[Marco]
Co do tego "ciekawego doświadczenia" to taki mały żart. Ogółem to po jakiś grubszych imprezach często budziłem się z jakimś kolegom z drużyny w jednym łóżku, tym razem to nie było aż tak śmieszne bo widziały to Anka i Marcelina.. Otworzyłem jedno oko nad nami stały właśnie one dwie, miały uśmiechy na twarzach a ja nie wiedziałem o co chodzi.. Lewy zaczął się przebudzać, wstaliśmy obaj na niemałym kacu, wczoraj trochę chyba za ostro polecieliśmy, ja poszedłem pod prysznic a Lewandowscy wrócili taksówką do swojego domu.. Marcela też gdzieś mi zniknęła, pomyślałem że pewnie poszła "do siebie" bo przecież to aż jedne drzwi dalej. Po prysznicu zaparzyłem sobie kawę na pobudzenie i usłyszałem dźwięk mojego telefonu, zacząłem więc go szukać. Okazało się, że to tylko sms - ale sms od nieznanego numeru.. To było dziwne, nie tyle dziwne było że z nieznanego numeru co dziwna była jego treść:
- "Proszę szanownego Pana Reus'a o sprawdzenie swojego instagrama - z pozdrowieniem Mściciel"
Przez pierwsze kilka minut nie ogarniałem o co może chodzić, ale nie umiałem znaleźć mojego laptopa żeby to sprawdzić, w końcu stwierdziłem że WI-FI nie po to mam w telefonie żeby poszukiwać laptopa.. W końcu udało mi się zalogować na tego instagrama, było tam powiadomienie że ktoś oznaczył mnie na jakimś zdjęciu. Na początku bałem się sprawdzić co to, ale zaryzykowałem. To co tam zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania, szybko napisałem do Lewego że też ma sobie sprawdzić. Ubrałem buty, poprawiłem grzywkę i poszedłem do tajemniczego Mściciela..
[Marcelina]
Nie no, Marco z Lewym tak słodziaśnie wyglądali jak spali sobie razem w jednym łóżku. Niestety nie mogłyśmy się długo z nich pośmiać z Anką bo się biedactwa obudziły i to na takim kacu, że ja im współczuję.. Dość szybko Lewandowscy się zmyli, ja poszłam ich śladem. Nie chciałam zostawać sam na sam z Reus'em, może bałam się że do czegoś dojdzie.. Nie ważne.. Wyszłam po cichu, nawet nie wiem czy Marco się zorientował. Do naszego mieszkania też starałam się wejść po cichu bo wydawało mi się że wszyscy jeszcze śpią. Myliłam się.. W kuchni, znaczy w jadalni siedział Kuba z Agnieszką. Byli czymś bardzo zdenerwowani.. Rozmawiali o czymś, nie chciałam być wścibska, powiedziałam tylko ciche "hej" i poszłam po rzeczy do pokoju licząc na wolną łazienkę i gorący prysznic po nocy u Marco. Czas mijał tak powoli, woda tak szybko spływała po mojej twarzy.. Po moich policzkach zaczęły płynąć z niewiadomego powodu łzy.. Przypomniałam sobie jak to było kiedyś, zanim jeszcze poznałam Klarę.. Chętnie bym wam odpowiedziała ale nie wiem czy was będzie to interesować... Po 10 minutach wyszłam ubrana. Wszyscy już wstali, ja nie dawałam po sobie oznak mojej bezsilności.. Pogadałam trochę z chłopakami, i prawie bym zapomniała że wstawiłam to zdjęcie na insta. Musiałam przecież pokazać je chłopakom. Śmialiśmy się wszyscy w niebo głosy, poprosiłam Mo o numer Marco i wysłałam mu "tajemniczego" sms'a. Wiedziałam, że on mu nie da spokoju. Minęła godzina a niespodziewany gość zapukał do naszego mieszkania..
[Kuba]
Bałem się, że ten pocałunek ujrzy światło dzienne.. Nie mogłem sobie na to pozwolić, przynajmniej na to żeby dowiedzieli się o tym Moritz i Klara.. Z samego rana jak się obudziłem zaparzyłem sobie kawę żeby to przemyśleć. Miałem nadzieję, że niedługo obudzi się Aga i obgadamy z nią jeszcze wszystko. Oboje chcieliśmy zapomnieć o tym co wydarzyło się zeszłej nocy.. Byliśmy przecież oboje pijani, ale to nie zmienia faktu że zdradziłem w jakiś sposób Klarę. Około 12 wszyscy byli już na nogach, opowiadaliśmy sobie wzajemnie o wczorajszej imprezie, Cyśka miała zdjęcia Marco i Roberta jak śpią razem, Mo gadał kiedy urwał mu się film aż w końcu ktoś zaczął pukać do drzwi dziewczyn.
[Marcelina]
W drzwiach moim oczom ukazał się Marco - wkurzony Marco. Wjebał się do mieszkania i zaczął do mnie krzyczeć..
- Marcela! Przegięłaś! Co to ma być na tym instagramie?!
- yyy.. hej i to jest zemsta za gazety tak? - wystraszyłam się
- jakie gazety? jak mogłaś mi to zrobić?! teraz wszyscy dowiedzą się, że jestem gejem - w tym momencie mnie zatkało, przecież jeszcze kilka dni temu się całowaliśmy..
- ale.. Marco.. przepraszam.. - wydukałam
- nie pomyślałaś o tym, jak będę się czuł? - zaczął się uśmiechać
- no.. przepraszam no.. co moge zrobić żebyś mi wybaczył ?
- dać mi buziaka? - zaśmiał się
- ej! jak możesz! prawie Ci uwierzyłam a Ty mi tu.. Oj REUS! przeginasz! - uśmiechnęłam się - ten jego łobuzerski uśmiech.. boże zakochałam się w nim, ale dobra powrót na ziemię
- to co? wchodzisz do nas czy wychodzisz? - zapytałam
- yy.. no raczej, że zostaję - posłał mi swój zabójczy uśmiech
- napijesz się czegoś?
- może cola albo jakaś woda. wiesz kac i te sprawy - zaśmialiśmy się oboje
- spoko, rozumiem - kiwnęłam twierdząco głową
Tak sobie siedzieliśmy i popijaliśmy wodę z colą. Było około 14 kiedy ktoś zaczął dzwonić do naszych drzwi, poszłam otworzyć bo jako jedyna z towarzystwa nie miałam kaca, miałam mocną głowę - po tatusiu..
- TATO?! Co TY tu ROBISZ?! - w moich drzwiach stał mój tato
- cześć córciu, jestem w delegacji od mamy i przyjechałem Cię odwiedzić, mam nadzieję że nie przeszkadzam. Mamy sobie chyba kilka rzeczy do wyjaśnienia.. - powiedział podając mi codzienną gazetę "Der Spiegel" w której na pierwszej stronie był napis "Marco Reus - zakochany" i moje zdjęcie z nim z wczorajszych baletów + zdjęcie w jego marynarce z parku poprzedniego dnia.. Wiedziałam, że to nie będzie miła rozmowa - tym bardziej że w naszym mieszkaniu byli Aga, Marco, Kuba i Mo.. No ale co miałam zrobić - wpuściłam ojca do środka..
