Music!

wtorek, 31 grudnia 2013

Ale ja nie mam cukru..

[Klara]
Ten telefon.. Telefon od mojego taty.. Obawiałam się najgorszego. Coś z babcią - pomyślałam i odebrałam telefon.
- tak tato?
- hej córcia! dzwonię, bo.. - nie dokończył
- coś z babcią, tak?
- tak, ale nie martw się, to dobre wieści - kamień spadł mi z serca; dosłownie
- więc o co chodzi? - pytałam
- babcia chciałaby się z Tobą spotkać, jeśli oczywiście możesz przylecieć
- oczywiście, że mogę! Postaram się jak najszybciej będzie to możliwe - uśmiechnęłam się do telefonu
- to ja Ci już nie przeszkadzam, kocham Cię - po tych słowach rozłączyliśmy się
Nie miałam ochoty na zabawę już tego wieczora, musiałam pędzić do Polski. Przeprosiłam wszystkich i wyszłam z klubu. Złapałam taksówkę i popędziłam do mieszkania

[Marcelina]
To koniec! To już na pewno koniec! Mam dość tych cholernych facetów! Jak on w ogóle mógł mnie tak potraktować?! Popłakałam się, ale to nie była oznaka bezsilności, to była oznaka tego, że cholernie mi zależało.. Muszę stąd uciec.. Zapłakana? - tak, opuszczona? - być może, samotna? - to na pewno!. Po rozmowie z Marco - o ile można to tak nazwać, szybko złapałam taksówkę spod klubu i pojechałam do domu. W nim jak zwykle cicho ciemne pustki. Właśnie siadałam do laptopa, kiedy usłyszałam, że ktoś "majstruje" przy zamku. Przestraszyłam się. Chwyciłam pierwszy lepszy nóż z szafki i po woli podchodziłam do drzwi. Ta osoba weszła do mieszkania, zapaliła światło i wtedy.. Zobaczyłam, że to moja ukochana Klara..
- dziewczyno! ale mnie przestraszyłaś - wrzasnęłam
- przepraszam kochanie, nie chciałam i.. schowaj ten nóż - zaczęła się śmiać
- a no taaak.. przepraszam - schowałam nóż do szafki
- co tu robisz? - zapytała Klara
- mogłabym zadać to samo pytanie - uśmiechnęłam się
- więc?
- nie chce o tym rozmawiać, ale jedno imię.. Marco - posmutniałam i ponownie usiadłam do komputera
- ehh.. a ja.. Kuba i babcia - uśmiechnęła się współlokatorka
- babcia?! co z nią?! - wrzasnęłam
- nie, nic.. już wszystko dobrze, a co robisz?
- emm.. zamawiam bilety.. do Polski - spuściłam głowę
- no to zamów dwa - pocałowała mnie w głowę i zniknęła za drzwiami łazienki

[Agnieszka]
Weszliśmy do klubu, Klara musiała gdzieś iść. Marcela i Marco zniknęli. Kuba, Ada i Durm wymiatali na parkiecie, a ja w końcu musiałam pogadać z Mo.. To nie należało ani do łatwych, ani do przyjemnych.. Moritz jutro miał wracać do Stuttgartu, więc dobrze było by wszystko wyjaśnić. Oboje nie piliśmy - mogliśmy więc prowadzić rozmowę na poziomie. Leitner stwierdził, że czas się zbierać i postanowił odwieść mnie do domu. To nawet dobrze się składało, była okazja do rozmowy..
- Mo. - zaczęłam
- tak ? - uśmiechnął się
- nie czujesz tego, że coś ostatnio się nam nie układa? odwróciłam głowę w drugą stronę
- czuję to, ja nie jestem już.. - przerwał
- nie jesteś już pewien uczuć tak ? - dokończyłam za niego
- dokładnie. jutro wyjeżdżam, przepraszam ale chyba musimy się rozstać..
- ja rozumiem. to co? przyjaciele? - uśmiechnęłam się
- na zawsze! - odwzajemnił uśmiech, przytuliliśmy się a ja z orientowałam się, że już trzeba wysiadać, pożegnałam się z nim i odjechał.
Teraz jestem wolna, a Kuba.. jakoś da sobie radę z Klarą

[Marco]
Rozstanie? - nie.. złe określenie, bo przecież nie byliśmy razem, zakłamanie? - no już może bliżej, opuszczenie? - o tak! najlepsze podsumowanie wszystkiego. Marcelina? - kto to w ogóle był? Znałem ją?- nie jestem pewien. Ona znała mnie?- noo.. już może bliżej. Czy ja coś o niej wiedziałem? Być może, ale pewien nie jestem. To była dziewczyna jak każda inna, przecież takich na świecie są tysiące.. baa! miliony! Ale niee.. ona była jedyna w swoim rodzaju.. Jej oczy były śliczne i błyszczały, jej włosy lśniły w promieniach słońca i rozwiewał je wiatr kiedy pędziła na motocyklu. Czy taka była na prawdę? - A może prawdą było to, że udawała przede mną. Udawała, że się jej podobam, że pociągam ją. Leciała tylko na moją kasę? - być może, ale przecież jej starzy są prawie tak samo bogaci jak ja. No to na czym do cholery tak jej zależało?! Chciała się tylko zabawić? - Szedłem sobie parkowymi alejkami Dortmundu w ciemną noc zastanawiając się nad tym wszystkim. Godzina? - nie ważna, chyba coś po 3.. Usiadłem, wspominałem. Powróciło wszystko, może jestem zwykłym kolesiem który zakochał się na zabój? Być może, ale jestem też Marco Reus'em który nigdy się nie poddaje. Było po 4 nawet nie wiem kiedy to zleciało. Postanowiłem wrócić do domu. Walnąłem się do łóżka i spałem do południa..

