobą.. Za wysokie progi na twoje nogi.. Nie miałem ochoty tańczyć, nie miałem ochoty pić czegokolwiek.. Przeprosiłem Adrianę (przez jedno "n" xD)
i wyszedłem. Nie byłem pewien czy jeszcze tam wrócę.. Całe to zamieszanie to.. Nie wiem czy było tego wszystkiego warte. Milik, Cyśka, Caro, Ada, mecz, impreza, miłość.. Za dużo jak na jeden dzień. Zrezygnowałem z dalszej zabawy z nimi. Już wychodziłem z klubu kiedy prawie że natknąłem się na Marcelinę. Jej oczy były rozmazane, kok rozczochrany ale w sukience prezentowała się przepięknie. Nie mogłem jednak dać jej szansy się wytłumaczyć. Wybiegłem, ona wybiegła na mną i zaczęła wołać a ja szedłem..
- Marco! Marco zaczekaj..
- na co mam czekać? nie chce z Tobą teraz rozmawiać..
- ale ja muszę Ci coś powiedzieć ważnego..
- ale ja nie chcę z Tobą rozmawiać rozumiesz?! co chcesz mi powiedzieć, że przyszłaś się pożegnać bo jutro z Milikiem wyjeżdżasz?! oszczędź sobie! - wykrzyczałem na nią i poszedłem..

[Marcelina]
Wchodziłam do klubu, ucieszyłam się nawet widząc jak Marco szedł w moją stronę. Wyglądał jakby czymś się martwił, jakby coś go dręczyło. Na szczęście udało mi się go dogonić i zaczęliśmy rozmawiać..
- Marco! Marco zaczekaj..
- na co mam czekać? nie chce z Tobą teraz rozmawiać..
- ale ja muszę Ci coś powiedzieć ważnego..
- ale ja nie chcę z Tobą rozmawiać rozumiesz?! co chcesz mi powiedzieć, że przyszłaś się pożegnać bo jutro z Milikiem wyjeżdżasz?! oszczędź sobie! - wykrzyczał na mnie i poszedł a ja odważyłam się to powiedzieć, w prawdzie było już za późno żeby to usłyszał ale powiedziałam
- Marco.. ale ja Ciebie kocham. - po tych słowach znowu po policzku popłynęły mi łzy.
On poszedł. - Zostawił mnie. Stałam tak.. teraz już całkiem sama.. Bez nikogo. Przecież on był dla mnie całym światem..

[Adriana]
Tańczyłam z Marco. On uśmiechał się jakby nic się nie stało. Widziałam, że coś go dręczy. Ta Marcelina to mu żyć nie dawała w dodatku jeszcze dziś na stadionie całowali się i w ogóle.. Co ona sobie myślała? Przecież tak nie można! Marco to jest facet dla którego powinno zrobić się wszystko. Wydaje mi się, że oni do siebie to jakoś nie pasują, ale skoro coś między nimi jest to nie będę tego psuć. Potańczyliśmy ale Reus przeprosił mnie i powiedział, że musi wyjść i że nie ma ochoty już tutaj być. Rozumiałam go. - Kilka miesięcy temu przechodziłam przez coś takiego samego jak on teraz. Zostałam sama na parkiecie a po kilku minutach dołączył do mnie Durm. Ciacho jak się patrzy!

[Klara]
Przyjechałam do klubu z nie za dobrym nastrojem, wiedziałam że coś się dzieje... W dodatku kilka godzin temu dzwoniła moja mama, że stan babci diametralnie się pogorszył. Nie miałam ochoty na zabawę, ale żeby już nie sprawiać przykrości Kubie postanowiłam pójść do tego klubu i pobawić się, kto wie może nawet zapomnieć o tym wszystkim. Bawiąc się miałam ze sobą telefon. On zadzwonił, na wyświetlaczu pojawił się numer mojej mamy, byłam ciekawa co to wróży..

[Agnieszka]
Byłam tego samego zdania co Kuba. Oboje do siebie coś czuliśmy od tego feralnego pocałunku.. Dręczyły nas wyrzuty sumienia  pomimo, że oboje przyznaliśmy się do tego naszym drugim połówką. Rozmawialiśmy tak długo, że nawet nie wiem kiedy zeszliśmy na temat tego, że planuję rozstać się z Leitner'em. Mówiliśmy też o tym, że oboje jesteśmy dorośli i nie możemy udawać tego, że nic do siebie nie czujemy..
- Kuba, nie możemy tak dalej - mówiłam
- ale co ja mam zrobić? przecież nie mogę jej zostawić.. obiecałem jej..
- ale przecież.. serce nie sługa nie wybiera - poparłam moje zdanie jednym z powiedzień ludowych, a potem to już przyszła Marcelina i wciągnęła nas do klubu, a ona sama pobiegła za Marco.

[Marco]
Ja na prawdę ją kochałem. Dziś miałem jej to powiedzieć, ale to ONA! To ona wszystko zepsuła. Myślała, że jak powie mi, że wyjeżdża z tym kolesiem do Augsburga to to coś zmieni?! Nie jestem taki głupi jak jej się wydaje! Na razie nie będę robił nic. Odpuszczę.. Już i tak nie mam u niej z nim żadnych szans. Nasza rozmowa o ile to tak można nazwać skończyła się na tym, że ja obraziłem się i poszedłem a ona została i zaczęła płakać. Była taka bezbronna. Miałem wtedy ochotę pobiec do niej i ją przytulić.. Nie mogłem. Byłem za bardzo sfrustrowany faktem, że za kilka dni mi jej zabraknie..


__________________________________________________________________________
HEJ! CZEŚĆ! WESOŁYCH ŚWIĄT!! Kochani moi.. Przepraszam, że tak długo zwlekałam z napisaniem tego rozdziału, ale te święta mnie totalnie wykończyły. W dodatku nie lubię świąt, a ostatnio mój stan psychiczny nie jest w najlepszej formie i nie pozwala mi pisać czegokolwiek. Ale to nic! Ja życzę wam na te święta dużo radości, zdrowia, szczęścia i spełnienia marzeń - bo to one są najważniejsze! Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i komentarze. One motywują. Jeśli tu jesteś to zostaw jakiś ślad. Wszystkiego dobrego w nadchodzącym nowym roku! Kocham Was! Pozdrawiam MaLinA♥
p.s. MAM KILKA PYTAŃ!
1. W jakiej sprawie dzwoni mama Klary?
2 Czy Kuba i Aga będą razem?
3 Co stanie się z Marco i Cyśką?
Odpowiadajcie w kom. :)













sobota, 14 grudnia 2013

I zabrać ją ze sobą do Augsburga..

[Marcelina]
Ten sen! To było nie możliwe.. może gdyby wtedy nie zadzwonił ten cholerny budzik to dziś nie założyłabym się z Milikiem i nie bybłoby tej całej akcji. Po tym jak wywołał mnie na murawę z obięć Marco - przyznam, że wyszłam do niego niechętnie, to bałam się co on chce zrobić. Kiedy zaczął wygłaszać swoją "przemowę" to serce biło mi jak oszalałe. Nie miałam pojęcia co zaraz się wydarzy. Czy to będzie miało związek z przyszłością a może z przeszłością.. Patrzyłam mu prosto w oczy kiedy on mówił to co do mnie prawie, że nie docierało.. Marcelina tylko się nie rozpłacz pomyślałam. Moje oczy się zaszkliły łzami, ale nie poleciała mi z oczu żadna z nich, słuchałam tylko Arka..
-i chciałbym zabrać ją ze sobą do Augsburga.. - w moich głowie pojawiły się tylko jego słowa "zabrać ją ze sobą do Augsburga..,zabrać ją ze sobą do Augsburga..,zabrać ją ze sobą do Augsburga.." CO NIE NIE MOŻLIWE!
- Arek.. ja nie.. ja chyba nie mogę.. - odpowiedziałam po cichu i spojrzałam w stronę gdzie jeszcze kilka sekund temu stał Marco. Nie było go, teraz już wiedziałam, że to właśnie na nim mi zależy.. Mogłam zgodzić się na kolację chociaż nie powinnam, ale Ci wszyscy ludzie 84 tysięcy ludzi na stadionie robi swoje.. kiwnęłam do niego twierdząco głową, że zgadzam się i wybiegłam do swojego gabinetu. 19:30 w restauracji umówiona z Arkadiuszem Milikiem. A co z Marco? - w mojej głowie pozostała tylko myśl przewodnia

[Marco]
Strasznie się cieszyłem, że udało mi się spełnić obietnicę daną Marcelinie kilka dni wcześniej. To właśnie dla niej padł dziś gol na Signal Idunie, ale czy ona jest tego warta? Po słowach jakie usłyszałem dziś z ust Milika już niczego nie jestem pewien. Ona chyba nie jest dobrym materiałem dla mnie. Co ja w ogóle sobie myślałem? Marcela jest jak wszystkie, a ja myślałem że to ta jedyna i wygątkowa. Czyżbym mylił się poraz kolejny? Dobrze, że dziś impreza - miałem dziś powiedzieć Marcelinie co do niej czuję.. Ale przecież ona woli iść na kolację z Arusiem..

[Arek]
Czy ja wiem czy dobrze zrobiłem? Wydaje mi się, że poszedłem za głosem serca. Nadal ją kochałem, a moje uczucie kiedy ją dziś zobaczyłem po tylu latach odrodziło się na nowo. Zgodziła się iść dziś ze mną na tę kolację pomimo tego, że była - tak mi się przynajmniej wydawało zaproszona gdzieś przez tego wielmożnego Reus'a.. Dziwny jest ten typ.. Oni z Marcelą w ogóle do siebie nie pasują.. Lepiej będzie wyglądać przy moim boku. A to już dziś za 2 godziny. Teraz lecę do hotelu przebrać się i przygotować.

[Marcelina]
-Cholera! - wrzasnęłam po polsku wchodząc do gabinetu.
Jak ja mogłam tak głupio postąpić?! Przecież ja.. ja kocham Marco! Muszę powiedzieć mu to jak najszybciej. W restauracji z Arkiem to będzie tylko tzw. formanlość. Nie mam ochoty tam z nim siedzieć, pomimo tego, że kiedyś byliśmy razem i nadal łączy nas przyjaźń. Jeśli liczy na coś więcej to może zapomnieć, na pewno nie pojadę z nim do żadnego Augsburga! Teraz idę do domu zmienić moje ubranie. Już w mojej głowie pojawia się monolog, który będę wygłaszać w towarzystwie Milika..

[Kuba]
Mecz wygrany, 3 punkty do przodu - nie jest źle. A no tak.. - Agnieszka. Szczerze? Od tego pocałunku z nią przestaję być pewny uczuć do Klary. Sam sobie życie komplikuję ale przecież serce nie sługa - nie wybiera. Nie znany jest przecież ani czas, ani miejsce
kiedy któreś z nas się zakocha.
- Kuba idioto! - skarciłem sam siebie bijąc się z myślami po wyjściu z SIP
- Kuba.. musimy pogadać - ktoś mnie zawołał
- eee.. Agnieszka? właśnie o Tobie myślałem - powiedziałem jej szczerze
- pisałam, że to nie ważne.. emm.. kłamałam. to mega ważne - mówiła poważnie
- spodziewałem się, że prędzej czy później to nastąpi - przyznałem się
- to kiedy mogę liczyć na rozmowę z Tobą ?
- dziś jest impreza, myślę że uda nam się na niej pogadać. wpadniecie z Moritz'em?
- postaramy się, a gdzie?
- tam gdzie zwykle, w pub'ie - uśmiechnąłem się stojąc obok mojego samochodu
- okej. to o 20 tam będziemy - odwzajemniła uśmiech i poszła w swoją stronę
Ja dalej jednak biłem się z myślami, rozważając nad tym co dziś od niej usłyszę. Przyszła Klara, czekałem na nią bo rozmawiała jeszcze z Adą i Anką Lewandowską przekonując tę pierwszą że ma dziś pojawić się na imprezie. Odwiozłem ją do domu, zaproponowałem że przyjadę po nią, ale ona stwierdziła że pojedzie taksówką.

[Marco]
Życie, życie.. Wszedłem do domu - robiło się już ciemno. Walnąłem się na kanapę myśląc o tym czy Marcela zgodzi się dziś i pojedzie z Milikiem do Augsburga zostawiając całą Borussię, Klarę i mnie. No właśnie mnie, skoro mowa już o mnie to ona to było całe moje życie przez kilka ostatnich tygodni. Obijając się w salonie zamknąłem oczy i zacząłem przypominać sobie jak to było.. Pierwszy raz wpadliśmy na siebie w parku i Marcela mnie zbyła, drugi.. to chyba było po meczu w mieszkaniu Kuby a potem w bokserkach na skąpej piżamce na balkonie. Trzeci to był wspólny trening i zgubienie się w parku. Wtedy też pierwszy raz usłyszałem jak ma na imię.. Potem była kawiarnia, spotkanie, kolejny mecz.. A nie! przecież jeszcze była afera z siostrą! Rozmyślając tak spojrzałem na mojego Iphone'a.
- Już 19:20! - powiedziałem zrywając się z kanapy.
- No Reus szykujemy się na balety.. - powiedziałem podchodząc do lustra w sypialni i zacząłem wyciągać ciuchy..