[Marco]
Nie chciałem się kłócić z Marceliną, wymyśliłem to wszystko jak przyszedłem do ich mieszkania. To było coś w stylu najpierw robię potem myślę, ale Marcelina to dziewczyna z poczuciem humoru, wiedziałem że się nie obrazi. W ich mieszkaniu była już wczorajsza ekipa, znaczy nie było Lewandowskich ale to nie dziwne bo do Anki miała przylecieć jakaś Ada.. Siedzieliśmy tak sobie chyba ze 2 albo 3 godziny. Śmialiśmy się z wszystkiego, opowiadaliśmy sobie różne historie, które nas spotkały należąc już do grona BORUSSEN. Wtedy właśnie zadzwonił dzwonek do drzwi od dziewczyn, podobno nikogo nie zapraszały a tu jednak.. A może i to był nie proszony gość? Tak mi się wydaje.. Marcelinę wyraźnie zaskoczyła jego wizyta, tym bardziej że nie mogła z nim przy nas spokojnie porozmawiać..
[Klara]
Impreza udana i to bardzo. Rano obudził mnie zapach kawy - mojej ulubionej takiej jak tylko Kuba potrafi zrobić. Kochałam go i nie wiem co bym bez niego zrobiła.. Ogarnęliśmy się wszyscy, zjedliśmy coś. Potem przyszedł Reus, zrobił małą niby "awanturę" ale było wiadomo że nie mówi serio. Po kilku godzinach nastało najgorsze - przyjechał tato Cyśki. To nie byłoby samo w sobie takie straszne tyle że w naszym mieszkaniu były gwiazdki niemieckiego futbolu.. W dodatku jej tato pokazał jej gazetę w której była z Marco na zdjęciach.. Wiedziałam co się szykuje, wszyscy postanowiliśmy się z nim tylko przywitać i ulotnić się z prędkością światła..
[Marcelina]
- Proszę tato wejdź..- musiałam zaprosić go do środka, w mojej głowie były miliony pytań, a każde z nich bez odpowiedzi..
- dziękuję, nie będę przeszkadzał może? - zapytał mój tato
- nie, no co ty.. to tylko znajomi. Oni zrozumieją - zrobiłam minę córeczki tatusia
- no dobrze, to może chociaż byś mi ich przedstawiła co? - po tych słowach zamarłam
-mhmm.. tak oczywiście, zapraszam do salonu, tak więc to jest Klara, ją już znasz, dalej jest Marco - tak ten Marco Reus, potem Kuba Błaszczykowski chłopak Klary, To jest Moritz Leitner i jego dziewczyna Agnieszka. Tak oni wszyscy grają albo grali w Borussii Dortmund. Marco mieszka jedne drzwi dalej niż my - uśmiechnęłam się
- bardzo mi miło państwa poznać - mój tato jak zwykle dyplomata
- to my się będziemy zbierać na miasto - rzuciła Klara - pogadajcie sobie z tatą..
- tak, masz rację - poparli ją Kuba i Marco
- to do zobaczenia wam! paa - krzyknęłam
- do widzenia - powiedzieli mojemu tacie chóralnie i wyszli
- no to o czym chciałeś ze mną pogadać? - wybrnęłam z ciszy
- o tych zdjęciach, i o niespodziance - uśmiechnął się
- mogę wytłumaczyć zdjęcia..
- ale ja nie chcę tłumaczeń - pokiwał głową mój ojciec - ja chcę znać prawdę - uśmiechnął się
- no to prawdę.. te zdjęcia zostały zrobione wczoraj i przedwczoraj podczas naszego spotkania.. tyle, że nie wiem dlaczego nie ma na nich nikogo innego oprócz nas - tłumaczyłam
- a podoba Ci się chociaż te cały Reus ? - zapytał mnie
- TATO!! - zaśmiałam się - no co Ty, to tylko PRZYJACIEL - zaakcentowałam "przyjaciel"
- no dobrze już, dobrze.. mama się ucieszy jak się dowie - pocieszał mnie
- a wracając do kwestii niespodzianki.. - wyszczerzyłam się
- wracając to spójrz przez okno - uśmiechnął się, a ja zerwałam się z krzesła i pobiegłam sprintem do okna
- KOCHAM CIĘ TATO! - wykrzyczałam i przytuliłam go najmocniej jak umiałam
- ja Ciebie też kochanie, tylko uważaj proszę na niej, obiecaj.. - upewniał się
- obiecuję! - powiedziałam i pocałowałam go w policzek
- tutaj masz jeszcze kombinezon i przepraszam ale ja muszę się już zbierać
- nie możesz jeszcze chwilki zostać? - pytałam błagalnie
- no przepraszam, innym razem wpadniemy z mamą, albo Ty wpdnij do nas bo już zupełnie chyba zapomniałaś o swoich staruszkach - zaśmiał się, ucałował mnie na pożegnanie i znikł za drzwiami apartamentu. Ja szybko zadzwoniłam do Klary z pytaniem gdzie są dostałam szybką odpowiedz :
" Pub, tam gdzie zwykle - czekamy, najbardziej Marco ;*"
odpisałam szybko
"Hahaha - tsaa.. jasne, nie śmieszne. Zaskoczę was. Będę za 20 minut ;*"
Zaczęłam się szybko zbierać, ubrałam kombinezon zabrałam dokumenty, kluczyki i szybko pobiegłam przed dom gdzie stała moja bestia..
__________________________________________________________________
No hej! Wiem, że jest późno i w ogóle ale dała radę napisać kolejny rozdział. Jest trochę śmiechu i wydaje mi się, że powinien wam przypaść do gustu. Proszę was o komentarze i dziękuje za prawie 10k wyświetleń. Zachęcam do czytania bloga pewnej dziewczyny (tu link). U mnie nie wiem kiedy kolejny, ale cieszę się że czekacie!<3 Kocham Was. Wpadajcie do mnie na aska! CZEŚĆ, HEJ, PAPA ;*
Music!
piątek, 25 października 2013
piątek, 18 października 2013
Zemsta miała być słodka - i była!
**
Zemsta dla Klary od Paulinki i Agnieszki <3
[Marcelina]
Chciałam zrobić Marco nie złą jazdę, ale pomyślałam przecież, że on niczemu nie jest winny. Z jednej strony to przez niego i przez jego karierę znalazłam się w gazecie, z drugiej strony.. no właśnie, przecież nigdy bym nie trafiła do niej gdyby nie on. Nie wiedziałam czy mu dziękować, czy na niego krzyczeć. Wybrałam opcję trzecią znaczy taką, że zemsta będzie słodka i ja wyjdę na tym najlepiej.. Oczywiście na zaproszenie Marco zgodziłam się pójść z nimi na tą imprezę, ale niech sobie nie myśli, że idę tam bez powodu. Po kilku minutach od wyjścia Marco przyszli do mnie kolejni chłopcy, znaczy przyszedł Hummi z Kubą. Jak zawsze w humorach które mogły doprowadzić do zawału każdego "normalnego" człowieka. Tak - ani ja ani oni nie zaliczaliśmy się do nich.. Umiałam śmiać się z moich "niedoskonałości" przecież każdy człowiek powinien to potrafić. Miałam kiedyś tak, że nie potrafiłam tego robić.. Może kiedyś indziej o tym opowiem.. Wracając do tematu, kiedy przyszli obaj jeden poszedł do jednego gabinetu, a drugi do mojego. Do mojego trafił Kuba, widziałam że coś go gryzie. Miałam nadzieję, że dowiem się co to jest..