[Adriana]
Erik to na prawdę fajny chłopak! Miły, przystojny, czarujący.. Idealny! Przetańczyłam z nim prawie całą noc. Było coś po 4 kiedy zaczęliśmy się zbierać do domu.
- hej! Ada.. gdzie mieszkasz? - zapytał Erik
- nooo.. yyy.. ten.. a co? - uśmiechnęłam się
- chętnie Cię odwiozę - odwzajemnił uśmiech
- no to Kastanienweg 17. Mały domek na przedmieściach
- ooo! nie żartujesz?! - nie dowierzał Durm
- no, nie a co?
- no, bo ja Kastanienweg 26 - zaśmiał się
- poważnie?! i ja Cię jeszcze nigdy nie widziałam?!
- ja Ty mogłaś! będę miał pretekst, żeby do Ciebie przychodzić
- taaak? jaki? - uśmiechnęłam się
- no po cukier - wyszczeżył się
- ale ja nie mam cukru - oboje zaczęliśmy się śmiać
- no to co wracamy? - zaproponował
- no tak, ale pamiętaj że tata Klopp może wpaść w każdym momencie - uśmiechnęłam się kiedy szliśmy do jego sportowego autka

[Marcelina]
Minęła noc. Połowę z niej w ogóle nie spałam.W nocy napisałam list. No tak - wiem, że dawno nikt ich nie pisze, ale mój miał na celu tylko to, żeby uświadomić Marco co chciałam powiedzieć mu wczorajszego wieczoru. Pakowałyśmy się z Klarą na wyjazd z powrotem do Polski - do tej Polski z której uciekałyśmy jeszcze kilka miesięcy temu. Pozostała jeszcze kwestia wolnego od mojego stażu. Miałam nadzieję, że trener się zgodzi, a jeśli nie.. To będę musiała zrezygnować definitywnie ze współpracy z Borussią Dortmund. Walizki spakowane zaniosłyśmy do taksówki, która miała zawieść nas najpierw do siedziby BvB a potem na lotnisko. Zostawiłam też list w drzwiach Marco, bałam się jak na niego zareaguje, ale co mnie to obchodziło.. Wysiadłyśmy przed Iduną, zmierzałyśmy w stronę gabinetów dyrektorskich. Klara poszła pożegnać się z mamą, a ja weszłam do gabinetu Klopp'a i Zorc'a.
- witam - zaczęłam
- dzień dobry pani Marcelino, co Cię do nas sprowadza?- powitał mnie Klopp
- chciałabym powiedzieć, że potrzebuję kilka dni wolnego..
- a od kiedy, jeśli można zapytać?
- no od już, od zaraz. samolot do Polski mam za 2 godziny - uśmiechnęłam się
- ale Marcela! jak tak można? - wrzasnął Jurgen
- Jurgen.. uspokój się - wtrącił się Zorc
- no ale Michael.. - zaciął się Klopp
- ile pani potrzebuje? - zapytał mnie tym razem dyrektor
- kilka dni, teraz chłopcy i tak nie grają - uśmiechnęłam się - a Ada sobie poradzi..
- no dobrze, widzimy się w tym samym miejscu za 4 dni. może być - zapytał Zorc
- tak, oczywiście - uśmiechnęłam się i kiedy już miałam wychodzić Zorc powiedział jeszcze
- jeśli coś uległoby zmianie, proszę zadzwonić do siedziby, niech pani będzie w Polsce tyle ile potrzebuje. staż czeka - uśmiechnął się
- dziękuję panom i do widzenia - wyszłam z gabinetu uśmiechnięta i zadowolona z siebie
No Marcela.. Wracasz do Polski.. - powiedziałam do siebie po Polsku i razem z Klarą popędziłyśmy na lotnisko.

[Klara]
Wiedziałam, że muszę pożegnać się z Kubą. Jeszcze wieczorem, znaczy w nocy zadzwoniłam do niego i powiedziałam mu o moich planach. Wiedziałam, że ostatnimi czasy coś psuje się między nami i że chyba będziemy musieli się rozstać.. Powiedziałam, że nie wiem kiedy wracam. A o 10 byłyśmy już z Cyśką na lotnisku i odprawie do Polski..

[Marco]
Wstałem coś po 10, no może po 11.. Ubrałem się, trochę byłem jeszcze zaspany.. Otworzyłem lodówkę, nie było w niej nic oprócz światła. Ogarnąłem się, ubrałem full cap'a i wyszedłem na miasto po jakieś zakupy. Wychodząc i zamykając drzwi na klucz zauważyłem, że wyleciała z nich jakaś koperta. Bez imienia, nazwiska, adresu, nadawcy.. Kompletnie biała, otworzyłem ją.. I zacząłem czytać..
"Kochany Marco
Wiem, że pewnie nie chcesz mnie teraz znać i chcesz o mnie zapomnieć po ostatnich zdarzeniach, ale nie dałeś mi ostatnio dojść do słowa. Chciałabym Ci powiedzieć, że nie zgodziłam się wyjechać z Arkiem do Augsburga. Kochałam go - ale to było kiedyś.. teraz pokochałam kogoś innego. Jeśli to czytasz, to pewnie ja jestem już w drodze do mojego "starego życia" - jestem w drodze do Polski. Mam nadzieję, że ten list wszystko Ci wytłumaczył i nie masz już mi za złe tego czego nie zdążyłam powiedzieć Ci wczorajszej nocy. Nie wiem kiedy wracam.
                                                           Marcelina"
Stałem tak jeszcze z tym listem co najmniej przez 2 minuty i zastanawiałem się czy to prawda. W końcu otrząsnąłem się i poszedłem do tego sklepu. Na mieście spotkałem Agnieszkę - ona też nie była w najlepszym nastroju. Weszliśmy do małej kawiarenki i zaczęliśmy rozmowę
- to co taka przybita?-
- no, bo.. ehh.. rozstałam się z Moritz'em - uśmiechnęła się - a ty?
- no ja.. chyba się zakochałem, ale moja miłość uciekła mi z przed nosa..

_______________________________________________________________________
SYLWESTROWY! Jest kolejny rozdział, bo mnie męczyła Ada i Aga ale to też dzięki ich pomocy on powstał. Dzięki za tyle wyświetleń, ale jeśli nie będzie przy tym rozdziale co najmniej 15 kom. to nawet dziewczyny wam nie pomogą :D. Życzę wam szczęśliwego nowego roku i spełnienia marzeń < bo one są najważniejsze xd > Nowy rok - nowe doznania! Kocham Was♥ 3-mcie się! Paaa ;*

p.s. PYTANIA xD
1. Co wydarzy się w Polsce u Marceli i Klary?
2. Co wydarzy się podczas nieobecności dziewczyn?
3. Macie jakieś plany? :D ODP. W  KOM. :)



środa, 25 grudnia 2013

Ale ja Ciebie kocham..