[Klara]
Wiedziałam, że coś się dzieje.. Kuba był nie obecny, Agnieszka dziwnie się zachowywała ja ja nie miałam z kim pogadać. Marcela chyba miała zamiar wyjechać z Milem do Augsubrga - szkoda byłoby mi tylko Marco. Na szczęście dziś impreza. Cyśka przyszła jakaś zasmucona do domu, każdy z moich najlepszych znajomych z jakiegoś powodu cierpiał z niewiadomego mi oczywiście.. Miałam już tego wszystkiego dosyć.. Nikt się do nikogo nie odzywał. Cyśka tylko weszła zabrała jakieś ciuchy i poszła do łazienki. Ja zrobiłam sobie kawę, wyciągnęłam zestaw z szafy i po wyjściu Marceli z łazienki weszłam do niej ja.

[Marcelina]
Przyjechałam z SIP wkurzona na wszystko, wszystkich i samą siebie. Nawet do Klary nie odzywałam się, bo bałam się że powiem coś czego potem będę żałować. Zabrałam sukienkę z szafy. Buty, torebkę i górną część garderoby zostawiłam na łóżku w sypialni. Po 20 minutach wyszła z łazienki - całość prezentowała się całkiem ładnie. Zastanawiałam się, czy czasami nie za ładnie.. Ale przecież Marco się należy. Muszę się z nim jeszcze dziś pogodzić. Coś wykombinuję. O godzinie 19:15 wyszłam z domu zmierzając do umówionej wcześniej restauracji. Weszłam do środka, zobaczyłam uśmiechającego się Arka czekającego przy stoliku. Podeszłam, przywitaliśmy się, usiadłam i zaczęliśmy rozmowę
- no to.. o czym chciałeś porozmawiać?
- no bo ja.. dalej chyba Cię.. kocham Cię Marcela.. wyjedź ze mną do Augsburga - powiedział, ja milczałam.. zamurowało mnie.
- Arek.. ja nie mogę.. kocham kogoś innego.. - z moich oczu pociekły łzy, starałam się to ukryć, dlatego też uciekłam z tamtej restauracji..

[Marco]
Byłem już prawie gotowy, całość prezentowała się dobrze. Tak przynajmniej mi się wydawało. 19:50 - miałem tam być na 20, ale jeśli trochę się spóźnię to przecież nic się nie stanie. Podjechałem pod klub taksówką, w środku czekali na mnie już moi koledzy z wybrankami. Zaczęliśmy tańczyć i pić napoje %- owe. Było całkiem fajnie do puki nie zobaczyłem na imprezie..

_______________________________________________________________________
Hej!♥ Wiem, że porobiłam masę literówek i błędów ale mam nadzieję, że wiecie o co chodzi :) Rozdział jest dodany na szybko bo mnie brat poganiał z laptopa.. Ehh.. rodzeństwo! :3 Liczę, że się spodoba - chcieliście żebym namieszała to proszę. Liczę na komentarze w przeciwnym razie nie będzie kolejnych rozdziałów :) Pozdrawiam MaLinA

sobota, 7 grudnia 2013

Masaże, kontuzja i sen..

[Marco]
Tak sobie szedłem do Cyśki i właściwie to spotkałem ją w połowie mojej drogi. Szła sobie z Adą i no właśnie.. Z jakimś zawodnikiem Augsburga.. Śmiali się i gadali chyba po polsku o.O Pewny nie jestem, bo nie znam ojczystego języka Marcelki, ale wydaje mi się że oni musieli się wcześniej znać. Dziwne było też to, że Marcela szła do nich na masaże, to było kolejne podejrzane zjawisko. Była godzina znaczy nie wiem dokładnie która była, bo podobno szczęśliwi czasu nie liczą - ale ciekawe jak mam spróbować to wytłumaczyć trenerowi jak się spóźniam na mecz. Tak sobie szedłem i myślałem też o tym co w szatni powiedzieli mi moi koledzy.. Zastanawiał mnie fakt czy Marcela coś do mnie czuje, a może.. Nic - po prostu pustka. Ehh.. to moje życie to z dnia na dzień staje się cięższe.. Matko Święta! Zapomniał bym! Obiecałem Cyśce gola..
- LEWY!!!

[Klara]
Rano minęło szybciej niż mi się mogło wydawać. Nie wiem czemu, ale nikt mnie nie obudził jak wychodził. Znaczy Marcela mnie nie obudziła. Dziś ważny mecz! Przyjeżdżają chłopcy z Augsburga - już nawet powinni być w Dortmundzie. Nie mogę się doczekać! Spoglądam na zegarek a tu 12:17! O nie! - to nie może być prawda! Przecież za "chwilę" mecz a ja dalej w rozsypce. Wyskoczyłam z łóżka pobiegłam do łazienki się ogarnąć, ubrałam się i była już prawie 13 a dzień wcześniej obiecałam dziewczynie Mitch'a i żonie Nuriego, że będę wcześniej na stadionie. Wcześnie znaczy o 13:30! Nie dam rady.. Przecież korki w Dortmundzie o 13 to jak godziny szczytu na dworcu w Kalkucie.
Zbiegłam w żółtej koszulce, żółtych Convers'ach i czarnych rurkach do samochodu. Na przednie siedzenie rzuciłam jeszcze skórzaną kurtkę i popędziłam pod SIP. Jeszcze nie zdążyłam dobrze wyjechać a już zaczęły się korki.. Będą problemy - pomyślałam.

[Marcelina]
Z Arkiem jak zawsze śmiechowo, on jest po prostu genialny! Ale dobra, czas wchodzić do szatni..
- hej chłopaki! - zawołałam entuzjastycznie
- no hej śliczna - rzucił jakiś koleś, nie znam ich więc nie będę mówić ich imion..
- to jest Marcelina i Adriana - przedstawił nas Arek
- miło nam - zawołali zgodnie
- to jest nasza dzisiejsza masażystka z asystentką, na co dzień opiekuje się chłopakami z Borussii i chyba jest osobistą masażystką Marco Re.. - nie dokończył, bo go uderzyłam z łokcia
- tak to właśnie cała ja - uśmiechnęłam się - to kto pierwszy na masaż?
- to może po tylu latach ja byłbym pierwszy? - zaśmiał się Arek
- taaa.. spoko, taki Ci masaż zrobię że dziś na meczu nie zagrasz kochanie - puściłam mu oczko
- no to zobaczymy.. a jak dziś wygramy to się ze mną umówisz.. umowa stoi? - nastała chwila ciszy, liczyłam na to że chłopcy wygrają baaa.. byłam tego pewna!
- baa.. umowa stoi! i tak przegrasz kochanie - uśmiechnęłam się
- a to Ty nie czasami z Marco ?- zapytał jakiś koleś z Augsburga
- pff.. taki Reus? co on mi może? a jeśli przegracie to co zrobisz?
- emm.. no to może.. wymyślę coś i dam Ci znać przed meczem
- okej - zgodziłam się
Poszliśmy z Arkiem na masaż, Ada została z chłopakami i uczyli ją niemieckiego.. To co dobiegało zza drzwi szatni to było lepsze niż kabaret - oni do niej po niemiecku a ona do nich po polsku - bezcenne! Tak się chłopcy w miarę możliwości zmieniali i czas leciał nam szybko. Było za 45 minut po 14 więc trzeba było się zbierać do szatni tym razem do sztnii naszych pszczółek.

[Kuba]
Przyjechałem na stadion jako pierwszy, na murawie zobaczyłem chłopaków Augsburga byłem ciekaw co oni robią o tak wczesnej porze w dodatku na naszym stadionie.. Nie ważne - zobaczyłem Arka Milika. Miły chłopak, grałem z nim kilka razy w reprezentacji dobrze gra na ataku i jeśli będzie grał w wyjściowej 11 trzeba będzie na niego uważać..
Poszedłem do szatni - pusto, ciemno i cicho. Trzy rzeczy, które nie za często goszczą w szatni światowej klasy Borussii Dortmund.. Przebierałem się, kiedy do szatni wbiegli oni - Mats, Auba, Nuri, Lewy i Mitch. Skończył się mój spokój.. Za to cieszyłem się, że nie muszę siedzieć sam. Po jakiś 15 minutach przybiegł zmachany Marco i był zdziwiony, że jeszcze nie mamy treningu. Chłopcy trochę go tam coś pojechali o Marceli, widziałem że mu głupio. Poszedł "obrażony" - mówiąc obrażony miałem na myśli fochnięty Marco. Wszyscy się przebraliśmy i pobiegliśmy na murawę. W drodze na, natknęliśmy się na Marco, który czegoś chciał od Lewego..

[Marco]
Wiedziałem, że z Lewym da się wszystko załatwić. Wystarczyło z nim tylko pogadać.
- stary potrzebuję twojej pomocy! - zacząłem
- mam się bać? - zaśmiał się Robert
- nie no poważnie mówię..
- no to dawaj.. - Robert zaczął mnie w końcu słuchać
- no bo.. obiecałem Marceli, że..
- no że co? gadaj! - poganiał mnie
- no, że strzelę dziś dla niej gola.. - spuściłem głowę
- hahah stary! no to się wkopałeś! - zaczął się śmiać
- ale ja na poważnie..
- a ja na poważnie się teraz o coś zapytam.. jak ja mam Ci pomóc?
- no bo.. ehh.. może byś mi coś czasami podał.. no wiesz.. - uśmiechnąłem się
- spoko, jeśli tylko będziesz na dobrej pozycji.. czemu nie
- dzięki! będę wdzięczny do końca życia - wyszczerzyłem się
- no dobra, dobra.. już nie przesadzaj i cho na trening! - poganiał mnie
- ide, ide.. - no i poszliśmy do Klopp'a

[Marcelina]
Założyłam się z Milikiem będąc pewna, że chłopcy wygrają bo Marco zapewnił mnie ostatniego wieczoru kiedy się widzieliśmy że strzeli specjalnie dla mnie bramkę! Chyba się w nim zakocha... Nie możliwe.. - przecież ja jestem tylko zwykła Marcelina..
- Marcela! - ktoś zawołał
- tak? kurcze.. przepraszam, zamyśliłam się - odpowiedziałam Adrianie
- a o czym myślałaś? a może o kim? - uśmiechnęła się
- a o niczym, weź się sobą zajmij - wyszczerzyłam się
- ehh.. a ja sobie myślałam o Arku..
- ale, że o Arku, Arku tym Arku? - uśmiechnęłam się ponownie
- nooo.. tak.. ale on mnie chyba nie lubi - spuściła głowę
- mogę zapytać, znaczy jak chcesz..
- no, ale przecież to widać że on na Ciebie leci.. z resztą jak połowa Borussii..
- ej! młoda! nie łam się! jesteś śliczna! - przytuliłam ją -dobra, załatwię Ci randkę z nim co Ty na to? - zapytałam
- no co ty.. ehh.. jest jeszcze jeden taki, który mi się podoba ale jest nie osiągalny mimo, że jest na miejscu..
- załatwimy to, a teraz chodz bo musimy iść masować naszych chłopaków
No i poszłyśmy, przed szatnią spotkałyśmy chłopaków, którzy właśnie wracali z treningu. Wpuścili nas w drzwiach, weszłyśmy pierwsze a potem to już..

[Marco]
Trening przed meczem, to czasami głupi plan. Ale przecież Augsburg to nie do końca godny nas przeciwnik.. Pokopaliśmy trochę i chyba sobie coś naciągnąłem. Wróciliśmy do szatni, w wejściu spotkaliśmy Marcelę i Adrianę. Ja poprosiłem Cyśkę żeby mnie pomasowała, oczywiście liczyłem na coś więcej ale ona stwierdziła że jak coś to dostanę buziaka po meczu, a Ada została z chłopakami. Wydawało mi się, że podoba się jej jeden z naszego team'u ale na razie nic nie będę mówił. Dochodziła godzina 15:20 czas był zbierać się na mecz. Ostatnie tłumaczenia trenera co do gry i wychodzimy. Oby tylko Robert o mnie nie zapomniał. GRAMY!

[Klara]
Byłam spóźniona, jak nigdy! Miałam być na 13:30 byłam na 14:30.. Godzina w plecy - na szczęście dziewczyny wszystko ogarnęły beze mnie.. Przyszłam prawie na gotowe - byłam ciekawa co wymyśliły..