- no to jak po nocce u Klary? Dobrze się spało na kanapie? - uśmiechnęłam się
- no noc, jak noc ale plecy to mnie bolą jak cholera - odwzajemnił uśmiech
- no co ty.. przecież ja widzę, że nie chodzi o plecy.. co się stało? - zaczęłam wnikać
- serio, aż tak widać? - pytał mnie mój rodak
- no ślepy by zauważył moim zdaniem - znowu się uśmiechnęłam
- no dobra, opowiem Ci. Ale.. obiecaj, że nie powiesz nikomu - mówił niepewnie
- nie powiem, obiecuję.. obiecuję na.. głowę Reus'a - obaj zaśmialiśmy się
- no skoro tak, to mogę Ci powiedzieć.. - zaufał mi Kuba
[Kuba]
Od początku treningu "udawałem" że wszystko jest okej. Tak nie było, śmiałem się ale co z tego. Szukałem pocieszenia u kogoś, nie myślałem że znajdę je u Marceli. Pomyślałem, że komuś muszę zaufać, niby kumple to kumple ale czasami lepiej jest wygadać się osobie której tak do końca się nie zna.. Poszedłem z Mats'em na ten masaż, on do jednej masażystki ja trafiłem do Marceli. Zacząłem z nią rozmowę, widziała że coś jest nie tak. W końcu zdobyłem się na odwagę i powiedziałem jej wszystko.. Wysłuchałam mnie. Poradziła abym pogadał z Klarą o tym wszystkim. Przecież w końcu ona to tak naprawdę jedyna osoba tutaj w Niemczech na którą mogę liczyć. W Polsce to co innego.. I jeszcze dostałem zaproszenie od Cyśki na imprezę, słyszałem że idzie z Reus'em coś musi być na rzeczy. Wczoraj spotkanie, dziś impreza.. A.. no tak, przecież miałem powiedzieć jej jeszcze, że jutro trening odwołany..
- Marcela! Trener kazał jeszcze przekazać, że jutro nie ma treningu. I my i Ty masz wolne, dziś możemy zabalować! - zaśmiałem się
- Ooo..! I to jest właśnie wiadomość na jaką czekałam cały dzisiejszy dzień - uśmiechnęła się Cyśka a ja poszedłem razem z Hummim do szatni, bo trening się już skończył.
[Marco]
Coś mi tu nie pasowało w tym, że Marcela się tak zachowała. Niby na mnie najechała, ale sama śmiała się z tego co zrobiliśmy i z tego, że rzekomo jesteśmy parą. Nie powiem, chciałbym żeby została moją dziewczyną, ale wiem że nie powinienem na nic liczyć. Cały trening o niej myślałem, w końcu się skończył. Jako pierwszy pobiegłem chyba do szatni, wykąpałem się, przebrałem i miałem nadzieję jeszcze na szybkie spotkanie z Marcelką na parkingu, jednak nie... Gdzieś mi zwiała..
[Marcelina]
Tak strasznie się ucieszyłam kiedy Kuba powiedział, że jutro nie idziemy do pracy że pozbierałam się z prędkością światła i pobiegłam do samochodu. W rozmowie z Kubą chodziło mniej więcej o to, że jakaś jego fanka doczepiła się do niego a potem okazało się, że to jakaś bliska osoba z jego rodziny w dodatku chodziło też o coś związanego z jego ojcem.. Nie chciałam ciągnąć tematu bo widziałam, że jest to dla niego ciężkie. Wracając do tematu.. Nie zważałam czy ktoś mnie wołał czy nie, po prostu wsiadłam i popędziłam do domu. Wróciłam do domu po 16, jak zwykle cicho ciemne pustki. Zrzuciłam z siebie "robocze" ubranie i poszłam wziąć gorącą kąpiel. Nalałam sobie kieliszek czerwonego wina, założyłam słuchawki i zanurzyłam się w bąbelkach.. Po godzinie obijania się postanowiłam zacząć przygotowania do imprezy i mojego planu zemsty na słynnym Marco Reus'ie.
[Klara]
Po treningu Kuba szybko popędził do szatni, przebrał się i zabrał mnie gdzieś.. Znaczy nie gdzieś.. Zabrał mnie za miasto na ławkę, na naszą ławkę.. Czekała tam jakaś kobieta.. Była to ta sama z którą widziałam go kilka dni wcześniej, widziałam jak się denerwował kiedy szliśmy w jej stronę. Już w samochodzie opowiedział mi o co tak na prawdę z nią chodziło... Ona to nie byle kto.. To fanka z którą rzekomo Kuba ma dziecko.. Powiedział mi oczywiście, że to nie prawda, bo na prawdę była to jego kuzynka. Porozmawialiśmy dłuższą chwilę, Kuba odwiózł mnie i tę kobietę do domu. Na mnie czekała Klara, a Kuba oczywiście zapomniał mi powiedzieć że idziemy na jakąś imprezę.. Ten to jest zakręcony.. - jak słoiki na zimę. Dosłownie. - poszłam pod szybki prysznic i pogadałam troche z Cyśką. Nadszedł czas się ubierać..
[Marcelina]
Plan zemsty prawie gotowy, oby tylko wypalił. Teraz czas się szykować. Plotki, ploteczki i pytania od Klary.. Niektóre nieszczególnie przypadły mi do gustu.. Np. Kiedy zamierzałam powiedzieć jej, że jestem z Marco albo od kiedy z nim jestem.. Na każde odpowiadałam bulwersem.. Ale była już 19, wrzuciłam na siebie sukienkę na balety, Klara też wyglądała nieziemsko. Ale ona miała do kogo się stroić - nie to co ja. Mniejsza o to. Pod naszymi drzwiami punktualnie o 20 zjawili się nasi partnerzy. Zamknęłam chatę i pobiegłam z Reus'em do zamówionej taksówki.