Rozdział dedykuję Paulinie, Adrianie <przez jedno "n" xd> i Agnieszce, dziewczyną które zawsze mnie wspierają. Proszę CZYTAJCIE NOTKĘ NA DOLE! :)

[Marco]
Zaczęliśmy tańczyć i pić napoje %- owe. Było całkiem fajnie do puki nie zobaczyłem na imprezie.. No właśnie, zobaczyłem ją. - Tą z którą jeszcze nie dawno łączyło mnie tak wiele.. Totalnie mnie zamurowało. Stałem jak wryty widząc moją byłą z jakimś kolesiem. Ja znowu sam.. Że też nie mogli wybrać sobie z tym jej kochasiem innego klubu.. Do nie dawna to jeszcze z nią bywałem tutaj po wygranych meczach Borussii. Ona zawsze siedziała gdzie mnie szukać.. I tym razem znalazła sposób na to, żebym to ja w jakiś sposób poczuł się może winny, może urażony.. Nie wiem poza tym zostawiła mnie jeszcze Marcela dla Milika. Czułem się jak porzucony pies, nawet gorzej. Nie umiem tego opisać. Caroline patrzyła się specjalnie w stronę loży i na mnie. Czułem na sobie jej wzrok, przechodziły mnie ciarki. Nie lubiłem tego, a wiedziałem też, że od pewnego czasu działa tak na mnie tylko i wyłącznie Marcelina.. Caro już dawno nie kochałem, wiedziałem to bo nawet nie spoglądałem w jej stronę. W pewnym momencie podeszła do mnie Ada, chciała zatańczyć widząc mnie siedzącego samotnie. Nie miałem ochoty, ale nie mogłem pozwolić na to by dać Caro satysfakcję z tego, że widzę ją z tym frajerem. Wstałem i poszliśmy z Adą na parkiet, jednak w mojej głowie myśli krążyły cały czas w ogól Marceliny.. - dziewczyny w której chyba się zakochałem, a która zostawi mnie dla swojej szczeniackiej miłości.. Marco ty idioto - sam karciłem się za to wszystko w myślach.

[Adriana]
Postanowiłam, że pojawię się na tej imprezie. Wydawało mi się, że nie będzie za fajnie, bo ja nowa, chłopcy zżyci ze sobą, WAG's to już w ogóle jakieś lalki. A tutaj całkiem inaczej! Wszyscy dla wszystkich mili, przyjaźni i w ogóle atmosfera pierwsza klasa. Dziewczyny wyglądały bosko w przeciwieństwie do mnie, bo ja nigdy na imprezy nie lubiłam chodzić. Wyglądałam na imprezową dziewczynę, a tak na prawdę lubiłam sobie sama posiedzieć w domu w moich czterech ścianach. Weszłam do klubu nie pewnie, bo oczywiście byłam tam pierwszy raz. Od razu przywitały mnie Ania, Klara i Riri. One były na prawdę świetnymi dziewczynami. Nie chciało mi się tańczyć od pierwszej piosenki, dlatego posiedziałam trochę w loży z chłopakami a potem udało się dziewczyną wyciągnąć mnie na parkiet. Przetańczyłam z nimi kilka piosenek, już miałam iść do loży kiedy zauważyłam, że siedzi w niej samotny pan Reus. Zdziwiło mnie to, bo wiedziałam, że umówiony był z Cyśką.. Chyba, że ona zostawiła go bo.. Arek? Nie.. - Nie możliwe! Może i nie znam jej aż tak dobrze, ale to przecież nie w jej stylu. Musiałam jakoś odciągnąć myśli Marco od Marceli. Zaprosiłam go do tańca. Trochę protestował ale w końcu udało mi się go wybłagać i poszliśmy potańczyć.

[Kuba]
Klara jak powiedziała tak zrobiła. O 20 czekałem na nią pod klubem, przyjechała taksówką. Kiedy ją zobaczyłem na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Ale wiedziałem co mnie czeka po wejściu do środka.. Spodziewałem się, że rozmowa z Agą nie będzie najłatwiejsza.. Weszliśmy z Klarą do środka, zobaczyłem Agę. Serce zaczęło bić mi mocniej, tak jakbym bał się czegoś co zaraz może się wydarzyć. Odstawiłem Leitner'ową do loży, czekał tam jej brat. Od tego czasu kiedy tutaj przyjechała bardzo się z nim zżyła. Coraz częściej rozmawiali ze sobą i spędzali więcej czasu. Mo miał kontuzję dlatego cały czas spędzał w Dortmundzie. A Klara, jak to Klara.. Miała pójść na studia od października razem z Marcelą ale co z tego wyjdzie to ja nie wiem..
Powiedziałem Klarze, że muszę iść się przewietrzyć na chwilę. Zabrałem marynarkę i wyszedłem na dwór. Chwilę po tym dołączyła do mnie Aga i zaczęliśmy rozmawiać..
- hej, Kuba.. - zaczęła
- cześć - uśmiechnąłem się - to o czym chciałaś ze mną porozmawiać?
- o tej nocy.. o tym.. pocałunku.. wiesz przecież..
- mnie też to męczy, powiedziałem o tym Klarze ale..
- ale zostały wyrzuty sumienia tak? - dokończyła za mnie
- tak i chyba jeszcze..
- i chyba jeszcze coś wtedy poczułeś tak ? - znowu dokończyła za mnie, jakby czytała mi w myślach..
- dokładnie tak. nie wiem jak to się stało, ale od pewnego czasu ciągle o Tobie myślę..
- mam tak samo jak Ty.. - spuściła głowę