[Marcela]
No to był masaż i był oczywiście Reus.. Teraz siedzę sobie z trenerem na ławce i oglądamy mecz. Są jakieś akcje niby ale ich nie widać. A no tak i jest też Arek właśnie przyszedł..
- no hej, to miałem Ci powiedzieć odnosnie tego zakładu..
- no tak, to słucham?
- mam plan, ale to jak przegram okej? - uśmiechnął się
- no dobrze nie ma problemu - odwzajemniłam
Skończyła się pierwsza połowa spotkania Augsburg wygrywał na Signal Iduna 0:1. Nie było różowo ale liczyłam, że chłopcy się pozbierają. Na murawę wybiegli w wyśmienitych nastrojach - widziałam spojrzenie Marco. Takie gorące a za razem chłodne.. Jego oczy były śliczne a grzywka układała się w artystyczny nieład. Jedno kopnięcie i przerwa na boisku. Leży Sahin - podbiegam do niego, na całym stadionie zapadła cisza. Podbiega do nas Marco i Lewy a po chwili wiadomo że to był faul.. Kartka i.. i rzut karny! Podchodzi do niego Lewandowski. - Rozmawia z Marco i przygotowuje się do strzału. Strzela! GOOOOOOOOOOL jest 1:1! Jest 86 minuta spotkania można jeszcze wygrać.

[Robert]
Marco dziś przed południem prosił mnie o to bym mu podawał. Kurde nie wychodziły nam dziś te akcje.. zostały 4 minuty + doliczony czas.. Wybija Romek, jest jedno podanie do Kevina, Kevin do Mikiego, Miki do mnie, w prawdzie Marco nie był na dobrej pozycji ale podałem mu, wiedziałem że on to wykorzysta. Tak też się stało Reus "zasadził" torpedę w siatkę bramkarza Augsburga! 2:1 i 89 minuta spotkania! Wygrywamy ten mecz!!

[Marco]
Kurde noo.. Kocham Lewego - oczywiście bez skojarzeń! Po kończącym gwizdku od razu pobiegłem do Marceli. Nie obchodzili mnie paparazzi. Chwyciłem ją i zacząłem okręcać w okół siebie. Po chwili stanęliśmy w miejscu, popatrzyłem jej w oczy i wyszeptałem
- to dla Ciebie kochanie.
Ona obdarowała mnie namiętnym całusem w dodatku przy wszystkich.. - dosięgłem szczytu swoich marzeń!

[Marcela]
Kiedy Marco podbiegł do mnie po meczu bardzo się ucieszyłam, postanowiłam że to emocje wezmą górę i oddałam się im cała. Po kilku minutach podszedł do mnie Arek i powiedział, że teraz mam słuchać uważnie.. Stanął na środku boiska i zaczął mówić.. A wtedy ja przypomniałam sobie sen.. Ten sen w którym to mnie wywołują na boisko.. (jeśli nie pamiętacie czytajcie prolog xD)


___________________________________________________________________
Jest rozdział, ale tylko dlatego że to prezent Mikołajkowy - przepraszam, że spóźniony. Jeśli nie pojawi się tu chociaż 10 komentarzy to definitywnie skończę z pisaniem bloga. Cieszę się, że ktoś to przeczytał bo rozdział tak na prawdę o niczym.. Kocham Was <3 Pozdrawiam MaLinA ;*








piątek, 29 listopada 2013

Gość, miłość i godzinka..


[Kuba]
Randkę z Klarą mogę zaliczyć do udanych. Kino, spacer wszystko było prawie idealne  ale.. No właśnie - pozostaje jedno "ale".. Jedna myśl nie dawała mi spokoju - Agnieszka i jej sms'y. Coś z nimi było nie tak.. Wróciłem do domu i nie mogłem za nic zasnąć.. Coś się ze mną działo.. Musiałem porozmawiać z nią jak najszybciej. Chciałem mieć to już wyjaśnione i za sobą.. Rano obudziłem się o 9 ale i tak byłem zmęczony dlatego, że minionej nocy nie mogłem zasnąć. Zrobiłem sobie śniadanie, zebrałem torbę na trening. Spakowałem korki, bluzę, spodnie i koszulkę. Była 10:07 stwierdziłem, że watro by było być wcześniej na treningu. A nóż będzie tam już Aga i uda mi się z nią pogadać..

[Marco]
Tak, tak wiem.. jestem strasznym śpiochem, ale co ja na to poradzę? Mam tylko 15 minut na stadion Borussii, a i tak zawsze wpadam tam w pośpiechu.. Tak było też i tym razem. Mój sen jak zwykle tak mocny, że budzik mógł dzwonić i dzwonić.. Godzina 10 a ja jeszcze w łóżku. Totalna rozsypka.. Na ciele tylko bokserki, na głowie każdy włos stoi mi w inną stronę. Tak - Marco Reus na tzw. "nieogarze" to mało spotykane na co dzień zjawisko. Godzina 10:08 wybiegam do łazienki i biorę szybki prysznic, godzina 10:17 wychodzę z łazienki i robię tylko kawę. Godzina 10:23 no i tu pojawia się problem.. Co ja mam na siebie włożyć?! Przecież nie mogę ubrać czegoś w czym chodziłem już w tym tygodniu.. Niebieska nie pasuje do spodni, w szarej już byłem we wtorek, biała jest idealna! Spodnie dżinsy czy beżowe? Może beżowe pasują ładniej, a może dżinsy? Nie! Biorę beżowe! - godzina 10:37 i tu zaczynają się schody - układamy grzywkę Reus! Ruszaj się! 10:40 Nie no, nie dam rady! Sama się ułoży, a jak nie to ułożę w szatni.. Już prawie wybiegam z mieszkania, kiedy przypominam sobie o torbie na trening! Zabieram ją szybko i pędzę schodami do samochodu. Z pod apartamentowca ruszam z piskiem opon. I żeby nie było - śpieszyło mi się na trening, nie do Marceli. Hahaha :)

[Marcelina]
Powiedziałam proszę i drzwi się otworzyły, moim oczom ukazał się.. No właśnie ukazał się jakiś chłopak, którego znałam ale.. Tak jakby jakiś zanik pamięci czy coś.. Nie wiem, w prawdzie czekałam aż może ta osoba się odezwie, ale nie wiedziałam czy to jest człowiek o którym myślę.. Wreszcie się odezwał
- hej, pamiętasz mnie może?
- emm.. kojarzę, ale.. - nie wiedziałam co mam powiedzieć
- ale..? - zapytał znajomy głos
- nie wiem skąd.. wybacz mi - uśmiechnęłam się
- to, może ja przypomnę okej? - zapytał odwzajemniając uśmiech
- poproszę.. - nastał moment zawahania
- szkoła podstawowa, pierwsze treningi z przyjacielem.. - i tak wymieniał..
- emm.. coś mi się przypomina.. - zaczynałam kojarzyć fakty
- pierwsza miłość.. pierwszy pocałunek - zaśmiał się
- AREK! - wykrzyczałam na całe gardło i podbiegłam przytulić chłopaka, który stał niepewnie w moich skromnych progach
- no a myślałaś, że kto? - uśmiechnął się przytulając mnie
- przepraszam, że Cię nie poznałam.. tak strasznie mi głupio - wyszłam na debilkę, która nie poznała swojej "pierwszej miłości" i najlepszego przyjaciela ze Śląska.. Tak, tak ze Śląska bo jak byłam mała to tam mieszkaliśmy z bratem i rodzicami, a potem przeprowadziliśmy się do Wawy, bo ojciec dostał tam prace..
- no to opowiadaj co Ty tutaj robisz! i jak mnie znalazłeś - prowadziłam rozmowę
- no ja dziś będę.. - zaciął się ale uśmiechnął
- no co..? - dociekałam
- ja dziś gram przeciwko Tobie.. przepraszam - posmutniał
- ejj! nie łam się! Milik się nie łamie! Co nie?! - zaśmiałam się
- tak, tak masz rację - on też się zaśmiał
-to czemu nie na treningu - zapytałam
- no właśnie! mnie przysłał trener, bo Klopp zgodził się żebyś dzisiaj pomasowała naszych

chłopaków, bo niestety nasz masażysta nie mógł przyjechać - zrobił słodką minę
- poważnie?! ja Marcelina Kocurek mam masować takie gwiazdy jak wy? - zaśmiała się
- ha, ha.. ale poważnie, zgadzasz się czy nie? - zapytał
- tak, tak.. a mogę sobie wziąć kogoś do pomocy? - wyszczerzyłam się, bo na Arka to

zawsze działało
- moja ulubiona mina! - skwitował -i tak, pewnie że możesz, ja już będe uciekał. wpadnij do naszej szatni jakąś godzinkę przed meczem
- spoko - uśmiechnęłam się a on zniknął za drzwiami

[Arek]
Tak jestem Arek Milik, tak - ten chłopak ze Śląska. Jestem a może byłem przyjacielem Cyśki. Kiedyś jak jeszcze mieszkała na Śląsku to byliśmy "parą". Tacy tam zakochani w sobie "gówniarze" ale to było fajne, rozstaliśmy się dlatego że ona musiała wyjechać.. teraz.. teraz nasze drogi mogą się połączyć.. Mam nadzieję, że nie ma chłopaka - a jeśli nawet to jak to my mówiliśmy "chłopak/dziewczyna nie ściana, da się przesunąć"

[Marco]
Pod stadionem byłem za 2 jedenasta. Wpadłem do szatni jak "oparzony" po czym okazało się, że chłopcy jeszcze nawet nie zaczęli się przebierać, bo na boisku byli zawodnicy Augsburga. Przebrałem się, ale oczywiście nie obeszło się bez komentarzy na temat mojej grzywki.. Zaczęło się od Mats'a
- no Marco, co się stało kochanie że dziś bez grzywki - podszedł głaszcząc mnie po ramieniu
- za późno wstałem.. - odpowiedziałem nieco wkurzony
- ale jak to? Marcelka nie obudziła naszego kochanego Marco? - dopytywał Mitch
- jaka Marcela o czym wy gadacie? - powstrzymywałem się od tego by na nich na krzyczeć
- no, przecież z Marcelą jesteś c'nie? - wystrzelił Kuba
- ejj.. no chyba was coś po grzało.. - zacząłem się z nich śmiać..
- jak to, przecież gazety podają, że jesteście parą - uśmiechnął się Mats
- jaką parą?! o czym wy gadacie? komu wierzycie mi czy gazetą? - broniłem się
- dobra, mów co chcesz.. prędzej czy później to i tak wyjdzie - skwitował Lewy a ja wyszedłem z szatni z hukiem..
Na schodach spotkałem kilku chłopaków z Augsburga - nawet byli mili, zamieniłem z nimi kilka słów i poszedłem w stronę murawy. Oczywiście nie obyło się bez wizyty u Marceli.

[Marcelina]
Kilka godzin spokoju to przecież za dużo.. Tyle papierów ile miałam dziś do posegregowania to chyba nie widziałam odkąd jestem w Dortmundzie. Ale to nic. Zadzwoniłam sobie do Ady - córki trenera, polubiłam ją i powiedziałam jej że mam propozycję. Najpierw papiery a potem masaże w szatni chłopaków Augsburga. Niemoralne trochę wiem, ale co tam.. Czas mijał nam szybciej i szybciej.. Tu już 12 a my dalej w rozsypce, jeszcze ktoś puka, przecież się nie wyrobimy..
- proszę - powiedziała Ada - kurczę! przepraszam nie powinnam, to twój gabinet - uśmiechnęła się
- nic się nie stało - powiedziałam jej po polsku, a do gabinetu wszedł Arek
- hej, to znowu ja. chłopcy pytają czy mogłabyś przyjść wcześniej niż godzine przed meczem, bardzo nam zależy - pytał prawie mnie błagając
- tak, nie ma problemu - uśmiechnęłam się - to ile czasu mi zostało?- zapytałam
- no najlepiej jak byś poszła już - uśmiechnął się
- no okej, to idziemy, Ada idziesz ze mną - oznajmiłam polce i powędrowałyśmy do

szatni przeciwnika
W drodze na masaże spotkałam Marco, kiedy go zauważyłam zarówno na mojej jak i jego twarzy pojawił się uśmiech. Podszedł do mnie i przywitał się buziakiem ze mną, Adę przytulił a Arkowi.. Arkowi podał rękę, chociaż wcale go nie znał..
- no hej, gdzie tak wam śpieszno zatrzymał nas farbowany blondyn
- a idę z Adą na masaż, bo chłopcy z Augsburga nie mają masażysty - uśmiechnęłam się
- ale wiesz.. żeby mi Cię tam żaden nie podrywał - wyszczerzył się
- ale ja nie jestem twoja - odgryzłam się
- ale będziesz - dał mi buziaka i poleciał do Jurgena na trening
- kto to był? - zapytał Arek
- to.. hahha - zaśmiałam się - Marco Ryś, znaczy Reus - poprawiłam się i poszliśmy do szatni "wroga"


____________________________________________________________________
Ehhh.. cholercia strasznie krótki mi się wydaje ten rozdział.. Przepraszam Was, ale jeszcze kilka rozdziałów i kończę z blogger'em. Musicie mi wybaczyć, chętnie za to będę czytać wasze "wypociny". U mnie w głowie mętlik, a stan psychiczny to katastrofa - niby mam jakiś plan, ale nie umiem tego zapisać. Rozdział na na prawdę o niczym.. Ale i tak was kocham. Wpadajcie do mnie na aska :)











piątek, 22 listopada 2013

Powrót, zapłata i randka w kinie..