W klubie byliśmy po 15 minutach. W loży siedzieli już Lewy z Anką, Mo z Agą i Klara z Kubą, ale nie wiem jak oni to zrobili bo przecież wyjeżdżali za nami. Mało ważne, od samego początku chłopcy nie oszczędzali sobie napojów z %. Dobrze, że udawało się nam wyciągać ich na parkiet, bo inaczej byłoby z nimi krucho. Około 2:30 zaczęliśmy się zbierać.. Chłopcy byli już nieźle wstawieni. Ja z resztą też byłam nie lepsza.. Zgadaliśmy się, że wszyscy jedziemy do nas. W końcu nasze mieszkanie było przestronne i duże. Nie wiem jakim cudem wylądowałam w mieszkaniu Reus'a. Ale wiem, że mój plan zemsty wypalił.. Byłam tego wieczoru nieźle wstawiona, co nie zwalniało mnie od wykonania zemsty. Rano obudziłam się obok Anki a w salonie spali Lewy z Reus'em. Niby miałam inny plan ale co mi tam.. Taki też może być.. Przytulający się dwaj piłkarze Borussii Dortmund? Czemu nie! Fotka poleciała na mojego prywatnego insta. Z dopiskiem "No chłopaki - nie spodziewaliśmy się!<3"
[Kuba]
Na imprezie wszyscy odreagowaliśmy.. Ja chyba najbardziej.. Wróciliśmy w stanie wskazującym.. Ja z Klarą a Mo z Agą.. Położyłem Klarę a Aga położyła Mo. Oboje poszliśmy do kuchni była punktualnie 3 (tak 3 rano, bo Agnieszka chciała żeby była 3 więc jest 3 xD). Zacząłem żalić się Agnieszce.. W pewnym momencie nie wiedziałem co się dzieje.. Jakoś pociągnęło mnie do Agnieszki pocałowałem ją.. Ona chyba też tego chciała.. Może oboje tego chcieliśmy nie wiem.. Było bosko! Co ja mówię?! Nie było.. Kocham tylko Klarę i nikt nie może dowiedzieć się o tym co tu zaszło..
[Marco]
Oczywiście byłem spóźniony po Marcelinę, ale to norma. Pod drzwiami spotkałem Kubę, dziwnym trafem też szedł na tę samą imprezę z Klarą. W klubie nie szczędziliśmy sobie napojów z procentami. Przecież życie ma się tylko jedno. Nawet nie wiem o której i ja wróciłem do domu. Obudziłem się z Lewym na kanapie.. Nie powiem - ciekawe doświadczenie..
_________________________________________________________________
SIEMA!! Jest kolejny rozdział - umęczony ale jest. Mam nadzieję, że się spodoba. Trochę się zemściłam na pewnej osobie, ale to nic xD Dzięki za wszystkie wyświetlenia i komentarze. Nie obiecuję kiedy kolejny, bo moja sytuacja nie pozwala mi na określanie tego.. Zapraszam na ASKA i gadu (25745865).
Zemsta dla Klary od Paulinki i Agnieszki <3
[Marcelina]
Chciałam zrobić Marco nie złą jazdę, ale pomyślałam przecież, że on niczemu nie jest winny. Z jednej strony to przez niego i przez jego karierę znalazłam się w gazecie, z drugiej strony.. no właśnie, przecież nigdy bym nie trafiła do niej gdyby nie on. Nie wiedziałam czy mu dziękować, czy na niego krzyczeć. Wybrałam opcję trzecią znaczy taką, że zemsta będzie słodka i ja wyjdę na tym najlepiej.. Oczywiście na zaproszenie Marco zgodziłam się pójść z nimi na tą imprezę, ale niech sobie nie myśli, że idę tam bez powodu. Po kilku minutach od wyjścia Marco przyszli do mnie kolejni chłopcy, znaczy przyszedł Hummi z Kubą. Jak zawsze w humorach które mogły doprowadzić do zawału każdego "normalnego" człowieka. Tak - ani ja ani oni nie zaliczaliśmy się do nich.. Umiałam śmiać się z moich "niedoskonałości" przecież każdy człowiek powinien to potrafić. Miałam kiedyś tak, że nie potrafiłam tego robić.. Może kiedyś indziej o tym opowiem.. Wracając do tematu, kiedy przyszli obaj jeden poszedł do jednego gabinetu, a drugi do mojego. Do mojego trafił Kuba, widziałam że coś go gryzie. Miałam nadzieję, że dowiem się co to jest..
- no to jak po nocce u Klary? Dobrze się spało na kanapie? - uśmiechnęłam się
- no noc, jak noc ale plecy to mnie bolą jak cholera - odwzajemnił uśmiech
- no co ty.. przecież ja widzę, że nie chodzi o plecy.. co się stało? - zaczęłam wnikać
- serio, aż tak widać? - pytał mnie mój rodak
- no ślepy by zauważył moim zdaniem - znowu się uśmiechnęłam
- no dobra, opowiem Ci. Ale.. obiecaj, że nie powiesz nikomu - mówił niepewnie
- nie powiem, obiecuję.. obiecuję na.. głowę Reus'a - obaj zaśmialiśmy się
- no skoro tak, to mogę Ci powiedzieć.. - zaufał mi Kuba
[Kuba]
Od początku treningu "udawałem" że wszystko jest okej. Tak nie było, śmiałem się ale co z tego. Szukałem pocieszenia u kogoś, nie myślałem że znajdę je u Marceli. Pomyślałem, że komuś muszę zaufać, niby kumple to kumple ale czasami lepiej jest wygadać się osobie której tak do końca się nie zna.. Poszedłem z Mats'em na ten masaż, on do jednej masażystki ja trafiłem do Marceli. Zacząłem z nią rozmowę, widziała że coś jest nie tak. W końcu zdobyłem się na odwagę i powiedziałem jej wszystko.. Wysłuchałam mnie. Poradziła abym pogadał z Klarą o tym wszystkim. Przecież w końcu ona to tak naprawdę jedyna osoba tutaj w Niemczech na którą mogę liczyć. W Polsce to co innego.. I jeszcze dostałem zaproszenie od Cyśki na imprezę, słyszałem że idzie z Reus'em coś musi być na rzeczy. Wczoraj spotkanie, dziś impreza.. A.. no tak, przecież miałem powiedzieć jej jeszcze, że jutro trening odwołany..
- Marcela! Trener kazał jeszcze przekazać, że jutro nie ma treningu. I my i Ty masz wolne, dziś możemy zabalować! - zaśmiałem się
- Ooo..! I to jest właśnie wiadomość na jaką czekałam cały dzisiejszy dzień - uśmiechnęła się Cyśka a ja poszedłem razem z Hummim do szatni, bo trening się już skończył.
[Marco]
Coś mi tu nie pasowało w tym, że Marcela się tak zachowała. Niby na mnie najechała, ale sama śmiała się z tego co zrobiliśmy i z tego, że rzekomo jesteśmy parą. Nie powiem, chciałbym żeby została moją dziewczyną, ale wiem że nie powinienem na nic liczyć. Cały trening o niej myślałem, w końcu się skończył. Jako pierwszy pobiegłem chyba do szatni, wykąpałem się, przebrałem i miałem nadzieję jeszcze na szybkie spotkanie z Marcelką na parkingu, jednak nie... Gdzieś mi zwiała..
[Marcelina]
Tak strasznie się ucieszyłam kiedy Kuba powiedział, że jutro nie idziemy do pracy że pozbierałam się z prędkością światła i pobiegłam do samochodu. W rozmowie z Kubą chodziło mniej więcej o to, że jakaś jego fanka doczepiła się do niego a potem okazało się, że to jakaś bliska osoba z jego rodziny w dodatku chodziło też o coś związanego z jego ojcem.. Nie chciałam ciągnąć tematu bo widziałam, że jest to dla niego ciężkie. Wracając do tematu.. Nie zważałam czy ktoś mnie wołał czy nie, po prostu wsiadłam i popędziłam do domu. Wróciłam do domu po 16, jak zwykle cicho ciemne pustki. Zrzuciłam z siebie "robocze" ubranie i poszłam wziąć gorącą kąpiel. Nalałam sobie kieliszek czerwonego wina, założyłam słuchawki i zanurzyłam się w bąbelkach.. Po godzinie obijania się postanowiłam zacząć przygotowania do imprezy i mojego planu zemsty na słynnym Marco Reus'ie.