[Marcelina]
Nie wiem.. totalnie nie wiem co się ze mną stało.. Co ja sobie w ogóle myślałam? Arek, miłość, Śląsk, treningi, mecze, praca, Marco, rodzina, brat, motocykle, śmierć. To wszystko plątało się w mojej głowie. Tak do końca nie wiem czego oczekiwałam od siebie, od Arka który dał mi propozycję z której cieszyłabym się jeszcze kilka miesięcy wcześniej. Mówią, że pierwsza miłość nigdy nie umiera, może i tak było ale to w tym starym życiu. Teraz jest nowe, lepsze. To jest moje życie w Dortmundzie! Nie mogę pozwolić, żeby ktoś albo coś stanęło mi na drodze do szczęścia z kimś innym. Mówiąc innym oczywiście mam na myśli Marco. Zakochałam się w nim, po wyjściu z restauracji praktycznie po wybiegnięciu z niej zdałam sobie z tego sprawę. Moje oczy zalały się łzami, słyszałam tylko wołanie Arka żebym została i żebyśmy porozmawiali. Nie mogłam zostać! Jeśli bym została, mogła bym żałować tego do końca życia. Zostając tam mogłyby powrócić wszystkie wspomnienia i podjęłabym decyzję związaną z przeprowadzką do Augsburga. Ale już dobrze! - wyszłam z tego cała, w opłakanym stanie ale wyszłam. Szłam uliczkami Dortmundu, znaczy parkiem, chodnikiem, nie wiem co to było. Wyciągnęłam telefon z torebki. Odblokowałam i zobaczyłam na wyświetlaczu zdjęcie moje i Marco z tego dnia kiedy byliśmy już tak bardzo blisko.. Bałam się, że to zaprzepaściłam. Ogarnęłam się, ściągnęłam szpilki i pobiegłam do klubu - do klubu w którym była już cała Dortmundzka "rodzina".. Wchodząc zauważyłam Agę z Kubą, którzy o czymś rozmawiali. Nie chcący podsłuchałam kawałek ich rozmowy
- Kuba, nie możemy tak dalej - mówiła Aga
- ale co ja mam zrobić? przecież nie mogę jej zostawić.. obiecałem jej - nie dokończył, bo przerwałam tę ich pogawędkę i zabrałam ich siłą do środka. Wiedziałam, że rozmawiali o Klarze. Ale czyżby Kuba z Agą coś ze sobą kręcili?

[Marco]
Nie dawałem w żaden sposób po sobie poznać, że jest mi cholernie źle bez Marceli. Tańczyłem z Adą i mimowolnie uśmiechałem się, by sprawić jej przyjemność. Tak na prawdę moje myśli ciągle krążyły w okół Marceliny. To dla niej dziś był ten gol, to dla niej całe to poświęcenie, to dla niej każdy mój dzień.. Kilka miesięcy z nią sprawiło, że czułem się szczęśliwszy, że zapomniałem o tym, że mój przyjaciel się wyprowadził do "wrogów", o tym że Caro mnie zdradziła.. Ehh.. Reus jesteś do prawdy głupi myśląc, że Marcelina mogłaby być z Tobą.. Za wysokie progi na twoje nogi.. Nie miałem ochoty tańczyć, nie miałem ochoty pić czegokolwiek.. Przeprosiłem Adrianę (przez jedno "n" xD)
i wyszedłem. Nie byłem pewien czy jeszcze tam wrócę.. Całe to zamieszanie to.. Nie wiem czy było tego wszystkiego warte. Milik, Cyśka, Caro, Ada, mecz, impreza, miłość.. Za dużo jak na jeden dzień. Zrezygnowałem z dalszej zabawy z nimi. Już wychodziłem z klubu kiedy prawie że natknąłem się na Marcelinę. Jej oczy były rozmazane, kok rozczochrany ale w sukience prezentowała się przepięknie. Nie mogłem jednak dać jej szansy się wytłumaczyć. Wybiegłem, ona wybiegła na mną i zaczęła wołać a ja szedłem..
- Marco! Marco zaczekaj..
- na co mam czekać? nie chce z Tobą teraz rozmawiać..
- ale ja muszę Ci coś powiedzieć ważnego..
- ale ja nie chcę z Tobą rozmawiać rozumiesz?! co chcesz mi powiedzieć, że przyszłaś się pożegnać bo jutro z Milikiem wyjeżdżasz?! oszczędź sobie! - wykrzyczałem na nią i poszedłem..

[Marcelina]
Wchodziłam do klubu, ucieszyłam się nawet widząc jak Marco szedł w moją stronę. Wyglądał jakby czymś się martwił, jakby coś go dręczyło. Na szczęście udało mi się go dogonić i zaczęliśmy rozmawiać..
- Marco! Marco zaczekaj..
- na co mam czekać? nie chce z Tobą teraz rozmawiać..
- ale ja muszę Ci coś powiedzieć ważnego..
- ale ja nie chcę z Tobą rozmawiać rozumiesz?! co chcesz mi powiedzieć, że przyszłaś się pożegnać bo jutro z Milikiem wyjeżdżasz?! oszczędź sobie! - wykrzyczał na mnie i poszedł a ja odważyłam się to powiedzieć, w prawdzie było już za późno żeby to usłyszał ale powiedziałam
- Marco.. ale ja Ciebie kocham. - po tych słowach znowu po policzku popłynęły mi łzy.
On poszedł. - Zostawił mnie. Stałam tak.. teraz już całkiem sama.. Bez nikogo. Przecież on był dla mnie całym światem..

[Adriana]
Tańczyłam z Marco. On uśmiechał się jakby nic się nie stało. Widziałam, że coś go dręczy. Ta Marcelina to mu żyć nie dawała w dodatku jeszcze dziś na stadionie całowali się i w ogóle.. Co ona sobie myślała? Przecież tak nie można! Marco to jest facet dla którego powinno zrobić się wszystko. Wydaje mi się, że oni do siebie to jakoś nie pasują, ale skoro coś między nimi jest to nie będę tego psuć. Potańczyliśmy ale Reus przeprosił mnie i powiedział, że musi wyjść i że nie ma ochoty już tutaj być. Rozumiałam go. - Kilka miesięcy temu przechodziłam przez coś takiego samego jak on teraz. Zostałam sama na parkiecie a po kilku minutach dołączył do mnie Durm. Ciacho jak się patrzy!

[Klara]
Przyjechałam do klubu z nie za dobrym nastrojem, wiedziałam że coś się dzieje... W dodatku kilka godzin temu dzwoniła moja mama, że stan babci diametralnie się pogorszył. Nie miałam ochoty na zabawę, ale żeby już nie sprawiać przykrości Kubie postanowiłam pójść do tego klubu i pobawić się, kto wie może nawet zapomnieć o tym wszystkim. Bawiąc się miałam ze sobą telefon. On zadzwonił, na wyświetlaczu pojawił się numer mojej mamy, byłam ciekawa co to wróży..