[Marcelina]
Zrobiło się późno, stwierdziliśmy z Marco że będziemy się zbierać. Pozbierałam się z kolan Marco. Niebo zachodziło już ciemnymi chmurami a na niebie zaczęły pojawiać się gwiazdy. Założyłam kask, oczywiście Marco jak Marco znowu robił problemy, bo nie chciał żeby się mu zepsuła fryzura.
- no dawaj Reus! - poganiałam go
- no, ale Marcela zrozum, że jak go założę to mi się grzywka przyklapnie..
- albo go zakładasz i jedziemy, albo tu zostajesz.. - postawiłam sprawę jasno
- no, ale co Ci tak zależy.. 100 euro w tą czy w tą za mandat..
- zależy mi bo.. no ja po prostu nie chcę stracić kolejnej osoby przez motocykl, nie przeżyłabym tego.. - na mojej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech
- ale.. - zaciął się - jak to? straciłaś już kogoś? - zapytał niepewnie
- tak.. nie zawsze byłam jedynaczką.. miałam brata, motocykle były jego pasją a zabrały mu życie.. tak już jest, to wsiadasz czy nie ? - zapytałam zmieniając temat
- tak, tak.. już zakładam - uśmiechnął się
- no to komu w drogę temu czas - powiedziałam do siebie po polsku
- ej, że co? bo ja nic nie rozumiem.. - zrobił dziwną minę
- nie, nic, nic - uśmiechnęłam się - trzymaj się mocno
- ciebie zawsze księżniczko - uśmiechnął się i mocno się do mnie przytulił
No i pojechaliśmy, tak jechaliśmy ulicami ciemnego Dortmundu i podziwialiśmy widoki. W pewnym momencie nabrałam ochoty by się zatrzymać.. Z miejsca, w którym się zatrzymaliśmy idealnie było widać całą Idunę. Zaczęłam mówić do Marco
- jak tu pięknie, czemu na całym świecie nie ma takich miejsc?
- wszędzie są - uśmiechnął się farbowany blondyn - tylko nie wszędzie docieramy
- też prawda, ale Iduna wydaje się być wyjątkowa.. - uśmiechnęłam się
- no bo jest, tam są moje wszystkie wspomnienia - uśmiechnął się i popatrzył mi prosto w oczy
- od niedawna moje też..
- wiem i będzie jeszcze jedno.. obiecuję, że za 2 dni padnie tam gol specjalnie dla Ciebie - uśmiechnął się
- oj Marco.. nie potrzebuję goli, ważne że mam przyjaciół i rodzinę.. znaczy miałam - uśmiechnęłam się
- nie martw się, teraz masz mnie - przytulił mnie od tyłu, popatrzeliśmy jeszcze chwilkę na ten piękny widok i pojechaliśmy do domu.


[Marco]
Tak zdaję sobie sprawę z tego, że Marcelina to wyjątkowa dziewczyna, w dodatku z przeszłością, musiała dużo przejść dlatego teraz jest jaka jest. Jej brat na pewno nie chciał by żeby ona teraz robiła coś na co w ogóle nie ma ochoty. To mnie w niej pociąga, jest inna niż wszystkie w dodatku idealnie w moim typie. Jest też jeszcze jej pasja - chyba będę zmuszony polubić to co ona "kocha", to było jakoś tak że ludzi nazywają ich dawcy lecz ona jest jest wszystkim i nie nazywa się każdy, ma rozum, serce pasję, motocykl jej miłością lecz nie da mu się zabić. Motocykl to przecież nic, ważniejsze jest to co do niej czuję. Jest tylko jeden problem - boję się jej to wyznać, bo nie wiem jak zareaguje. Niby czekam aż to ona zrobi ten pierwszy krok, ale wtedy może być już za późno na cokolwiek.. Dobra tam.. nie będę się użalał nad sobą! Jestem przecież facetem.. Pozbieraliśmy się z parku oczywiście nie obeszło się bez kłótni o zakładanie kasku, nie chciałem pozwolić żeby mojej grzywce stała się krzywda. No bo przecież Reus bez grzywki to nie Reus. W końcu go założyłem, jechaliśmy kilkanaście minut i Marcela się zatrzymała. Naszym oczom ukazał się piękny widok SIP. Obiecałem jej, że w następnym meczu padnie tam gol specjalnie dla niej. Wiedziałem, że będę musiał to jakoś dobrze rozegrać, bo przecież Lewy mi gola nie strzeli. Przytuliłem ją, a potem została już tylko droga powrotna do domu..

[Klara]
Czułam, że przy Kubie jest moje miejsce. On był taki wyjątkowy i nie wyobrażałam sobie żeby ktoś mógł mi go zabrać. Wybaczyłam mu bo nie widziałam innego wyjścia.. Tak na prawdę od kiedy jestem tutaj - w Dortmundzie, to uświadomiłam sobie że nie jestem ważna nawet dla samej siebie.. To Kuba jest moją jedyną "podporą". Mam dopiero 21 lat, chciałabym mieć też coś z życia, a nie tylko ciągle problemy i stresy. Każdy dzień tutaj był wyjątkowy. Już słowa Cyśki z pierwszego dnia na lotnisku pamiętam, kiedy powiedziała że czeka na nas nowe życie, a marzenia się spełniają. Nie zapominajmy oczywiście o tekście "szanowne gwiazdki BVB" - jednakże pomińmy fakt, że teraz pracuje w Borussii a właśnie jest na "NIE randce" z szanownym panem Reus'em. A tak właściwie to z Kubą byłam chyba tylko na 2.. zgłaszam sprzeciw!
- ej, Kubuś - zrobiłam słodką minkę
- tak kochanie? - uśmiechnął się
- wiesz, że byliśmy tylko na 2 randkach? - posmutniałam
- to trzeba naprawić - dalej się uśmiechał
- a ale jak..- zrobiłam oczy kota z Sherek'a
- hmm.. no nie wiem, może wyskoczymy gdzieś jutro? - poruszył znacząco brwiami
- mhm. - zgodziłam się i uśmiechnęłam
- a teraz chodź do mnie miśku - pociągnął mnie przez kanapę a ja spadłam na jego boski tors - do powiedźcie sobie resztę..

[Agnieszka]
Ja już tak dłużej nie mogę, ale czuję że jeśli powiem wszystko Mo to nasz związek się rozpadnie, a jeśli będę ciągnęła to dalej to moge nie wytrzymać psychicznie. Z jednej strony Kuba mnie cholernie pociąga..a z drugiej.. to chłopak mojej jednej z przyjaciółek.. Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Najlepiej będzie jeśli pogadam o tym wszystkim z Kubą, wyjaśnimy sobie to i może wtedy dojdzie do jakiegoś rozwiązania.. Najlepszym wypadkiem byłoby powiedzieć i zapomnieć o tym wszystkim.. No ale jak to zrobić skoro mnie chyba coś ciągnie do Kuby.. Z resztą wszystko wyjdzie w praniu..

[Kuba]
Wybaczyła mi! To jest teraz najważniejsze! Przecież to był tylko jeden buziak.. Ja chyba.. Nie nie czuję nic do Agnieszki.. To dziewczyna mojego kumpla - czegoś takiego się nie robi. Poza tym ja mam moją Klarę i tylko ona jest dla mnie najważniejsza - znaczy mam jeszcze rodzinę w Polsce, ale tutaj mam tylko ją i Piszcza. No ale co.. życie jak życie.. Klara mówiła coś o jakiś randkach, obiecałem jej że ją gdzieś jutro zabiorę, teraz trzeba tylko pomyśleć gdzie.. Może być przecież kino - taka tam młodzieżowy wypad na randkę.

[Marcela]
Emm... dojechaliśmy pod apartamentowiec, widziałam że u nas w pokoju świeci się światło - znaczy się świeciło się w sypialni Klary. Wiedziałam co może mnie czekać kiedy wejdę do domu, więc postanowiłam najpierw zadzwonić na telefon Klary. Oczywiście odebrała po 10 sygnałach kiedy ja już traciłam cierpliwość, oświadczyłam jej że ma 10 minut zanim przyjdę na górę. Stwierdziła że da radę. Ja poszłam odprowadzić z Marco moje kochanie do garażu i potem ścigaliśmy się po schodach na górę - 7 pięter z buta zawsze spoko.. Po 5 stwierdziłam że dalej nie dam rady i musiałam jakoś przekonać Marco żeby mnie wziął na barana..
- Marco.. Marco.. Marco mój kochany - zrobiłam słodką minkę
- co jest? - stanął na schodach
- weźmiesz mnie na barana? prosze, prosze, proszę!
- ty normalna jesteś? przecież się załamię - zaśmiał się
- dzięki, wiedziałam że jestem gruba, ale nie że aż tak - strzeliłam focha
- no chodź tu grubasie, wskakuj - zaśmiał się
- grubasie? do mnie? przesadzasz - dalej miałam focha
- no wchodzisz czy nie, bo ja wiecznie czekał nie będę - zrobił "poważną minę"
- no dobra! - wskoczyłam mu na plecy.
Po minucie byliśmy już przed moimi drzwiami, zeskoczyłam z pleców Marco
- no to dzięki i.. do jutra? czy może aby do dziś? - zaśmiałam się
- chyba już do dziś bo po północy - uśmiechnął się
- no to co jutro na SIP?
- obowiązkowo o 11! - posłał mi uśmiech
- o 11? no to chyba TY, ja o 9 niestety..
- dasz radę! wierzę w Ciebie
- ja zawsze daję.. przepraszam bardzo.. - uśmiechnęłam się
- tutaj kask..- powiedział wręczając mi mój nabytek
- aaa.. to tak, a grzywka cała? - zaśmiałam się
- ejj! to jest Reus'owa grzywka i tak cała - uśmiechnął się
- no to ja uciekam.. - posłał mi uśmiech
- ej, a nie.. nie oczekujesz "zapłaty"?- zdziwiłam się
- ale jakiej? - nie wiedział o co mi chodzi
- no przecież mnie grubasa tu przytaszczyłeś.. - zrobiłam jedną z moich min
- aaa.. no tak, ale powiedziałaś dziękuję - uśmiechnął się
- Reus i zwykłe "dziękuję" taa.. bo uwierzę. Masz i dobrej nocy - obdarowałam go buziakiem i zniknęłam za drzwiami mieszkania

[Marco]
Wcale nie było tak źle, motocykle są jednak boskie - chyba sobie też zainwestuję ale dobra mniejsza o to. Przyjechaliśmy do domu i Cyśka wymyśliła, że będziemy się "ścigać" po schodach na 7 piętro! Wiedziałem, że to z leksza nie normalny pomysł tym bardziej, że ona miała na sobie cały ten strój na motocykl - kombinezon czy jakoś tak.. Podobno było w tym cholernie ciepło, zastanawiałem się tylko kiedy każe mi się nieść, wypadło na 5 piętro, więc zostały mi tylko 2 na jej "taszczenie". Zaniosłem ją, pogadaliśmy chwilkę pod drzwiami i obdarowała mnie całusem na dobranoc. Wiedziałem już, że szybko tej nocy nie zasnę.. Prawie cały dzień z nią.. oj.. było bosko!

[Klara]
Fajnie, że Marcelina w ogóle zadzwoniła, bo nie chciałbym żeby zobaczyła nas w dwuznacznej sytuacji w jakiej znajdowaliśmy się z Kubą. No niby byłyśmy dorosłe, ale ona traktowała mnie jak siostrę.. Wcale się jej nie dziwię bo też ją tak traktowałam.. Po 15 minutach Cyśka wpadła do mieszkania, wykąpała się tylko i poleciała spać do sypialni. Kuba poszedł do siebie, a ja też poszłam spać. W końcu rano trzeba wstać..

[Kuba]
Miło było tak sobie "poleżeć" z Klarą, no ale zadzwoniła Marcela i wszystko prysło jak mydlana bańka. Jak wracałem do domu to zadzwonił mój telefon, na wyświetlaczu pojawił się SMS :
"Hej tu Aga, możemy się spotkać?"
odpisałem na niego : "Okej, tylko czy to na serio ważne bo jutro jestem już umówiony"
dostałem odpowiedź : "To chyba nic ważnego, może poczekać. Pa".
 Byłem bardzo ciekawy o co może chodzić Agnieszce, ale żeby się dowiedzieć musiałem się z nią kiedyś spotkać..