[Klara]
Po treningu Kuba szybko popędził do szatni, przebrał się i zabrał mnie gdzieś.. Znaczy nie gdzieś.. Zabrał mnie za miasto na ławkę, na naszą ławkę.. Czekała tam jakaś kobieta.. Była to ta sama z którą widziałam go kilka dni wcześniej, widziałam jak się denerwował kiedy szliśmy w jej stronę. Już w samochodzie opowiedział mi o co tak na prawdę z nią chodziło... Ona to nie byle kto.. To fanka z którą rzekomo Kuba ma dziecko.. Powiedział mi oczywiście, że to nie prawda, bo na prawdę była to jego kuzynka. Porozmawialiśmy dłuższą chwilę, Kuba odwiózł mnie i tę kobietę do domu. Na mnie czekała Klara, a Kuba oczywiście zapomniał mi powiedzieć że idziemy na jakąś imprezę.. Ten to jest zakręcony.. - jak słoiki na zimę. Dosłownie. - poszłam pod szybki prysznic i pogadałam troche z Cyśką. Nadszedł czas się ubierać..
[Marcelina]
Plan zemsty prawie gotowy, oby tylko wypalił. Teraz czas się szykować. Plotki, ploteczki i pytania od Klary.. Niektóre nieszczególnie przypadły mi do gustu.. Np. Kiedy zamierzałam powiedzieć jej, że jestem z Marco albo od kiedy z nim jestem.. Na każde odpowiadałam bulwersem.. Ale była już 19, wrzuciłam na siebie sukienkę na balety, Klara też wyglądała nieziemsko. Ale ona miała do kogo się stroić - nie to co ja. Mniejsza o to. Pod naszymi drzwiami punktualnie o 20 zjawili się nasi partnerzy. Zamknęłam chatę i pobiegłam z Reus'em do zamówionej taksówki.
W klubie byliśmy po 15 minutach. W loży siedzieli już Lewy z Anką, Mo z Agą i Klara z Kubą, ale nie wiem jak oni to zrobili bo przecież wyjeżdżali za nami. Mało ważne, od samego początku chłopcy nie oszczędzali sobie napojów z %. Dobrze, że udawało się nam wyciągać ich na parkiet, bo inaczej byłoby z nimi krucho. Około 2:30 zaczęliśmy się zbierać.. Chłopcy byli już nieźle wstawieni. Ja z resztą też byłam nie lepsza.. Zgadaliśmy się, że wszyscy jedziemy do nas. W końcu nasze mieszkanie było przestronne i duże. Nie wiem jakim cudem wylądowałam w mieszkaniu Reus'a. Ale wiem, że mój plan zemsty wypalił.. Byłam tego wieczoru nieźle wstawiona, co nie zwalniało mnie od wykonania zemsty. Rano obudziłam się obok Anki a w salonie spali Lewy z Reus'em. Niby miałam inny plan ale co mi tam.. Taki też może być.. Przytulający się dwaj piłkarze Borussii Dortmund? Czemu nie! Fotka poleciała na mojego prywatnego insta. Z dopiskiem "No chłopaki - nie spodziewaliśmy się!<3"
[Kuba]
Na imprezie wszyscy odreagowaliśmy.. Ja chyba najbardziej.. Wróciliśmy w stanie wskazującym.. Ja z Klarą a Mo z Agą.. Położyłem Klarę a Aga położyła Mo. Oboje poszliśmy do kuchni była punktualnie 3 (tak 3 rano, bo Agnieszka chciała żeby była 3 więc jest 3 xD). Zacząłem żalić się Agnieszce.. W pewnym momencie nie wiedziałem co się dzieje.. Jakoś pociągnęło mnie do Agnieszki pocałowałem ją.. Ona chyba też tego chciała.. Może oboje tego chcieliśmy nie wiem.. Było bosko! Co ja mówię?! Nie było.. Kocham tylko Klarę i nikt nie może dowiedzieć się o tym co tu zaszło..
[Marco]
Oczywiście byłem spóźniony po Marcelinę, ale to norma. Pod drzwiami spotkałem Kubę, dziwnym trafem też szedł na tę samą imprezę z Klarą. W klubie nie szczędziliśmy sobie napojów z procentami. Przecież życie ma się tylko jedno. Nawet nie wiem o której i ja wróciłem do domu. Obudziłem się z Lewym na kanapie.. Nie powiem - ciekawe doświadczenie..
_________________________________________________________________
SIEMA!! Jest kolejny rozdział - umęczony ale jest. Mam nadzieję, że się spodoba. Trochę się zemściłam na pewnej osobie, ale to nic xD Dzięki za wszystkie wyświetlenia i komentarze. Nie obiecuję kiedy kolejny, bo moja sytuacja nie pozwala mi na określanie tego.. Zapraszam na ASKA i gadu (25745865).
piątek, 11 października 2013
Trening, gazeta i masaż..
[Marcelina]
Obudziłam się po 8, ostatnimi czasy wysypiam się bardzo dobrze mimo tego że sypiam po kilka godzin. Moja pierwsza myśl to była myśl o tym co wydarzyło się wczoraj.. Nie chciałam, dawać nikomu nadziei - bałam się o tę drugą osobę.. A może o swoje uczucia? Też możliwe.. Nigdy nie chciałam nikogo zranić, nie chciałam też być zraniona.. Wiedziałam, jak czują się takie osoby - przechodziłam przez to kilka razy..
Ogarnęłam wszystkie myśli, zabrałam ze sobą strój do biegania, iphon'a i poszłam pod prysznic. Po prysznicu zadzwoniłam do Anki Lewandowskiej - wiedziałam, że co dzień rano biega. Postanowiłam wznowić moje treningi - wcześniej biegałam sama albo z Reus'em.. Boże znowu o moim mowa.. Każdy temat wiąże się z nim.. - mam już tego dość. Kiedy widzę szczęśliwą Klarę z Kubą albo parę zakochanych na ulicy.. Ale nic! Teraz jestem umówiona z Anką na trening, po powrocie muszę iść na SIP - w końcu to moja "wymarzona" praca.. Spotkałyśmy się z Anką w umówionym miejscu, pobiegałyśmy trochę, poćwiczyłyśmy zrobiłyśmy mini friendstrening, poczułam przypływ energii. Zapomniałam wtedy o wszystkim nawet o nim, no właśnie.. O nim też, do puki Anka nie zaczęła tego tematu..
- no to co Marcela, co tam u Reus'a?
- yyy.. a co ma być?
- no to wy nie tego..? - mówiła niepewna Lewandowska
- no nie, ja z nim nic ten.. - zaczęłam się uśmiechać
- no jak to nie!? uśmiechasz się przecież! Marcela gadaj coś jest na rzeczy!