[Agnieszka]
Byłam tego samego zdania co Kuba. Oboje do siebie coś czuliśmy od tego feralnego pocałunku.. Dręczyły nas wyrzuty sumienia  pomimo, że oboje przyznaliśmy się do tego naszym drugim połówką. Rozmawialiśmy tak długo, że nawet nie wiem kiedy zeszliśmy na temat tego, że planuję rozstać się z Leitner'em. Mówiliśmy też o tym, że oboje jesteśmy dorośli i nie możemy udawać tego, że nic do siebie nie czujemy..
- Kuba, nie możemy tak dalej - mówiłam
- ale co ja mam zrobić? przecież nie mogę jej zostawić.. obiecałem jej..
- ale przecież.. serce nie sługa nie wybiera - poparłam moje zdanie jednym z powiedzień ludowych, a potem to już przyszła Marcelina i wciągnęła nas do klubu, a ona sama pobiegła za Marco.

[Marco]
Ja na prawdę ją kochałem. Dziś miałem jej to powiedzieć, ale to ONA! To ona wszystko zepsuła. Myślała, że jak powie mi, że wyjeżdża z tym kolesiem do Augsburga to to coś zmieni?! Nie jestem taki głupi jak jej się wydaje! Na razie nie będę robił nic. Odpuszczę.. Już i tak nie mam u niej z nim żadnych szans. Nasza rozmowa o ile to tak można nazwać skończyła się na tym, że ja obraziłem się i poszedłem a ona została i zaczęła płakać. Była taka bezbronna. Miałem wtedy ochotę pobiec do niej i ją przytulić.. Nie mogłem. Byłem za bardzo sfrustrowany faktem, że za kilka dni mi jej zabraknie..


__________________________________________________________________________
HEJ! CZEŚĆ! WESOŁYCH ŚWIĄT!! Kochani moi.. Przepraszam, że tak długo zwlekałam z napisaniem tego rozdziału, ale te święta mnie totalnie wykończyły. W dodatku nie lubię świąt, a ostatnio mój stan psychiczny nie jest w najlepszej formie i nie pozwala mi pisać czegokolwiek. Ale to nic! Ja życzę wam na te święta dużo radości, zdrowia, szczęścia i spełnienia marzeń - bo to one są najważniejsze! Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i komentarze. One motywują. Jeśli tu jesteś to zostaw jakiś ślad. Wszystkiego dobrego w nadchodzącym nowym roku! Kocham Was! Pozdrawiam MaLinA♥
p.s. MAM KILKA PYTAŃ!
1. W jakiej sprawie dzwoni mama Klary?
2 Czy Kuba i Aga będą razem?
3 Co stanie się z Marco i Cyśką?
Odpowiadajcie w kom. :)













sobota, 14 grudnia 2013

I zabrać ją ze sobą do Augsburga..

[Marcelina]
Ten sen! To było nie możliwe.. może gdyby wtedy nie zadzwonił ten cholerny budzik to dziś nie założyłabym się z Milikiem i nie bybłoby tej całej akcji. Po tym jak wywołał mnie na murawę z obięć Marco - przyznam, że wyszłam do niego niechętnie, to bałam się co on chce zrobić. Kiedy zaczął wygłaszać swoją "przemowę" to serce biło mi jak oszalałe. Nie miałam pojęcia co zaraz się wydarzy. Czy to będzie miało związek z przyszłością a może z przeszłością.. Patrzyłam mu prosto w oczy kiedy on mówił to co do mnie prawie, że nie docierało.. Marcelina tylko się nie rozpłacz pomyślałam. Moje oczy się zaszkliły łzami, ale nie poleciała mi z oczu żadna z nich, słuchałam tylko Arka..
-i chciałbym zabrać ją ze sobą do Augsburga.. - w moich głowie pojawiły się tylko jego słowa "zabrać ją ze sobą do Augsburga..,zabrać ją ze sobą do Augsburga..,zabrać ją ze sobą do Augsburga.." CO NIE NIE MOŻLIWE!
- Arek.. ja nie.. ja chyba nie mogę.. - odpowiedziałam po cichu i spojrzałam w stronę gdzie jeszcze kilka sekund temu stał Marco. Nie było go, teraz już wiedziałam, że to właśnie na nim mi zależy.. Mogłam zgodzić się na kolację chociaż nie powinnam, ale Ci wszyscy ludzie 84 tysięcy ludzi na stadionie robi swoje.. kiwnęłam do niego twierdząco głową, że zgadzam się i wybiegłam do swojego gabinetu. 19:30 w restauracji umówiona z Arkadiuszem Milikiem. A co z Marco? - w mojej głowie pozostała tylko myśl przewodnia

[Marco]
Strasznie się cieszyłem, że udało mi się spełnić obietnicę daną Marcelinie kilka dni wcześniej. To właśnie dla niej padł dziś gol na Signal Idunie, ale czy ona jest tego warta? Po słowach jakie usłyszałem dziś z ust Milika już niczego nie jestem pewien. Ona chyba nie jest dobrym materiałem dla mnie. Co ja w ogóle sobie myślałem? Marcela jest jak wszystkie, a ja myślałem że to ta jedyna i wygątkowa. Czyżbym mylił się poraz kolejny? Dobrze, że dziś impreza - miałem dziś powiedzieć Marcelinie co do niej czuję.. Ale przecież ona woli iść na kolację z Arusiem..

[Arek]
Czy ja wiem czy dobrze zrobiłem? Wydaje mi się, że poszedłem za głosem serca. Nadal ją kochałem, a moje uczucie kiedy ją dziś zobaczyłem po tylu latach odrodziło się na nowo. Zgodziła się iść dziś ze mną na tę kolację pomimo tego, że była - tak mi się przynajmniej wydawało zaproszona gdzieś przez tego wielmożnego Reus'a.. Dziwny jest ten typ.. Oni z Marcelą w ogóle do siebie nie pasują.. Lepiej będzie wyglądać przy moim boku. A to już dziś za 2 godziny. Teraz lecę do hotelu przebrać się i przygotować.

[Marcelina]
-Cholera! - wrzasnęłam po polsku wchodząc do gabinetu.
Jak ja mogłam tak głupio postąpić?! Przecież ja.. ja kocham Marco! Muszę powiedzieć mu to jak najszybciej. W restauracji z Arkiem to będzie tylko tzw. formanlość. Nie mam ochoty tam z nim siedzieć, pomimo tego, że kiedyś byliśmy razem i nadal łączy nas przyjaźń. Jeśli liczy na coś więcej to może zapomnieć, na pewno nie pojadę z nim do żadnego Augsburga! Teraz idę do domu zmienić moje ubranie. Już w mojej głowie pojawia się monolog, który będę wygłaszać w towarzystwie Milika..