[Marcelina]
Jak szybko położyłam się dziś spać, tak szybko musiałam wstać.. Mój budzik zaczął dzwonić już o 7:30.. Byłam totalnie nie wyspana ale praca i przyjemności nie chodzą ze sobą w parze.. W całym domu cisza, zrobiłam sobie owsiankę i poszłam pod prysznic. Ubrałam się i popędziłam do pracy. W korytarzu spotkałam trenera szarańczy z kimś kogo wcześniej nie widziałam na Signal Iduna. Była to brunetka, około 24 lata albo młodsza.. Nie wyglądała na Niemkę - postanowiłam iść się jej przedstawić i zapytać kim jest.
- witam trenerze. ja już jestem, idę do gabinetu, jeśli będzie czegoś potrzeba to zapraszam
- ja również witam, oczywiście jeśli będę czegoś potrzebował to zajrzę a to jest moja córka Adriana, jest w połowie polką po mojej żonie i ostatnio przyjechała z studiów ze Szczecina i nie bardzo umiem się z nią dogadać..
- ooo! Polka! ja też z Polski to może pomogę w czymś? - zapytałam tak po prostu
- bardzo byłbym wdzięczny i jeszcze może chłopcy pomogą - uśmiechnął się
- oczywiście oni zawsze pomocni, to może ja ją zabiorę do siebie, pogadamy o czymś i takie tam - zapytałam trenera
- jeśli byś mogła to zajmij ją czymś, ona tylko nauka - uśmiechnął się
- oj przesadza trener, zajmiemy się czymś - no i zabrałam ją ze sobą i zaczęłyśmy gadać o wszystkim. Tak sobie gadałyśmy i doszłyśmy do wniosków że wiele nas łączy. Obie lubimy historię i wos, a jak wiadomo ostatnimi czasy Lewandowski lubi historię. Śmiałyśmy się jak jakieś nienormalne, potem przyszli chłopcy na masaż. Ada posiedziała z nami trochę, potem poszła do taty na murawę. Było coś około 14, skończył się trening. Pozbierałam się, oczywiście nie obyło się bez spotkanie się z Reus'em z którym wybraliśmy się na obiad. W jednej z moich ulubionych restauracji w polskiej dzielnicy. Oczywiście nie obyło się bez rozdzwania autografów przez Reus'a. Spotkaliśmy tam też jednego z chłopaków z młodzieżówki z Borussii - Mateusza Ostaszewskiego. Marco pozwolił sobie zrobić ze sobą zdjęcie no i zjedliśmy obiad. Potem wróciliśmy do domów. Byłam kompletnie wykończona, rzuciłam się na łóżko i czekałam tylko na sobotę. W końcu mecz chłopaków z Augsburgiem.

[Marco]
Rano znaczy o 10 zebrałem się na trening, spotkałem Marcelinę i poznałem też Adrianę - nieznaną mi dotychczas córkę trenera. Ładna była, w połowie polka, ale Marcela lepsza! Oczywiście znalazła sposób na Lewego - szpan na wiedzę, ale ona wiedziała, że nic z tego bo Lewy za bardzo kocha Ankę. Potem poszliśmy z Marcelą do jakiejś restauracji na obiad, spotkałem miłego chłopaka z młodzieżówki BvB. Mam nadzieję, że już nie długo zobaczę go w wyjściowej 11 pierwszej drużyny. Odprowadziłem Marcelę i poszedłem do siebie. Zadzwoniłem do Mario - pogadałem z nim chyba z 3 godziny, potem poszedłem pod prysznic i walnąłem się do łóżka. W końcu jutro mecz!

[Klara]
Ranek trening z panią Lewandowską. 5km biegu, FriendsTrening potem randka z Kubą. Kino, park, spacer - czułam się jak nastolatka. Jak już wróciłam z "randki" to Marcela spała. Jutro ważny mecz - czekamy do rana.

[Marcelina]
Jest godzina 10:30 - jeszcze kilka godzin i kolejny mecz. Ubrałam się jak na mecz, znaczy do pracy. Pojechałam na SIP tam czekał już trener i byli chłopcy z Augsburga. Weszłam do gabinetu i przebrałam się. Usiadłam na chwilę nad papierami i ktoś zapukał do moich drzwi.. powiedziałam proszę i drzwi się otworzyły, moim oczom ukazał się...



____________________________________________________________________
CZEŚĆ I CZOŁEM!♥ Przepraszam, że ostatnio nie dodałam rozdziału ale nie bardzo byłam w stanie. Dziś troszkę dłuższy niż zwykle - tzw "mega rozdział". Dzięki za 10 komentarzy i 12k wyświetleń♥ Kocham was<3 Kiedy kolejny to nie wiem, ale liczę że ten się podoba. Jesteście ciekawi kto stanie z drzwiach Marceli? Piszcie wasze "propozycje" w komentarzach!♥ Zapraszam na aska. Pozdrawiam MaLinA♥









niedziela, 10 listopada 2013

Nagroda, starania i wyznania..

Dla Agi i Ady za to, że mnie męczyły i czekały ♥

[Marco]
Kiedy wsiadałem na motocykl Cyśki czułem się niepewnie, ale byłem szczęśliwy mogąc się do niej przytulać. Fajnie było nawet, kiedy tak śmigaliśmy po autostradzie bałem się nie tylko o swoje życie ale też o Marcelę - o nowy sens mojego życia. Tak - zdałem sobie z tego sprawę.. Marcelina zabrała mnie gdzieś za miasto. Nie powiem dobra miejscówka - jeziorko, park, ławeczki. Jednym słowem ślicznie. Wiem, że jestem facetem i nie powinienem używać tego typu słów, ale to jedyne co pomyślałem w tym momencie. Zatrzymaliśmy się, Cyśka puściła manetkę a silnik automatycznie się wyłączył. Nie chciałem jej puszczać, więc nie odrywałem się od niej
- ej, Marco co ty robisz? - zaśmiała się nie mogąc się ruszyć
- yyy.. no bo ja się chyba przykleiłem - mówiłem "całkiem poważnie"
- haha, co ty dajesz? weź mnie puść - wierciła się z uśmiechem
- no, ale jak skoro nie mogę - wyszczerzyłem się
- Reus'u, odklejaj się ode mnie - śmiała się
- no dobra, dobra - no i się "odkleiłem"
Zabrała swoją "miłość" - Hondę i poszliśmy kawałek do parku. Usiedliśmy na jednej z ławek. Znaczy ja usiadłem, a Marcelina się położyła na moich nogach.
- ej, a to co ma być ? - zapytałem
- no, leżę sobie, nie widać? - wyszczerzyła się
- ej, księżniczko - uśmiechnąłem się
- tak księciu ? - odwzajemniła uśmiech - co się tak patrzysz? - zapytała
- no bo.. jesteś śliczna? - zapytałem poruszając znacząco brwiami
- Reus.. takie kity to sobie fankom możesz pociskać - wyśmiałam go
- czuję się urażony.. - strzelił focha
- no ej.. Marco - zrobiłam smutną minę - na mnie się będziesz fochał?
- tak, na Ciebie.. - udał obrażonego
- wiesz co Ci powiem?, jak focha to kocha - i oboje zaczęliśmy się śmiać..

[Klara]
Miałam przeczucie, że Marcela i Marco to jedna wielka gra! A tak na prawdę to oni oboje byli w sobie zakochani.. Ta mina Marco na wieść o tym, że Marcela przysłała sms'a, że właśnie do niego dzwoni. Tak te miny dla nas wszystkich były bezcenne, bo w końcu chyba zrozumiał że to nie dziewczyna powinna starać się o niego, tylko on o nią.
Z opowieści, którymi "raczyli" mnie, Agę i Ankę chłopcy dosłownie wynikało, że Marco to podrywacz, i do tych czas tylko wykorzystywał niczemu niewinne fanki.. Ale zostawmy już naszą parkę "gołąbków" w spokoju. Pogadaliśmy jeszcze trochę, poszliśmy na chwile na parkiet i wszyscy stwierdziliśmy, że będziemy wracać powoli do domów.. Kuba oczywiście ze mną. Nie wiedziałam jeszcze co go gryzie, ale widziałam to i czułam. Miałam nadzieję, że wszystko mi opowie..

[Kuba]
Oczywiście, że gryzło mnie sumienie przez to co stało się noc wcześniej.. No ale jak ja miałem powiedzieć miłości mojego życia, że ją zdradziłem? No przecież tak nie można.. Klara wiedziała, że jest dla mnie wszystkim, a jak ja bym jej odwalił taki numer to obawiam się, że nigdy by mi nie wybaczyła.. Koniec spotkania w klubie i zbieramy się wszyscy do domów, ja z moją ukochaną oczywiście. Chciałem jej to bardzo powiedzieć, bo cholernie źle czułem się okłamując ją..
- kochanie - zacząłem...
- tak, co się stało? - uśmiechnęła się do mnie
- mam, do Ciebie pytanie..
- tak ? - odpowiedziała
- co wolałabyś usłyszeć.. najgorszą prawdę czy słodkie kłamstwo.. - mój głos zadrżał
- hmm.. chyba prawdę, ale zależy jaka ona byłaby bolesna.. - odpowiedziała mi
No to mam, dostałem to co chciałem.. Czyli, że woli znać prawdę, nawet tę bolesną.. Dobrze wiedzieć, teraz tylko muszę się spiąć, zebrać na odwagę i powiedzieć jej co się stało z nadzieją że mi wybaczy..

[Marcelina]
Tak sobie siedzieliśmy i śmialiśmy się. Nie myślałam, że Marco weźmie sobie na poważnie to "jak focha to kocha.." Znaczy.. no nie byłam pewna jak to sobie odebrał, ale wydawało mi się, że troszeczkę za bardzo mi "słodził". Nie lubiłam jak chłopcy tak robili, bo wtedy uważali że dziewczyny będą łatwiejsze. Ale Marco już potem przestał. Ja leżałam na jego nogach, on siedział z rękami rozłożonymi na ławce, fajnie było. Jego oczy były brązowe. Takie śliczne, błyszczały..
- ej, Reus - uśmiechnęłam się
- słucham słońce ? - zaśmiał się
- masz śliczne oczy - wyszczerzyłam się
- ależ dziękuję, twoje są śliczniejsze - uśmiechnął się
- ej, znowu słodzisz.. nie rób tak - znowu się wyszczerzyłam
- bo co mi zrobisz? - zaśmiał się
- obrażę się. - zrobiłam poważną minę
- pamiętaj, że jak focha to kocha - ponownie się zaśmiał
- ejj! nie ma tak! to moje było.. - posmutniałam
- wynagrodzę - wyszczerzył się
- mhm.. ciekawe jak - udawałam dalej smutną..

[Marco]
Ehh.. to był moment prawie idealny żebym przejął inicjatywę i żeby Marcela w końcu mogła być moja. Postanowiłem działać i "wynagrodzić" jej to, że przeze mnie była smutna, a raczej taką udawała.. Kiedy zapytała mnie jak zamierzam "wynagrodzić" jej to, że jest obrażona postanowiłem spróbować i pocałować ją. Nachyliłem się nad nią, ponieważ dalej znajdowała się na moich nogach, popatrzyłem jej prosto w oczy i już chciałem to zrobić, ale ona odwróciła głowę i pocałowałem ją w policzek.. Czułem, że widocznie jeszcze nie jest gotowa.. A może ona po prostu mnie nie chciała?
- ej, ej.. a tu co sobie wyobrażasz ? - naskoczyła na mnie Cyśka
- no, ja.. po... prostu.. chciałem.. wynagrodzić?- pytałem niepewnie
- co wynagrodzić? chyba sobie.. - była zła
- no, przepraszam.. - byłem serio wystraszony..
- no, dobra, już dobra.. na przyszły raz pamiętaj, że to robi się tak.. - chwyciła mnie za koszulkę, przyciągnęła do siebie i obdarowała namiętnym całusem. Czułem, że właśnie dosięgam nieba..

[Marcelina]
Oj no co? Tak jakoś samo wyszło, mnie po prostu do niego ciągnie.. Co ja mam na to poradzić? Przecież nie będę udawała, że nie skoro tak nie jest.. Niech wie, że o mnie trzeba się postarać, ale jeśli ktoś to robi to widzi tego efekty i skutki. No nie powiem, bo fajnie było. Nawet się ciesze, że to zrobiłam i chyba nawet nie mam żadnych wyrzutów sumienia.. Przecież buziak nie oznacza, że będziemy razem albo że pójdziemy od razu ze sobą do łóżka. Niech wie, że może mnie "mieć", ale niech wie też, że jego starania nie idą nigdy na marne..