- no, ale nie ma nic.. - zaśmiałam się
- a ja słyszałam, że byliście wczoraj na mieście.. - uśmiechnęła się Lewandowska
- od kogo..? - zdziwiłam się
- no wiesz.. mało ważne.. - uśmiechnęła się Anka
- no ej..! - wzburzyłam się na żarty
- no Robert wiesz w końcu kumpel Marco - uśmiechnęła się młoda kobieta
- głupek.. - zawstydziłam się trochę - no to nic się nie działo.. - uśmiechnęłam się
- no ale szczegóły może jakieś? - wnikałam małżonka Lewego
- no, park, bluza, czekolada, pianki, jemioła.. - z każdym słowem ściszałam głos
- JEMIOŁA?! opowiadaj!
- no ale nie ma co.. jeden buziak i już.. nic wielkiego, ja nie czuje do niego nic.. - mówiłam załamanym głosem
- jak to, przecież sama mówiłaś o buziaku.. - zdziwiła się Lewandowska
- ale ja.. ajć dobra mało ważne - zakończyłam temat, pożegnałam się z Lewandowską i pobiegłam z powrotem do domu pod prysznic, zmierzając do domu kupiłam pierwszą lepszą gazetę. Na schodach spotkałam Kube. Wyszedł właśnie z naszego mieszkania. W biegu zamieniliśmy kilka słów, na resztę będzie czas na treningu. Teraz marzyłam tylko o prysznicu, oczywiście łazienka zajęta - szybsza była Klara.. Rzuciłam gazetę na stolik i zaparzyłam kawę, usiadłam, to co zobaczyłam przeszło moje oczekiwania. W codziennej gazecie widniał tytuł "MARCO REUS JUŻ NIE SAMOTNY ?!" + zdjęcie z naszego wczorajszego spotkania. Nie czekałam na nic pobiegłam do Reus'a. Miałam ochotę go zabić - miał szczęście, że nie otwierał..
[Marco]
Całą noc prawie nie zmrużyłem oka. Przez cały ten czas myślałem o moim pocałunku z Marceliną. Zasnąłem dopiero nas ranem, wstałem po 10 na 12 miałem trening. Trzeba było się ogarnąć.. Zjadłem śniadanie, wziąłem prysznic, zabrałem rzeczy na trening i popędziłem z nadzieją spotkania, rozmowy i masażu u Marceliny.
[Klara]
Czułam, że coś jest nie tak. Kuba coś kręcił, ale nie zastanawiałam się nad tym. Byłam szczęśliwa, bo żyłam chwilą którą dał mi czas. Rano przebudziłam się ze strasznym bólem pleców, ale to przecież nic - ważne, że Kubuś był wtedy obok mnie. Razem wstaliśmy, daliśmy sobie po dużym buziaku i niestety on musiał już iść. W końcu miał trening.. Weszłam szybko pod prysznic, myślałam że Cyśka jeszcze śpi po nocy z Marco. Po kilkunastu minutach wyszłam z ręcznikiem na głowie i w szrafloku. Marcela czekała już tylko kiedy wyjdę, ubrałam się a Cyśka szybko wbiła do łazienki. Jak oparzona.. Chyba była zdenerwowana albo wkurzona.. Coś w tym stylu. Postanowiłam iść z nią dzisiaj do pracy znaczy na trening, chciałam pogadać po treningu z Kubą.
[Kuba]
Obudziłem się u Klary na kanapie, strasznie bolały mnie krzyże. Miałem nadzieję, że Marcelina zrobi mi jakiś super ekstra masaż. Zebrałem się z domu dziewczyn i popędziłem do siebie. Po treningu miałem jeszcze ważne spotkanie, na razie nie chciałem mówić o niczym Klarze, tyle że było to spotkanie z tą samą osobą z którą widziała mnie wczoraj moja dziewczyna. Lepiej dla niej, żeby nie wnikała co do tego kto to i skąd znam tą kobietę..
[Marcelina]
Byłam zła na siebie i na cały świat, że powiedziałam Ani o tym wszystkim. Miałam nadzieję, że nikomu o tym nie powie tyle że wszystko było w gazetach. Byłoby nie fajnie jeśli chłopcy z Borussii dowiedzieli się o tamtym wieczorze i nocy.. Kiedy Klara wyszła z łazienki ja wpadłam do niej jak oparzona. Chciałam zmyć z siebie to wszystko, znaczy się ten cały pot i zmartwienia. Weszłam pod prysznic, wszystko stało się świeższe i normalne. Wyszłam z łazienki, podeszłam do szafy i zastanawiałam się co ubrać, w końcu było ciepło - można było pozwolić sobie na jakieś szaleństwo. Padło na to. Trening chłopcy mieli na 12 więc musiałam być przed czasem. Zebrałam się szybko, wzięłam kluczyki, dokumenty a w międzyczasie okazało się, że Klara jedzie ze mną na stadion. Podjechałyśmy pod SIP, stał tam już samochód Lewego, Marco, Ilkay'a, Svena, Jonasa, Mitcha, Romka, Kevina i kilka innych. Klara zauważyła wchodzącego na stadion swojego brata z Agnieszką. Okazało się, że Mo ma kontuzję i jak na razie będzie w Dortmundzie ze swoją dziewczyną. Klara poszła z bratem i Agą na ławkę do Jurgena, ja nie miałam tyle luzu w końcu to była moja praca - nie można było się obijać! Przebrałam się i ktoś właśnie zapukał do gabinetu. Moja intuicja mnie nie myliła - oczywiście mogła to być tylko jedna osoba.
[Marco]
Byłem przed czasem na stadionie, myślałem co powiem Marcelinie. Biłem się z każdą myślą - do końca nie wiedziałem co mam jej powiedzieć, ale co tam. Raz się żyje! I poszedłem.. Zapukałem, z każdym ruchem moje serce biło coraz szybciej.. Nigdy się tak nie czułem - ale to w końcu nie byle kto bo Marcelina..
- hej, to ty..- usłyszałem zza drzwi, jej głos działał na mnie jak magnes..
- hej - uśmiechnąłem się - mnie przysłał Klopp na masaż - uśmiech nie zagościł jednak na jej twarzy
- okej, ale rozbieraj się - zaśmiała się Cysia
- dobrze - a 2 minuty później leżałem już na stole do masowania - możemy pogadać? - zapytałem niepewnie
- jasne - rzucała oschle..
- co się dzieje ? jeśli nie chcesz to nie odpowiadaj - dałem jej prawo wyboru
- masz na myśli to, że jestem dzisiaj taka?
- mhm..
- Marco.. Nie udawaj idioty.. Każda gazeta trąbi o mnie i o tobie o "nas" na prawo i lewo..
- o czym ty do mnie mówisz? - pytałem zdziwiony
- nie mów mi, że nie wiesz.. to pewnie Ty kazałeś im robić te zdjęcia..
- jakie zdjęcia o czym Ty mówisz?! - podniosłem głos
- proszę te.. - rzuciła mi gazetą
- co to do cholery jest?! - wkurzyłem się
- no powinieneś wiedzieć kochanie - zaśmiała się Marcela
- kochanie? Marcela stało Ci się coś? - pytałem zdziwiony
- nie, no weź! przecież żartuje! to tylko gazety i głupi paparazzi..
- więc nie masz im tego za złe ?