[Kuba]
Mecz wygrany, 3 punkty do przodu - nie jest źle. A no tak.. - Agnieszka. Szczerze? Od tego pocałunku z nią przestaję być pewny uczuć do Klary. Sam sobie życie komplikuję ale przecież serce nie sługa - nie wybiera. Nie znany jest przecież ani czas, ani miejsce
kiedy któreś z nas się zakocha.
- Kuba idioto! - skarciłem sam siebie bijąc się z myślami po wyjściu z SIP
- Kuba.. musimy pogadać - ktoś mnie zawołał
- eee.. Agnieszka? właśnie o Tobie myślałem - powiedziałem jej szczerze
- pisałam, że to nie ważne.. emm.. kłamałam. to mega ważne - mówiła poważnie
- spodziewałem się, że prędzej czy później to nastąpi - przyznałem się
- to kiedy mogę liczyć na rozmowę z Tobą ?
- dziś jest impreza, myślę że uda nam się na niej pogadać. wpadniecie z Moritz'em?
- postaramy się, a gdzie?
- tam gdzie zwykle, w pub'ie - uśmiechnąłem się stojąc obok mojego samochodu
- okej. to o 20 tam będziemy - odwzajemniła uśmiech i poszła w swoją stronę
Ja dalej jednak biłem się z myślami, rozważając nad tym co dziś od niej usłyszę. Przyszła Klara, czekałem na nią bo rozmawiała jeszcze z Adą i Anką Lewandowską przekonując tę pierwszą że ma dziś pojawić się na imprezie. Odwiozłem ją do domu, zaproponowałem że przyjadę po nią, ale ona stwierdziła że pojedzie taksówką.

[Marco]
Życie, życie.. Wszedłem do domu - robiło się już ciemno. Walnąłem się na kanapę myśląc o tym czy Marcela zgodzi się dziś i pojedzie z Milikiem do Augsburga zostawiając całą Borussię, Klarę i mnie. No właśnie mnie, skoro mowa już o mnie to ona to było całe moje życie przez kilka ostatnich tygodni. Obijając się w salonie zamknąłem oczy i zacząłem przypominać sobie jak to było.. Pierwszy raz wpadliśmy na siebie w parku i Marcela mnie zbyła, drugi.. to chyba było po meczu w mieszkaniu Kuby a potem w bokserkach na skąpej piżamce na balkonie. Trzeci to był wspólny trening i zgubienie się w parku. Wtedy też pierwszy raz usłyszałem jak ma na imię.. Potem była kawiarnia, spotkanie, kolejny mecz.. A nie! przecież jeszcze była afera z siostrą! Rozmyślając tak spojrzałem na mojego Iphone'a.
- Już 19:20! - powiedziałem zrywając się z kanapy.
- No Reus szykujemy się na balety.. - powiedziałem podchodząc do lustra w sypialni i zacząłem wyciągać ciuchy..

[Klara]
Wiedziałam, że coś się dzieje.. Kuba był nie obecny, Agnieszka dziwnie się zachowywała ja ja nie miałam z kim pogadać. Marcela chyba miała zamiar wyjechać z Milem do Augsubrga - szkoda byłoby mi tylko Marco. Na szczęście dziś impreza. Cyśka przyszła jakaś zasmucona do domu, każdy z moich najlepszych znajomych z jakiegoś powodu cierpiał z niewiadomego mi oczywiście.. Miałam już tego wszystkiego dosyć.. Nikt się do nikogo nie odzywał. Cyśka tylko weszła zabrała jakieś ciuchy i poszła do łazienki. Ja zrobiłam sobie kawę, wyciągnęłam zestaw z szafy i po wyjściu Marceli z łazienki weszłam do niej ja.

[Marcelina]
Przyjechałam z SIP wkurzona na wszystko, wszystkich i samą siebie. Nawet do Klary nie odzywałam się, bo bałam się że powiem coś czego potem będę żałować. Zabrałam sukienkę z szafy. Buty, torebkę i górną część garderoby zostawiłam na łóżku w sypialni. Po 20 minutach wyszła z łazienki - całość prezentowała się całkiem ładnie. Zastanawiałam się, czy czasami nie za ładnie.. Ale przecież Marco się należy. Muszę się z nim jeszcze dziś pogodzić. Coś wykombinuję. O godzinie 19:15 wyszłam z domu zmierzając do umówionej wcześniej restauracji. Weszłam do środka, zobaczyłam uśmiechającego się Arka czekającego przy stoliku. Podeszłam, przywitaliśmy się, usiadłam i zaczęliśmy rozmowę
- no to.. o czym chciałeś porozmawiać?
- no bo ja.. dalej chyba Cię.. kocham Cię Marcela.. wyjedź ze mną do Augsburga - powiedział, ja milczałam.. zamurowało mnie.
- Arek.. ja nie mogę.. kocham kogoś innego.. - z moich oczu pociekły łzy, starałam się to ukryć, dlatego też uciekłam z tamtej restauracji..

[Marco]
Byłem już prawie gotowy, całość prezentowała się dobrze. Tak przynajmniej mi się wydawało. 19:50 - miałem tam być na 20, ale jeśli trochę się spóźnię to przecież nic się nie stanie. Podjechałem pod klub taksówką, w środku czekali na mnie już moi koledzy z wybrankami. Zaczęliśmy tańczyć i pić napoje %- owe. Było całkiem fajnie do puki nie zobaczyłem na imprezie..

_______________________________________________________________________
Hej!♥ Wiem, że porobiłam masę literówek i błędów ale mam nadzieję, że wiecie o co chodzi :) Rozdział jest dodany na szybko bo mnie brat poganiał z laptopa.. Ehh.. rodzeństwo! :3 Liczę, że się spodoba - chcieliście żebym namieszała to proszę. Liczę na komentarze w przeciwnym razie nie będzie kolejnych rozdziałów :) Pozdrawiam MaLinA

sobota, 7 grudnia 2013

Masaże, kontuzja i sen..