[Kuba]
Przyjechaliśmy do domu Klary, wszystko zgaszone, wszędzie ciemno. Było widać, że ani śladu Marceli ani Reus'a. Postanowiłem, że opowiem Klarze wszystko i wyznam jej też co do niej czuję.
- Klara.. bo ja muszę Ci coś.. - zacząłem
- no mów, mów - uśmiechnęła się
- ale obiecaj mi, że nie będziesz zła.. - zacinałem się
- no, postaram się.. - jej mina stała się poważna
- bo ja.. ja.. ja Cię chyba zdradziłem.. - spuściłem głowę
- ale.. jak to ? - po jej policzku popłynęła pierwsza łza
- no.. pamiętasz jak wróciliśmy po imprezie, tej wczoraj.. - kontynuowałem
- no, pamiętam.. ale z kim ty ? - stała się dociekliwa
- z Agą, ale.. to był tylko jeden pocałunek, w dodatku po pijaku.. wybacz mi proszę.. - nie dałem jej dojść do słowa w obawie co mogę usłyszeć..
- Kuba.. przecież, ona jest moją przyjaciółką i siostrą mojego brata.. jak ty w ogóle mogłeś? - pytała ze łzami w oczach
- no, mówię że byłem pijany.. przepraszam, widzisz jak to wszystko na mnie działa.. od rana próbuję Ci to powiedzieć.. - mówiłem z opuszczoną głową
- czyli dlatego pytałeś czy wolę prawdę czy kłamstwo tak? - próbowała się uśmiechnąć
- niestety, tak.. ja przepraszam.. jeszcze raz.. - zacinałem się między słowami
- a ja, teraz powinnam Ci wybaczyć tak? - podniosłem prze szklone oczy
- ja.. nie namawiam Cię do niczego, wiem jak jest trudno wybaczać..
- ale.. ja.. ja tobie wybaczam - po tych słowach podeszła do mnie i mnie przytuliła

[Marco]
Heh.. no ładnie Marcelina pojechała.. Nie pomyślałem, że stać ją na takie coś.. No ale co się dziwić.. Kto by mi w końcu nie uległ. Wiedziałem, że prędzej czy później będzie moja. Wyszło na to, że później niż prędzej ale co tam. Ważne, że nareszcie dostałem to na co tak długo kazała mi czekać.. Posiedzieliśmy jeszcze trochę i zebraliśmy się do domu, bo zaczynało się robić późno..



_______________________________________________________________
Ehhh.. Jest kolejny, przepraszam że musieliście tyle czekać no ale.. Po prostu wybaczcie.. Moje rozdziały są beznadziejne i na prawdę zastanawiam się nad zawieszeniem bloga. Ostateczna decyzja pojawi się w ciągu tego tygodnia. Dziękuję za każde wyświetlenie, i czekam na komentarze. Może nie umiałam nic napisać bo było mało motywacji? Proszę was, jeśli czytacie to dajcie komentarz! Pozdrawiam MaLinA ;*









piątek, 1 listopada 2013

Przeszłość, klub i przejażdżka..

[Marcelina]
Moja pierwsza myśl kiedy wsiadałam na motocykl była - obym tylko dała radę, nie chodziło o to że motocykl ważył prawie 300 kg, a ja zaledwie 55. Wtedy powróciły wszystkie wspomnienia.. Od zawsze chciałam zapomnieć o tym co mnie spotkało, ale przecież nie mogłam odciąć się od całej przeszłości. Chcecie poznać moją historię? Proszę bardzo..
Nie od zawsze byłam jedynaczką, kiedyś miałam brata - tak kiedyś.. Było to kilka lat temu, w dniu moich 17 urodzin. Pamiętam, że strasznie wtedy padało, mój brat miał 19 lat. Przyjechał po mnie do szkoły na ścigaczu, chciał zrobić mi niespodziankę bo jak on to mówił byłam jego ukochaną siostrzyczką. Dość często się z nim kłóciłam, ale kochałam go, na prawdę go kochałam.. To on zaraził mnie miłością do motocykli i pasją piłki nożnej...
Tego pamiętnego dnia dochodziła na zegarze 14:25, czekałam z koleżankami od kilku minut przed szkołą na spóźnionego mojego brata, który obiecał po mnie przyjechać. Zza rogu wyłoniło się żółte Suzuki, usłyszałam ryk silnika i adrenalina podskoczyła mi do maksimum, wiedziałam już wtedy że to mój kochany braciszek.. Pożegnałam się z koleżankami i wsiadłam na jego nowy dobytek. Założyłam kask, chwyciłam go najmocniej ze wszystkich moich sił i niczym rzep trzymałam się go całą drogę.Dojechaliśmy do domu, on stwierdził że nie ma dla mnie żadnego prezentu. Mówiłam mu że najlepszym prezentem jest przebywanie razem z nim, on jednak mnie nie słuchał. Zabrał swoje suzuki i pojechał po ten cholerny prezent.. Kilka minut po tym jak wyjechał z domu niebo zakryły czarne chmury i zaczęła się straszna ulewa.. On nie wracał - ja chodziłam od okna do okna nasłuchując czy może czasami nie jedzie.. Rodziców nie było w domu, z resztą jak zwykle - żadna nowość.. Około godziny 18 otrzymałam telefon, osoba z którą rozmawiałam oświadczyła mi, że mój brat zginął na miejscu po tym jak zderzył się z samochodem.. Wpadłam w totalne załamanie, nie mogłam pozbierać się po tym wszystkim. Kilka dni po wypadku, podczas pogrzebu rodzice dali mi łańcuszek, który przed wypadkiem kupił mi na urodziny mój braciszek.. Było to serduszko z dwiema częściami na obydwu widniało "M". Inicjały te to Marcelina i Mateusz bo takie właśnie nosił imię mój brat.. Przez ponad półtorej miesiąca nie wychodziłam ze swojego domu. Oprócz szkoły i odwiedzin brata na cmentarzu nic nie trzymało mnie przy życiu.. Rodzice nie radzili sobie ze mną, stałam się nieznośna jak nigdy. Moje życie odmieniła Klara, dziewczyna która do dziś zwie się moją przyjaciółką.. Kiedy ją poznałam twierdziłam, że to kolejna pusta i bezwartościowa dziewczyna w moim życiu, która współczuje mi że straciłam brata.. Ale nie, ona współczuła mi bo wiedziała jak to jest stracić kogoś tak bliskiego - Mateusz był jej dobrym przyjacielem, może nawet chłopakiem.. Oboje dosyć niechętnie opowiadali o tym co ich łączyło, ja nie wnikałam. Czułam w moim życiu pustkę, tego uczucia nikt nie umiał napełnić od nowa.. Każdy dzień spędzałam tak samo, szkoła, dom, szkoła, dom.. Jednak pewnego razu, kiedy wracałam ze szkoły spotkałam Klarę którą zaprosiłam do siebie. Rozmawiałyśmy chyba ze 3 godziny, wtedy też pierwszy raz od śmierci mojego brata zaczęłam się uśmiechać. W tajemnicy przed wszystkimi założyłam bloga o tym co przeżyłam, przeżywam i co chciałabym przeżyć.. Poznałam tam ludzi, którzy nie widzieli sensu istnienia i bycia na tym świecie. Mało brakowało, a popełniłabym przez to wszystko samobójstwo. Z tego całego dołu wyciągnęła mnie Klara. To ona uświadomiła mi, że przecież mój brat nigdy nie chciałby, żebym sama sobie odbierała życie. Potem były jeszcze narkotyki i anoreksja.. Z tego wszystkiego znowu pomogła mi wyjść Klara - nie rodzice.. Potem było już tylko lepiej, byłam pełnoletnia. Chciałam iść śladami mojego nie żyjącego już brata, dlatego postanowiłam zrobić prawo jazdy na motor. Kochałam to co on, kochałam jego pasję - dlatego nie chciałam żeby cokolwiek stało na przeszkodzie realizowania jego marzeń przeze mnie. Potem było pierwsze Suzuki, potem nowa Honda, która została do dziś. Dlatego za każdym razem zanim przekręcę manetkę do końca robię znak krzyża i upewniam się czy wszystko jest okej. Wiem, że mój brat nade mną czuwa. Cholernie mi go brakuje, tyloma rzeczami chciałabym z nim móc się podzielić ale ta cholerna śmierć sprawiła że się nie da.. I oto cała moja historia z przeszłości.. Nie jest to materiał na żaden film, czy książkę.. To po prostu scenariusz mojego życia..
Wsiadłam na motocykl, ubrałam kask i powoli przekręcałam manetkę. Poczułam, że serce zaczyna mi bić mocniej. Prze gazowałam moją bestię pod apartamentem, przeżegnałam się i popędziłam do pub'u w którym byli moi znajomi.

[Marco]
Przeszliśmy się do tego klubu, było okej, tyle że czułam się strasznie samotny.. Kuba miał Klarę, Mo miał Agę a Lewy miał Anię - a ja? Ja miałem sok.. Czułem się strasznie opuszczony chociaż w okół siebie miałem przyjaciół.. To nie tak, że teraz użalam się sam nad sobą, ale coś jest w tym że to człowiek człowiekowi jest potrzebny do szczęścia. Kiedy do Klary zadzwoniła Marcelina już nie mogłem się na nią doczekać. Czas ciągnął się w nieskończoność. Gadałem z wszystkimi, ale moje myśli wciąż krążyły obok niej.. Nagle zadzwonił mój telefon. Otrząsnąłem się, na moim wyświetlaczu pojawił się kontakt "Marcelina:)" na mojej twarzy zagościł uśmiech, co od razu zobaczyli moi znajomi. Dziwnie się poczułem, bo każdy z nich zaczął mi dogadywać.. Miałem ich dość, odszedłem od stolika i dopiero wtedy odebrałem mój dzwoniący telefon..
- halo. - powiedziałem z uśmiechem
- hej Marco, jesteś może w pub'ie ? - zapytałam mnie Cyśka
- tak, jestem, jestem a co?
- mógłbyś wyjść przed klub, bo zapomniałam portfela i nie moge zapłacić za taksówkę, proszę. oddam co do grosza - czułem, że uśmiecha się do telefonu
- tak, oczywiście. już biegnę - uśmiechnąłem się, zabrałem rzeczy i pobiegłem przed klub.
Powiedziałem całej ekipie, że zaraz przyjdziemy z Marcelą, tylko muszę zapłacić za taksówkę bo zapomniała portfela. Wyszedłem przed klub, nie było żadnej taksówki co mnie zdziwiło. Stwierdziłem, że zadzwonię do Marceliny i zapytam gdzie jest.. "Wykręciłem" jej numer i czekałem kiedy odbierze. Jeden sygnał i nic, drug też nic, trzeci.. dalej nic. Kiedy chowałem telefon do kieszeni ktoś podszedł do mnie od tyłu i zaczął szturchać. Jakiś koleś z kaskiem na głowie i kombinezonie na motor się mnie doczepił w dodatku miał telefon Marceliny. Obawiałem się co się stało..
- przepraszam bardzo skąd pan ma ten telefon!?
- yyy.. - ten koleś nie wiedział co odpowiedzieć, więc ponowiłem pytanie
- no skąd ma pan ten telefon?! - podniosłem głos, a ten "koleś" ściągnął kask z głowy i ukazała mi się twarz Marceli..
- to mój telefon, panie Raus, hahahahahaahahahah - zaśmiała się Marcela
Zatkało mnie, totalnie mnie zatkało. Jak dotąd jeszcze żadna moja dziewczyna nie jeździła na ścigaczu. Z resztą ja też nigdy nie jeździłem..
- co to, jak ty, to, tu? - dukałem
- to jest moja Hondzia, poznaj ją proszę, jak? już odpowiadam. Dziś przyjechał mój tato i zrobił mi niespodziankę przywożąc moją miłość z Polski, podoba się? - zapytała
- miło mi Marco. - zaśmiał się - ale przecież Ty nic nie mówiłaś, że jeździsz..
- a pytałeś? poza tym nie mówiłam, bo nie miałam jej tutaj, a teraz mam więc już wiesz - wyszczerzyła się, a jej oczy to po prostu się świeciły jak dziecku, które dostało nową zabawkę.

[Kuba]
W klubie jak w klubie.. Zawsze tak samo, jednak nie zapominajmy o czernej rozpaczy Marco nad tym, że Marceli nie ma z nami. To była jedyna atrakcja tego dnia, smutny Marco z którego wszyscy się śmiali bo wyglądał jak zbity pies. Żal nam go trochę było, ale z kilometra było widać, że jest cholernie zakochany w Marcelinie.. Cyśka chyba sama nie wie czego tak naprawdę chce.. Ona go kiedyś zrani i wtedy będzie już za późno.. Wracając do Marce humor wrócił mu po telefonie od Cyśki, czegoś tam zapomniała i miał po nią wyjść.. Wydawało mi się, że jak już wyjdzie to nie wróci. I tak też się stało.. Zakochani, znam ten stan!