- no mam, bo przecież wszystkie twoje fanki będą chciały mnie zabić - wpadła w śmiech
- no ej.. bez takich! - zacząłem się śmiać razem z nią
- to co mój chłopaku idziemy gdzieś dzisiaj ? - wyszczerzyła się
- a dałabyś się dzisiaj wyciągnąć z Agą,Mo, Lewym i Anką na imprezę?
- czemu nie! jutro trening po południu, a teraz koniec masażu wołaj jakiegoś chłopaka
- no okej, okej. To dziś o 20 ja u Ciebie. Pasuje?
- oczywiście, że pasuje! tylko się ładnie ubierz - zaśmiała się
- haha, dobra to ja już czekam, do zobaczenia! - przytuliłem ją i pobiegłem na dalszy trening..
_________________________________________________________________
OMG! Jest kolejny rozdział. Straszne nudy i wgl. masakra.. Nie mam "weny" uciekła gdzieś ;< Przepraszam jeśli za tydzień nie pojawi się kolejny rozdział.. To wszystko wina szkoły ._. Ale i tak zapraszam na ask'a i na gadu (25745865). Komentarze motywują! Dzięki za wszystkie wyświetlenia razem i za każde osobno. Pozdrawiam MaLinA
piątek, 4 października 2013
Czekolada, pianki i obietnica spełniona
[Marco]
Mój pomysł z zabraniem Marceli na gorącą czekoladę okazał się totalną klapą.. W prawdzie miałem nadzieję, że będzie otwarte, ale jakby pomyśleć logicznie to pyło już grubo po północy. W całym mieście świeciły latarnie, było pięknie. Uwielbiałem chodzić ulicami niezatłoczonego Dortmundu nocą. Obok mnie Marcela - wieczór zaliczam do udanych, co do nocy to jeszcze nie jestem pewien. Kiedy się okazało że ta knajpka jest zamknięta zaproponowałem Cyśi czekoladę u mnie w domu. Zgodziła się. Z miasta do naszego apartamentowca było jakieś 20 minut piechotą, ale jak dla mnie to czas spędzany z wyjątkową osobą powinien ciągnąć się w nieskończoność. Szliśmy tak i śmieliśmy się chyba na cały Dortmund, normalnie było głośniej niż na Signal Iduna podczas strzelonej bramki a była nas tylko 2. Tak sobie szliśmy, aż w końcu Marcelina nie wytrzymała ze śmiechu i musieliśmy się zatrzymać. Zatrzymaliśmy się pod jakimś dziwnym drzewem. To była jemioła, wiedziałem co to oznacza! To mogła być moja szansa, musiałem ją wykorzystać! Ale kiedy tylko Marcela z oriętowała się o co mi chodzi dała w długą - a ja oczywiście za nią. Nie miała siły, z resztą jak ja. Kto by miał po 3 godzinach śmiechu? Przebiegła może jakieś 400 metrów, z każdym krokiem zwalniała. Byłem już blisko, prawie byłem obok niej, ale ona wymusiła w sobie sprint i skręciła w uliczkę do domu. Spotkaliśmy się przed budynkiem, wchodziliśmy po cichu żeby nikogo nie obudzić. (teraz pomyślcie jak mogłem z nią wchodzić po cichu skoro mi uciekła xD)
- co ty dajesz Marcela ? - szeptałem
- ale o co chodzi ? - zrobiła minę głupiej cała zasapana
- no jak o co ? uciekłaś! ale nie myśl - nie wywiniesz sie! - uśmiechnąłem się
- jasne, jasne - pokiwała głową - ty lepiej idz robić czekoladę - zaśmiała się kiedy już wychodziliśmy z windy
- ciekawe co u zakochańców - mówiła ciekawa Marcelina
- no pewnie ich nie ma, albo... - nie dokończyłem, śmiejąc się i otwierając zamek w drzwiach
- oj Reus, Reus.. ty lepiej nie myśl już - zaśmiała się
- no ale o co Ci chodzi ? - udałem głupiego wyciągając czekoladę z szafki
- nie nic, nic - wyszczerzyła się Marcelina
- usiądź na kanapie - rzuciłem z uśmiechem
[Klara]
Kuba wszedł do mieszkania. Był smutny, nigdy tak jeszcze nie wyglądał. Nie chciałam się z nim kłócić. Strasznie bolało mnie to co zrobił, miałam cholerną ochotę go przytulić ale nie mogłam. Stałam jak przez jakąś niewidzialną szklaną ścianą, coś mnie zatrzymywało, nie potrafiłam. Ale zaczęłam z nim rozmowę..
- Kuba wytłumaczysz mi coś?
- Klara co tylko zechcesz.. - odpowiedział smutny
- dlaczego tylko tyle, dlaczego ? - zapytałam
- ale kochanie o co Ci chodzi? - pytał zagubiony
- nie kłam, nie mów do mnie kochanie i powiedz kto to był?
- ale kto? kiedy? - pytał dalej zagubiony
Wydawało mi się, że on nie wie totalnie o niczym co ja mówię. On nie udawał, na prawdę było mu smutno i źle. Ja postanowiłam, że musze jednak dowiedzieć się kto to był..
- ta kobieta, dzisiaj na mieście przed naszym spotkaniem - mówiłam
- chodzi Ci o krótko ściętą blondynkę, dzisiaj po 19 na mieście ? - pytał jakby coś wreszcie do niego dotarło
- tak, dokładnie o tę samą. - potwierdziłam
- to była, to.. - zająknął się Kuba - to była moja młodsza kuzynka, przyleciała kilka dni temu do Dortmundu, nie ma tu nikogo, prosiła mnie o spotkanie bo nie może znaleźć mieszkania.. - uśmiechnął się
- ale nie kłamiesz, tak ? - dopytywałam mojego chłopaka
- no kochanie, Ciebie nigdy! - nareszcie uśmiech zagościł na jego twarzy, moje kąciki ust mimowolnie się podniosły, wstałam podeszłam do Kuby i usiadłam obok niego na kanapie. Na jego ustach złożyłam dość spory namiętny pocałunek. Wtuliłam się w jego tors, byłam troszeczkę zmęczona, no może bardziej niż troszkę bo momentalnie usnęłam..
[Marcela]
Kurde, jak ten Marco szybko biega. Ale ze mną tak łatwo sie nie wygrywa, kiedy już mnie doganiał zebrałam w sobie siłę i zaczęłam biec sprintem do domu. Byłam już pod apartamentowcem przybiegł też Reus. Miał do mnie pretensje, że mu uciekłam, ale co tam. W końcu to tylko, z podkreśleniem na TYLKO Marco Reus. Weszliśmy na górę do mieszkania Reus'a. Śmialiśmy się całą drogę, Marco nakazał usiąść mi na kanapie. Wziął się za robienie czekolady, wyciągnął też pianki. Boże jak ja kocham pianki *-* . To jest najepsza rzecz na świecie, jeszcze takie pieczone. Wiedziałam, że nie da mi robić czekolady bo kazał mi usiąść na kanapie. Ale przecież nic nie mówił o pieczeniu pianek! Wstałam z kanapy z prędkością światła. Pobiegłam do pianek, obok mnie stał lekko zdziwiony Reus, mówiąc lekko mam na myśli bardzo. Przyglądał się co ja mam zamiar zrobić, kiedy wzięłam do ręki wykałaczkę i nabiłam na pianki Reus zaczął coś mamrotać.