[Marco]
Tak sobie szedłem do Cyśki i właściwie to spotkałem ją w połowie mojej drogi. Szła sobie z Adą i no właśnie.. Z jakimś zawodnikiem Augsburga.. Śmiali się i gadali chyba po polsku o.O Pewny nie jestem, bo nie znam ojczystego języka Marcelki, ale wydaje mi się że oni musieli się wcześniej znać. Dziwne było też to, że Marcela szła do nich na masaże, to było kolejne podejrzane zjawisko. Była godzina znaczy nie wiem dokładnie która była, bo podobno szczęśliwi czasu nie liczą - ale ciekawe jak mam spróbować to wytłumaczyć trenerowi jak się spóźniam na mecz. Tak sobie szedłem i myślałem też o tym co w szatni powiedzieli mi moi koledzy.. Zastanawiał mnie fakt czy Marcela coś do mnie czuje, a może.. Nic - po prostu pustka. Ehh.. to moje życie to z dnia na dzień staje się cięższe.. Matko Święta! Zapomniał bym! Obiecałem Cyśce gola..
- LEWY!!!

[Klara]
Rano minęło szybciej niż mi się mogło wydawać. Nie wiem czemu, ale nikt mnie nie obudził jak wychodził. Znaczy Marcela mnie nie obudziła. Dziś ważny mecz! Przyjeżdżają chłopcy z Augsburga - już nawet powinni być w Dortmundzie. Nie mogę się doczekać! Spoglądam na zegarek a tu 12:17! O nie! - to nie może być prawda! Przecież za "chwilę" mecz a ja dalej w rozsypce. Wyskoczyłam z łóżka pobiegłam do łazienki się ogarnąć, ubrałam się i była już prawie 13 a dzień wcześniej obiecałam dziewczynie Mitch'a i żonie Nuriego, że będę wcześniej na stadionie. Wcześnie znaczy o 13:30! Nie dam rady.. Przecież korki w Dortmundzie o 13 to jak godziny szczytu na dworcu w Kalkucie.
Zbiegłam w żółtej koszulce, żółtych Convers'ach i czarnych rurkach do samochodu. Na przednie siedzenie rzuciłam jeszcze skórzaną kurtkę i popędziłam pod SIP. Jeszcze nie zdążyłam dobrze wyjechać a już zaczęły się korki.. Będą problemy - pomyślałam.

[Marcelina]
Z Arkiem jak zawsze śmiechowo, on jest po prostu genialny! Ale dobra, czas wchodzić do szatni..
- hej chłopaki! - zawołałam entuzjastycznie
- no hej śliczna - rzucił jakiś koleś, nie znam ich więc nie będę mówić ich imion..
- to jest Marcelina i Adriana - przedstawił nas Arek
- miło nam - zawołali zgodnie
- to jest nasza dzisiejsza masażystka z asystentką, na co dzień opiekuje się chłopakami z Borussii i chyba jest osobistą masażystką Marco Re.. - nie dokończył, bo go uderzyłam z łokcia
- tak to właśnie cała ja - uśmiechnęłam się - to kto pierwszy na masaż?
- to może po tylu latach ja byłbym pierwszy? - zaśmiał się Arek
- taaa.. spoko, taki Ci masaż zrobię że dziś na meczu nie zagrasz kochanie - puściłam mu oczko
- no to zobaczymy.. a jak dziś wygramy to się ze mną umówisz.. umowa stoi? - nastała chwila ciszy, liczyłam na to że chłopcy wygrają baaa.. byłam tego pewna!
- baa.. umowa stoi! i tak przegrasz kochanie - uśmiechnęłam się
- a to Ty nie czasami z Marco ?- zapytał jakiś koleś z Augsburga
- pff.. taki Reus? co on mi może? a jeśli przegracie to co zrobisz?
- emm.. no to może.. wymyślę coś i dam Ci znać przed meczem
- okej - zgodziłam się
Poszliśmy z Arkiem na masaż, Ada została z chłopakami i uczyli ją niemieckiego.. To co dobiegało zza drzwi szatni to było lepsze niż kabaret - oni do niej po niemiecku a ona do nich po polsku - bezcenne! Tak się chłopcy w miarę możliwości zmieniali i czas leciał nam szybko. Było za 45 minut po 14 więc trzeba było się zbierać do szatni tym razem do sztnii naszych pszczółek.

[Kuba]
Przyjechałem na stadion jako pierwszy, na murawie zobaczyłem chłopaków Augsburga byłem ciekaw co oni robią o tak wczesnej porze w dodatku na naszym stadionie.. Nie ważne - zobaczyłem Arka Milika. Miły chłopak, grałem z nim kilka razy w reprezentacji dobrze gra na ataku i jeśli będzie grał w wyjściowej 11 trzeba będzie na niego uważać..
Poszedłem do szatni - pusto, ciemno i cicho. Trzy rzeczy, które nie za często goszczą w szatni światowej klasy Borussii Dortmund.. Przebierałem się, kiedy do szatni wbiegli oni - Mats, Auba, Nuri, Lewy i Mitch. Skończył się mój spokój.. Za to cieszyłem się, że nie muszę siedzieć sam. Po jakiś 15 minutach przybiegł zmachany Marco i był zdziwiony, że jeszcze nie mamy treningu. Chłopcy trochę go tam coś pojechali o Marceli, widziałem że mu głupio. Poszedł "obrażony" - mówiąc obrażony miałem na myśli fochnięty Marco. Wszyscy się przebraliśmy i pobiegliśmy na murawę. W drodze na, natknęliśmy się na Marco, który czegoś chciał od Lewego..