[Marcelina]
Podjechałam pod klub i zadzwoniłam do Marco, który podobno na mnie czekał i powiedziałam że zapomniałam portfela z domu (co akurat było prawdą) tyle że byłam na ścigaczu a nie taksówką. Małe kłamstwo w dobrej sprawie. Marco mnie nie poznał, ale miałam z niego beke! Nie chciał wierzyć, że interesuję sie takim czymś i pytał mnie jak w ogóle dziewczyna może na takim czymś się poruszać. Strasznie chciało mi się z niego śmiać, ale powstrzymywałam się..
- no to co? przejażdżka? - poruszyłam znacząco brwiami
- no chyba oszalałaś.
- no ejj.. Reus nie daj się prosić - zaśmiała się
- no ale nie masz drugiego kasku - powiedział z powagą
- a czekaj, zaraz się okaże - uśmiechnęłam się, - z tego co pamiętam to zostawiłam kask w pewnym miejscu, o i jest! proszę bardzo, dobrze że rodzice przy nim nie grzebali - uśmiechnęłam się wręczając mu kask
- no, ale ja jeszcze nigdy nie jechałem, boje się! - zaśmiał się
- no weź! pozwalam Ci się do mnie przytulać - wyszczerzyłam się
- ooo! jeśli tak, to ja już wsiadam! a gdzie mnie zabierasz? - poruszył brwiami
- no wiesz.. w Dortmundzie nie mieszkam od dawna, ale.. myślę, że znam jedno fajne miejsce
- no to dobra, oddaję się w twoje ręce, ufam Ci. Nie zaprzepaść tego - wyszczerzył się
- spoko, spoko - uśmiechnęłam się
Razem wsiedliśmy, Marco trzymał się mnie bardzo mocno, chyba się mu nawet spodobało. Zabrałam go za miasto, z daleka od zgiełku tego całego miasta. Wiem, że to niby "magiczne" miejsce Klary i Kuby, no ale czemu nie może być też nasze?



________________________________________________________________
HEJKA!!♥ I oto jest kolejny rozdział mojego bloga! Nie bardzo ciekawy, bo nie miałam weny ale za to macie "przeszłość" Marceliny :) Nie jest nudna - przynajmniej taką mam nadzieję :3 W razie jakichkolwiek pytań lub proś zapraszam do pisania komentarzy lub na aska. Dzięki jeszcze raz za 10k wyświetleń!♥ Jesteście kochani. Dziś mecz ze Stuttgartem, liczymy na wygraną Pszczółek. Dziękujemy też wszystkim tym którzy byli ale odeszli. LwG [*]     Pozdrawiam MaLinA ;*






piątek, 25 października 2013

Awantura, wizyta i niespodzianka..

[Marco]
Co do tego "ciekawego doświadczenia" to taki mały żart. Ogółem to po jakiś grubszych imprezach często budziłem się z jakimś kolegom z drużyny w jednym łóżku, tym razem to nie było aż tak śmieszne bo widziały to Anka i Marcelina.. Otworzyłem jedno oko nad nami stały właśnie one dwie, miały uśmiechy na twarzach a ja nie wiedziałem o co chodzi.. Lewy zaczął się przebudzać, wstaliśmy obaj na niemałym kacu, wczoraj trochę chyba za ostro polecieliśmy, ja poszedłem pod prysznic a Lewandowscy wrócili taksówką do swojego domu.. Marcela też gdzieś mi zniknęła, pomyślałem że pewnie poszła "do siebie" bo przecież to aż jedne drzwi dalej. Po prysznicu zaparzyłem sobie kawę na pobudzenie i usłyszałem dźwięk mojego telefonu, zacząłem więc go szukać. Okazało się, że to tylko sms - ale sms od nieznanego numeru.. To było dziwne, nie tyle dziwne było że z nieznanego numeru co dziwna była jego treść:
- "Proszę szanownego Pana Reus'a o sprawdzenie swojego instagrama - z pozdrowieniem Mściciel"
Przez pierwsze kilka minut nie ogarniałem o co może chodzić, ale nie umiałem znaleźć mojego laptopa żeby to sprawdzić, w końcu stwierdziłem że WI-FI nie po to mam w telefonie żeby poszukiwać laptopa.. W końcu udało mi się zalogować na tego instagrama, było tam powiadomienie że ktoś oznaczył mnie na jakimś zdjęciu. Na początku bałem się sprawdzić co to, ale zaryzykowałem. To co tam zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania, szybko napisałem do Lewego że też ma sobie sprawdzić. Ubrałem buty, poprawiłem grzywkę i poszedłem do tajemniczego Mściciela..


[Marcelina]
Nie no, Marco z Lewym tak słodziaśnie wyglądali jak spali sobie razem w jednym łóżku. Niestety nie mogłyśmy się długo z nich pośmiać z Anką bo się biedactwa obudziły i to na takim kacu, że ja im współczuję.. Dość szybko Lewandowscy się zmyli, ja poszłam ich śladem. Nie chciałam zostawać sam na sam z Reus'em, może bałam się że do czegoś dojdzie.. Nie ważne.. Wyszłam po cichu, nawet nie wiem czy Marco się zorientował. Do naszego mieszkania też starałam się wejść po cichu bo wydawało mi się że wszyscy jeszcze śpią. Myliłam się.. W kuchni, znaczy w jadalni siedział Kuba z Agnieszką. Byli czymś bardzo zdenerwowani.. Rozmawiali o czymś, nie chciałam być wścibska, powiedziałam tylko ciche "hej" i poszłam po rzeczy do pokoju licząc na wolną łazienkę i gorący prysznic po nocy u Marco. Czas mijał tak powoli, woda tak szybko spływała po mojej twarzy.. Po moich policzkach zaczęły płynąć z niewiadomego powodu łzy.. Przypomniałam sobie jak to było kiedyś, zanim jeszcze poznałam Klarę.. Chętnie bym wam odpowiedziała ale nie wiem czy was będzie to interesować... Po 10 minutach wyszłam ubrana. Wszyscy już wstali, ja nie dawałam po sobie oznak mojej bezsilności.. Pogadałam trochę z chłopakami, i prawie bym zapomniała że wstawiłam to zdjęcie na insta. Musiałam przecież pokazać je chłopakom. Śmialiśmy się wszyscy w niebo głosy, poprosiłam Mo o numer Marco i wysłałam mu "tajemniczego" sms'a. Wiedziałam, że on mu nie da spokoju. Minęła godzina a niespodziewany gość zapukał do naszego mieszkania..

[Kuba]
Bałem się, że ten pocałunek ujrzy światło dzienne.. Nie mogłem sobie na to pozwolić, przynajmniej na to żeby dowiedzieli się o tym Moritz i Klara.. Z samego rana jak się obudziłem zaparzyłem sobie kawę żeby to przemyśleć. Miałem nadzieję, że niedługo obudzi się Aga i obgadamy z nią jeszcze wszystko. Oboje chcieliśmy zapomnieć o tym co wydarzyło się zeszłej nocy.. Byliśmy przecież oboje pijani, ale to nie zmienia faktu że zdradziłem w jakiś sposób Klarę. Około 12 wszyscy byli już na nogach, opowiadaliśmy sobie wzajemnie o wczorajszej imprezie, Cyśka miała zdjęcia Marco i Roberta jak śpią razem, Mo gadał kiedy urwał mu się film aż w końcu ktoś zaczął pukać do drzwi dziewczyn.

[Marcelina]
W drzwiach moim oczom ukazał się Marco - wkurzony Marco. Wjebał się do mieszkania i zaczął do mnie krzyczeć..
- Marcela! Przegięłaś! Co to ma być na tym instagramie?!
- yyy.. hej i to jest zemsta za gazety tak? - wystraszyłam się
- jakie gazety? jak mogłaś mi to zrobić?! teraz wszyscy dowiedzą się, że jestem gejem - w tym momencie mnie zatkało, przecież jeszcze kilka dni temu się całowaliśmy..
- ale.. Marco.. przepraszam.. - wydukałam
- nie pomyślałaś o tym, jak będę się czuł? - zaczął się uśmiechać
- no.. przepraszam no.. co moge zrobić żebyś mi wybaczył ?
- dać mi buziaka? - zaśmiał się
- ej! jak możesz! prawie Ci uwierzyłam a Ty mi tu.. Oj REUS! przeginasz! - uśmiechnęłam się - ten jego łobuzerski uśmiech.. boże zakochałam się w nim, ale dobra powrót na ziemię
- to co? wchodzisz do nas czy wychodzisz? - zapytałam
- yy.. no raczej, że zostaję - posłał mi swój zabójczy uśmiech
- napijesz się czegoś?
- może cola albo jakaś woda. wiesz kac i te sprawy - zaśmialiśmy się oboje
- spoko, rozumiem - kiwnęłam twierdząco głową
Tak sobie siedzieliśmy i popijaliśmy wodę z colą. Było około 14 kiedy ktoś zaczął dzwonić do naszych drzwi, poszłam otworzyć bo jako jedyna z towarzystwa nie miałam kaca, miałam mocną głowę - po tatusiu..
- TATO?! Co TY tu ROBISZ?! - w moich drzwiach stał mój tato
- cześć córciu, jestem w delegacji od mamy i przyjechałem Cię odwiedzić, mam nadzieję że nie przeszkadzam. Mamy sobie chyba kilka rzeczy do wyjaśnienia.. - powiedział podając mi codzienną gazetę "Der Spiegel" w której na pierwszej stronie był napis "Marco Reus - zakochany" i moje zdjęcie z nim z wczorajszych baletów + zdjęcie w jego marynarce z parku poprzedniego dnia.. Wiedziałam, że to nie będzie miła rozmowa - tym bardziej że w naszym mieszkaniu byli Aga, Marco, Kuba i Mo.. No ale co miałam zrobić - wpuściłam ojca do środka..

[Marco]
Nie chciałem się kłócić z Marceliną, wymyśliłem to wszystko jak przyszedłem do ich mieszkania. To było coś w stylu najpierw robię potem myślę, ale Marcelina to dziewczyna z poczuciem humoru, wiedziałem że się nie obrazi. W ich mieszkaniu była już wczorajsza ekipa, znaczy nie było Lewandowskich ale to nie dziwne bo do Anki miała przylecieć jakaś Ada.. Siedzieliśmy tak sobie chyba ze 2 albo 3 godziny. Śmialiśmy się z wszystkiego, opowiadaliśmy sobie różne historie, które nas spotkały należąc już do grona BORUSSEN. Wtedy właśnie zadzwonił dzwonek do drzwi od dziewczyn, podobno nikogo nie zapraszały a tu jednak.. A może i to był nie proszony gość? Tak mi się wydaje.. Marcelinę wyraźnie zaskoczyła jego wizyta, tym bardziej że nie mogła z nim przy nas spokojnie porozmawiać..

[Klara]
Impreza udana i to bardzo. Rano obudził mnie zapach kawy - mojej ulubionej takiej jak tylko Kuba potrafi zrobić. Kochałam go i nie wiem co bym bez niego zrobiła.. Ogarnęliśmy się wszyscy, zjedliśmy coś. Potem przyszedł Reus, zrobił małą niby "awanturę" ale było wiadomo że nie mówi serio. Po kilku godzinach nastało najgorsze - przyjechał tato Cyśki. To nie byłoby samo w sobie takie straszne tyle że w naszym mieszkaniu były gwiazdki niemieckiego futbolu.. W dodatku jej tato pokazał jej gazetę w której była z Marco na zdjęciach.. Wiedziałam co się szykuje, wszyscy postanowiliśmy się z nim tylko przywitać i ulotnić się z prędkością światła..