[Marco]
Wiedziałem, że z Lewym da się wszystko załatwić. Wystarczyło z nim tylko pogadać.
- stary potrzebuję twojej pomocy! - zacząłem
- mam się bać? - zaśmiał się Robert
- nie no poważnie mówię..
- no to dawaj.. - Robert zaczął mnie w końcu słuchać
- no bo.. obiecałem Marceli, że..
- no że co? gadaj! - poganiał mnie
- no, że strzelę dziś dla niej gola.. - spuściłem głowę
- hahah stary! no to się wkopałeś! - zaczął się śmiać
- ale ja na poważnie..
- a ja na poważnie się teraz o coś zapytam.. jak ja mam Ci pomóc?
- no bo.. ehh.. może byś mi coś czasami podał.. no wiesz.. - uśmiechnąłem się
- spoko, jeśli tylko będziesz na dobrej pozycji.. czemu nie
- dzięki! będę wdzięczny do końca życia - wyszczerzyłem się
- no dobra, dobra.. już nie przesadzaj i cho na trening! - poganiał mnie
- ide, ide.. - no i poszliśmy do Klopp'a

[Marcelina]
Założyłam się z Milikiem będąc pewna, że chłopcy wygrają bo Marco zapewnił mnie ostatniego wieczoru kiedy się widzieliśmy że strzeli specjalnie dla mnie bramkę! Chyba się w nim zakocha... Nie możliwe.. - przecież ja jestem tylko zwykła Marcelina..
- Marcela! - ktoś zawołał
- tak? kurcze.. przepraszam, zamyśliłam się - odpowiedziałam Adrianie
- a o czym myślałaś? a może o kim? - uśmiechnęła się
- a o niczym, weź się sobą zajmij - wyszczerzyłam się
- ehh.. a ja sobie myślałam o Arku..
- ale, że o Arku, Arku tym Arku? - uśmiechnęłam się ponownie
- nooo.. tak.. ale on mnie chyba nie lubi - spuściła głowę
- mogę zapytać, znaczy jak chcesz..
- no, ale przecież to widać że on na Ciebie leci.. z resztą jak połowa Borussii..
- ej! młoda! nie łam się! jesteś śliczna! - przytuliłam ją -dobra, załatwię Ci randkę z nim co Ty na to? - zapytałam
- no co ty.. ehh.. jest jeszcze jeden taki, który mi się podoba ale jest nie osiągalny mimo, że jest na miejscu..
- załatwimy to, a teraz chodz bo musimy iść masować naszych chłopaków
No i poszłyśmy, przed szatnią spotkałyśmy chłopaków, którzy właśnie wracali z treningu. Wpuścili nas w drzwiach, weszłyśmy pierwsze a potem to już..

[Marco]
Trening przed meczem, to czasami głupi plan. Ale przecież Augsburg to nie do końca godny nas przeciwnik.. Pokopaliśmy trochę i chyba sobie coś naciągnąłem. Wróciliśmy do szatni, w wejściu spotkaliśmy Marcelę i Adrianę. Ja poprosiłem Cyśkę żeby mnie pomasowała, oczywiście liczyłem na coś więcej ale ona stwierdziła że jak coś to dostanę buziaka po meczu, a Ada została z chłopakami. Wydawało mi się, że podoba się jej jeden z naszego team'u ale na razie nic nie będę mówił. Dochodziła godzina 15:20 czas był zbierać się na mecz. Ostatnie tłumaczenia trenera co do gry i wychodzimy. Oby tylko Robert o mnie nie zapomniał. GRAMY!

[Klara]
Byłam spóźniona, jak nigdy! Miałam być na 13:30 byłam na 14:30.. Godzina w plecy - na szczęście dziewczyny wszystko ogarnęły beze mnie.. Przyszłam prawie na gotowe - byłam ciekawa co wymyśliły..

[Marcela]
No to był masaż i był oczywiście Reus.. Teraz siedzę sobie z trenerem na ławce i oglądamy mecz. Są jakieś akcje niby ale ich nie widać. A no tak i jest też Arek właśnie przyszedł..
- no hej, to miałem Ci powiedzieć odnosnie tego zakładu..
- no tak, to słucham?
- mam plan, ale to jak przegram okej? - uśmiechnął się
- no dobrze nie ma problemu - odwzajemniłam
Skończyła się pierwsza połowa spotkania Augsburg wygrywał na Signal Iduna 0:1. Nie było różowo ale liczyłam, że chłopcy się pozbierają. Na murawę wybiegli w wyśmienitych nastrojach - widziałam spojrzenie Marco. Takie gorące a za razem chłodne.. Jego oczy były śliczne a grzywka układała się w artystyczny nieład. Jedno kopnięcie i przerwa na boisku. Leży Sahin - podbiegam do niego, na całym stadionie zapadła cisza. Podbiega do nas Marco i Lewy a po chwili wiadomo że to był faul.. Kartka i.. i rzut karny! Podchodzi do niego Lewandowski. - Rozmawia z Marco i przygotowuje się do strzału. Strzela! GOOOOOOOOOOL jest 1:1! Jest 86 minuta spotkania można jeszcze wygrać.

[Robert]
Marco dziś przed południem prosił mnie o to bym mu podawał. Kurde nie wychodziły nam dziś te akcje.. zostały 4 minuty + doliczony czas.. Wybija Romek, jest jedno podanie do Kevina, Kevin do Mikiego, Miki do mnie, w prawdzie Marco nie był na dobrej pozycji ale podałem mu, wiedziałem że on to wykorzysta. Tak też się stało Reus "zasadził" torpedę w siatkę bramkarza Augsburga! 2:1 i 89 minuta spotkania! Wygrywamy ten mecz!!

[Marco]
Kurde noo.. Kocham Lewego - oczywiście bez skojarzeń! Po kończącym gwizdku od razu pobiegłem do Marceli. Nie obchodzili mnie paparazzi. Chwyciłem ją i zacząłem okręcać w okół siebie. Po chwili stanęliśmy w miejscu, popatrzyłem jej w oczy i wyszeptałem
- to dla Ciebie kochanie.
Ona obdarowała mnie namiętnym całusem w dodatku przy wszystkich.. - dosięgłem szczytu swoich marzeń!

[Marcela]
Kiedy Marco podbiegł do mnie po meczu bardzo się ucieszyłam, postanowiłam że to emocje wezmą górę i oddałam się im cała. Po kilku minutach podszedł do mnie Arek i powiedział, że teraz mam słuchać uważnie.. Stanął na środku boiska i zaczął mówić.. A wtedy ja przypomniałam sobie sen.. Ten sen w którym to mnie wywołują na boisko.. (jeśli nie pamiętacie czytajcie prolog xD)


___________________________________________________________________
Jest rozdział, ale tylko dlatego że to prezent Mikołajkowy - przepraszam, że spóźniony. Jeśli nie pojawi się tu chociaż 10 komentarzy to definitywnie skończę z pisaniem bloga. Cieszę się, że ktoś to przeczytał bo rozdział tak na prawdę o niczym.. Kocham Was <3 Pozdrawiam MaLinA ;*