[Marcelina]
- Proszę tato wejdź..- musiałam zaprosić go do środka, w mojej głowie były miliony pytań, a każde z nich bez odpowiedzi..
- dziękuję, nie będę przeszkadzał może? - zapytał mój tato
- nie, no co ty.. to tylko znajomi. Oni zrozumieją - zrobiłam minę córeczki tatusia
- no dobrze, to może chociaż byś mi ich przedstawiła co? - po tych słowach zamarłam
-mhmm.. tak oczywiście, zapraszam do salonu, tak więc to jest Klara, ją już znasz, dalej jest Marco - tak ten Marco Reus, potem Kuba Błaszczykowski chłopak Klary, To jest Moritz Leitner i jego dziewczyna Agnieszka. Tak oni wszyscy grają albo grali w Borussii Dortmund. Marco mieszka jedne drzwi dalej niż my - uśmiechnęłam się
- bardzo mi miło państwa poznać - mój tato jak zwykle dyplomata
- to my się będziemy zbierać na miasto - rzuciła Klara - pogadajcie sobie z tatą..
- tak, masz rację - poparli ją Kuba i Marco
- to do zobaczenia wam! paa - krzyknęłam
- do widzenia - powiedzieli mojemu tacie chóralnie i wyszli

- no to o czym chciałeś ze mną pogadać? - wybrnęłam z ciszy
- o tych zdjęciach, i o niespodziance - uśmiechnął się
- mogę wytłumaczyć zdjęcia..
- ale ja nie chcę tłumaczeń - pokiwał głową mój ojciec - ja chcę znać prawdę - uśmiechnął się
- no to prawdę.. te zdjęcia zostały zrobione wczoraj i przedwczoraj podczas naszego spotkania.. tyle, że nie wiem dlaczego nie ma na nich nikogo innego oprócz nas - tłumaczyłam
- a podoba Ci się chociaż te cały Reus ? - zapytał mnie
- TATO!! - zaśmiałam się - no co Ty, to tylko PRZYJACIEL - zaakcentowałam "przyjaciel"
- no dobrze już, dobrze.. mama się ucieszy jak się dowie - pocieszał mnie
- a wracając do kwestii niespodzianki.. - wyszczerzyłam się
- wracając to spójrz przez okno - uśmiechnął się, a ja zerwałam się z krzesła i pobiegłam sprintem do okna
- KOCHAM CIĘ TATO! - wykrzyczałam i przytuliłam go najmocniej jak umiałam
- ja Ciebie też kochanie, tylko uważaj proszę na niej, obiecaj.. - upewniał się
- obiecuję! - powiedziałam i pocałowałam go w policzek
- tutaj masz jeszcze kombinezon i przepraszam ale ja muszę się już zbierać
- nie możesz jeszcze chwilki zostać? - pytałam błagalnie
- no przepraszam, innym razem wpadniemy z mamą, albo Ty wpdnij do nas bo już zupełnie chyba zapomniałaś o swoich staruszkach - zaśmiał się, ucałował mnie na pożegnanie i znikł za drzwiami apartamentu. Ja szybko zadzwoniłam do Klary z pytaniem gdzie są dostałam szybką odpowiedz :
" Pub, tam gdzie zwykle - czekamy, najbardziej Marco ;*"
odpisałam szybko
"Hahaha - tsaa.. jasne, nie śmieszne. Zaskoczę was. Będę za 20 minut ;*"
Zaczęłam się szybko zbierać, ubrałam kombinezon zabrałam dokumenty, kluczyki i szybko pobiegłam przed dom gdzie stała moja bestia..

__________________________________________________________________
No hej! Wiem, że jest późno i w ogóle ale dała radę napisać kolejny rozdział. Jest trochę śmiechu i wydaje mi się, że powinien wam przypaść do gustu. Proszę was o komentarze i dziękuje za prawie 10k wyświetleń. Zachęcam do czytania bloga pewnej dziewczyny (tu link). U mnie nie wiem kiedy kolejny, ale cieszę się że czekacie!<3 Kocham Was. Wpadajcie do mnie na aska!  CZEŚĆ, HEJ, PAPA ;*







piątek, 18 października 2013

Zemsta miała być słodka - i była!

**
Zemsta dla Klary od Paulinki i Agnieszki <3


[Marcelina]
Chciałam zrobić Marco nie złą jazdę, ale pomyślałam przecież, że on niczemu nie jest winny. Z jednej strony to przez niego i przez jego karierę znalazłam się w gazecie, z drugiej strony.. no właśnie, przecież nigdy bym nie trafiła do niej gdyby nie on. Nie wiedziałam czy mu dziękować, czy na niego krzyczeć. Wybrałam opcję trzecią znaczy taką, że zemsta będzie słodka i ja wyjdę na tym najlepiej.. Oczywiście na zaproszenie Marco zgodziłam się pójść z nimi na tą imprezę, ale niech sobie nie myśli, że idę tam bez powodu. Po kilku minutach od wyjścia Marco przyszli do mnie kolejni chłopcy, znaczy przyszedł Hummi z Kubą. Jak zawsze w humorach które mogły doprowadzić do zawału każdego "normalnego" człowieka. Tak - ani ja ani oni nie zaliczaliśmy się do nich.. Umiałam śmiać się z moich "niedoskonałości" przecież każdy człowiek powinien to potrafić. Miałam kiedyś tak, że nie potrafiłam tego robić.. Może kiedyś indziej o tym opowiem.. Wracając do tematu, kiedy przyszli obaj jeden poszedł do jednego gabinetu, a drugi do mojego. Do mojego trafił Kuba, widziałam że coś go gryzie. Miałam nadzieję, że dowiem się co to jest..
- no to jak po nocce u Klary? Dobrze się spało na kanapie? - uśmiechnęłam się
- no noc, jak noc ale plecy to mnie bolą jak cholera - odwzajemnił uśmiech
- no co ty.. przecież ja widzę, że nie chodzi o plecy.. co się stało? - zaczęłam wnikać
- serio, aż tak widać? - pytał mnie mój rodak
- no ślepy by zauważył moim zdaniem - znowu się uśmiechnęłam
- no dobra, opowiem Ci. Ale.. obiecaj, że nie powiesz nikomu - mówił niepewnie
- nie powiem, obiecuję.. obiecuję na.. głowę Reus'a - obaj zaśmialiśmy się
- no skoro tak, to mogę Ci powiedzieć.. - zaufał mi Kuba

[Kuba]
Od początku treningu "udawałem" że wszystko jest okej. Tak nie było, śmiałem się ale co z tego. Szukałem pocieszenia u kogoś, nie myślałem że znajdę je u Marceli. Pomyślałem, że komuś muszę zaufać, niby kumple to kumple ale czasami lepiej jest wygadać się osobie której tak do końca się nie zna.. Poszedłem z Mats'em na ten masaż, on do jednej masażystki ja trafiłem do Marceli. Zacząłem z nią rozmowę, widziała że coś jest nie tak. W końcu zdobyłem się na odwagę i powiedziałem jej wszystko.. Wysłuchałam mnie. Poradziła abym pogadał z Klarą o tym wszystkim. Przecież w końcu ona to tak naprawdę jedyna osoba tutaj w Niemczech na którą mogę liczyć. W Polsce to co innego.. I jeszcze dostałem zaproszenie od Cyśki na imprezę, słyszałem że idzie z Reus'em coś musi być na rzeczy. Wczoraj spotkanie, dziś impreza.. A.. no tak, przecież miałem powiedzieć jej jeszcze, że jutro trening odwołany..
- Marcela! Trener kazał jeszcze przekazać, że jutro nie ma treningu. I my i Ty masz wolne, dziś możemy zabalować! - zaśmiałem się
- Ooo..! I to jest właśnie wiadomość na jaką czekałam cały dzisiejszy dzień - uśmiechnęła się Cyśka a ja poszedłem razem z Hummim do szatni, bo trening się już skończył.

[Marco]
Coś mi tu nie pasowało w tym, że Marcela się tak zachowała. Niby na mnie najechała, ale sama śmiała się z tego co zrobiliśmy i z tego, że rzekomo jesteśmy parą. Nie powiem, chciałbym żeby została moją dziewczyną, ale wiem że nie powinienem na nic liczyć. Cały trening o niej myślałem, w końcu się skończył. Jako pierwszy pobiegłem chyba do szatni, wykąpałem się, przebrałem i miałem nadzieję jeszcze na szybkie spotkanie z Marcelką na parkingu, jednak nie... Gdzieś mi zwiała..

[Marcelina]
Tak strasznie się ucieszyłam kiedy Kuba powiedział, że jutro nie idziemy do pracy że pozbierałam się z prędkością światła i pobiegłam do samochodu. W rozmowie z Kubą chodziło mniej więcej o to, że jakaś jego fanka doczepiła się do niego a potem okazało się, że to jakaś bliska osoba z jego rodziny w dodatku chodziło też o coś związanego z jego ojcem.. Nie chciałam ciągnąć tematu bo widziałam, że jest to dla niego ciężkie. Wracając do tematu.. Nie zważałam czy ktoś mnie wołał czy nie, po prostu wsiadłam i popędziłam do domu. Wróciłam do domu po 16, jak zwykle cicho ciemne pustki. Zrzuciłam z siebie "robocze" ubranie i poszłam wziąć gorącą kąpiel. Nalałam sobie kieliszek czerwonego wina, założyłam słuchawki i zanurzyłam się w bąbelkach.. Po godzinie obijania się postanowiłam zacząć przygotowania do imprezy i mojego planu zemsty na słynnym Marco Reus'ie.

[Klara]
Po treningu Kuba szybko popędził do szatni, przebrał się i zabrał mnie gdzieś.. Znaczy nie gdzieś.. Zabrał mnie za miasto na ławkę, na naszą ławkę.. Czekała tam jakaś kobieta.. Była to ta sama z którą widziałam go kilka dni wcześniej, widziałam jak się denerwował kiedy szliśmy w jej stronę. Już w samochodzie opowiedział mi o co tak na prawdę z nią chodziło... Ona to nie byle kto.. To fanka z którą rzekomo Kuba ma dziecko.. Powiedział mi oczywiście, że to nie prawda, bo na prawdę była to jego kuzynka. Porozmawialiśmy dłuższą chwilę, Kuba odwiózł mnie i tę kobietę do domu. Na mnie czekała Klara, a Kuba oczywiście zapomniał mi powiedzieć że idziemy na jakąś imprezę.. Ten to jest zakręcony.. - jak słoiki na zimę. Dosłownie. - poszłam pod szybki prysznic i pogadałam troche z Cyśką. Nadszedł czas się ubierać..

[Marcelina]
Plan zemsty prawie gotowy, oby tylko wypalił. Teraz czas się szykować. Plotki, ploteczki i pytania od Klary.. Niektóre nieszczególnie przypadły mi do gustu.. Np. Kiedy zamierzałam powiedzieć jej, że jestem z Marco albo od kiedy z nim jestem.. Na każde odpowiadałam bulwersem.. Ale była już 19, wrzuciłam na siebie sukienkę na balety, Klara też wyglądała nieziemsko. Ale ona miała do kogo się stroić - nie to co ja. Mniejsza o to. Pod naszymi drzwiami punktualnie o 20 zjawili się nasi partnerzy. Zamknęłam chatę i pobiegłam z Reus'em do zamówionej taksówki.
W klubie byliśmy po 15 minutach. W loży siedzieli już Lewy z Anką, Mo z Agą i Klara z Kubą, ale nie wiem jak oni to zrobili bo przecież wyjeżdżali za nami. Mało ważne, od samego początku chłopcy nie oszczędzali sobie napojów z %. Dobrze, że udawało się nam wyciągać ich na parkiet, bo inaczej byłoby z nimi krucho. Około 2:30 zaczęliśmy się zbierać.. Chłopcy byli już nieźle wstawieni. Ja z resztą też byłam nie lepsza.. Zgadaliśmy się, że wszyscy jedziemy do nas. W końcu nasze mieszkanie było przestronne i duże. Nie wiem jakim cudem wylądowałam w mieszkaniu Reus'a. Ale wiem, że mój plan zemsty wypalił.. Byłam tego wieczoru nieźle wstawiona, co nie zwalniało mnie od wykonania zemsty. Rano obudziłam się obok Anki a w salonie spali Lewy z Reus'em. Niby miałam inny plan ale co mi tam.. Taki też może być.. Przytulający się dwaj piłkarze Borussii Dortmund? Czemu nie! Fotka poleciała na mojego prywatnego insta. Z dopiskiem "No chłopaki - nie spodziewaliśmy się!<3"

[Kuba]
Na imprezie wszyscy odreagowaliśmy.. Ja chyba najbardziej.. Wróciliśmy w stanie wskazującym.. Ja z Klarą a Mo z Agą.. Położyłem Klarę a Aga położyła Mo. Oboje poszliśmy do kuchni była punktualnie 3 (tak 3 rano, bo Agnieszka chciała żeby była 3 więc jest 3 xD). Zacząłem żalić się Agnieszce.. W pewnym momencie nie wiedziałem co się dzieje.. Jakoś pociągnęło mnie do Agnieszki pocałowałem ją.. Ona chyba też tego chciała.. Może oboje tego chcieliśmy nie wiem.. Było bosko! Co ja mówię?! Nie było.. Kocham tylko Klarę i nikt nie może dowiedzieć się o tym co tu zaszło..

[Marco]
Oczywiście byłem spóźniony po Marcelinę, ale to norma. Pod drzwiami spotkałem Kubę, dziwnym trafem też szedł na tę samą imprezę z Klarą. W klubie nie szczędziliśmy sobie napojów z procentami. Przecież życie ma się tylko jedno. Nawet nie wiem o której i ja wróciłem do domu. Obudziłem się z Lewym na kanapie.. Nie powiem - ciekawe doświadczenie..


_________________________________________________________________
SIEMA!! Jest kolejny rozdział - umęczony ale jest. Mam nadzieję, że się spodoba. Trochę się zemściłam na pewnej osobie, ale to nic xD Dzięki za wszystkie wyświetlenia i komentarze. Nie obiecuję kiedy kolejny, bo moja sytuacja nie pozwala mi na określanie tego.. Zapraszam na ASKA i gadu (25745865).