- ej co ty dajesz? -mówił do mnie
- yyy.. no jak to co? nie pozwoliłeś mi robić czekolady, to piekę pianki ? - zrobiłam moją minę <heloł ogarnij się> Marco zaczął śmiać się z mojej miny
-jak Ty to zrobiłaś - pytał śmiejąc się
- yy.. ale o co chodzi ? - pytałam zdziwiona
- no ta.. ta mina - dalej się śmiał
- a weź.. ogarnij się człowieku! czekolada! - zaczęłam krzyczeć
- ej no rzeczywiście.. - złapał się za głowę Reus, rozlał czekoladę do dwóch kubków, ja dalej piekłam pianki. Usiadł przy stoliku w kuchni i patrzył na mnie. Nie wiedziałam co myśleć..
- ej Marcela.. bo wiesz jak szliśmy i ty się zatrzymałaś.. no wiesz.. - zaczął Marco
- no szliśmy, zatrzymałam się i co z tego ? - próbowałam ugrać głupią
- no wiesz.. wtedy, ta jemioła i w ogóle.. myślisz, że to mogło coś znaczyć ?
- ja myślę.. Ty lepiej nie chcesz wiedzieć co ja teraz myślę - wyszczerzyłam się do niego
- a właśnie że chcę! i chcę te... - zatrzymał w pół słowa i zdania - albo nie nie chcę.. - powiedział niepewnie
- ale nie chcesz, nie chcesz ? - poruszyłam znacząco brwiami
- znaczy bo ja.. no tak nie wiem, czy chcę.. - zarumienił się
- hahah Reus, ty się rumienisz! - zaczęłam się śmiać
- no kurde, Marcela! bo to Ty tak na mnie działaś, zaraz wracam muszę się ogarnąć - i wyszedł do łazienki..
[Marco]
Boże co ja najlepszego robię?! Co ja odwalam, przecież to tylko dziewczyna! Ostatni raz rumieniłem się przy dziewczynie jak miałem.. 14 lat?! O kurde! Przecież to nie możliwe. Wtedy każda moja "randka" to była totalna klapa, bo się spinałem za każdym razem. To nie może do mnie wrócić! Hulpnąłem sobie zimną wodą w twarz, wytarłem ją do ręcznika, poprawiłem grzywkę i pomyślałem : Reus, do przodu! Teraz albo nigdy!. Wyszedłem z łazienki, Marcela stała dalej w kuchni obok pieca i piekła pianki. Podszedłem do niej od tyłu, objąłem ją rękami, głowę położyłem delikatnie na jej ramieniu. Nie wiedziałem jak zareaguje, obawiałem się najgorszego, serce waliło mi ja oszalałe. Ale myślałem wtedy tylko jedno.. REUS NIE SPINAJ SIĘ!
- a ty co robisz? - wyszeptała do mnie Cysia
- a jak myślisz? - zapytałem niepewny
- no ja myślę, że mnie przytulasz - stwierdziła z uśmiechem Cyśka
- hmm.. no to chyba dobrze myślisz.. - odpowiedziałem jej
- chcesz piankę ?- zapytała i odwróciła się do mnie twarzą, ja pokiwałem głową że chcę piankę, ona włożyła mi ją do buzi. Była strasznie gorąca, ale co to dla takiego twardziela jak ja. Marcela usiadła na blacie jednej z szafek, uśmiechała się do mnie. Stałem na przeciwko niej, patrzeliśmy sobie prosto w oczy, miałem nadzieję że za chwilę nastąpi to na co od dłuższego czasu czekałem..
- Marco.? - spytała niepewnie
- tak, Marcela? - pytałem patrząc jej prosto w oczy
- to dzisiaj pod jemiołą.. - zaczęła
- tak, ja wiem.. nie bawisz się w takie coś.. - dokończyłem za nią
- no właśnie... nie.. przeciwnie - wyszeptała
- mówisz poważnie ? - zapytałem
- no, tak.. uciekłam tylko dlatego, że nie chciałam żeby ktoś nas tak widział, paparazzii i te sprawy.. powinieneś zrozumieć - kontynuowała Marcela
- a tutaj ? teraz ? nie ma nikogo, więc ? dostanę mojego buziaka? - pytałem z uśmiechem licząc na "coś"
- hmm.. teraz.. no okej, ale wiedz, że to nie dlatego że coś do Ciebie czuję tylko za tą jemiołę.. - zawahała się przez moment mówiąc to
- tak, ja wiem.. to co ? - poczułem ciepło
- no jak co ? - uśmiechnęła się Marcela, oparłem ręce na blat szafki, obejmowałem ją prawie. Patrzeliśmy sobie jeszcze przez chwilę w oczy, czekałem aż przejmie inicjatywę.. Zrobiła to i to z największą przyjemnością.. Jej usta delikatnie muskały się z moimi, wszystko działo się tak szybko. Ten pocałunek mógłby trwać wiecznie. Ona złożyła mi na ustach dużego buziaka. Kiedy się ode mnie "odczepiła" byłem tak zauroczony, że prawie poparzyłem się o palnik od pianek. Ona zeskoczyła z blatu, nie powiedziała nic. Rzuciła tylko malutkim uśmiechem i powiedziała że musi już iść..
[Marcelina]
Co ze mnie za idiotka! Jak ja w ogóle mogłam go pocałować?! Dałam mu teraz nadzieje. Przecież to logiczne, że zwykła ja nie może być z niezwykłym Marco Reus'em. Na jedno miałam sobie za złe że to zrobiłam, ale w głębi duszy cieszyłam się jak małe dziecko z przysłowiowej zabawki..
tyle wrażeń w jednym dniu. Wchodząc do mieszkania zauważyłam śpiącą parę na kanapie. Pomyślałam że jutro będzie ich wszystko boleć, przykryłam ich koce a sama poszłam pod prysznic. Była już prawie 3 w nocy. Ubrałam piżamę i poszłam spać marząc o Reus'ie.
_____________________________________________________________________
Dżizys krajzys. Jakie nudy! Nie wiem czy ktoś to wgl. bd czytał ale dzięki za te 8.1k yświetleń. Dzięki za wszystkie komentarze. Aktualnie jestem chora, a wczoraj (3.10.13) byłam w Wawie. Widziałam NARODOWY *-* Najlepszy punkt wycieczki tyle że go nie zwiedzaliśmy. Nie wiem kiedy kolejny, bo z każdym dniem tracę jakąkolwiek motywację i chęci do pisania, ale pozdrawiam was wszystkich serdecznie
i życzę udanego weekendu i miłych dni w szql. Zapraszam na gadu (25745865) i na aska. CZEŚĆ HEJ PAPA. Pozdrawiam MaLinA <3
Mój pomysł z zabraniem Marceli na gorącą czekoladę okazał się totalną klapą.. W prawdzie miałem nadzieję, że będzie otwarte, ale jakby pomyśleć logicznie to pyło już grubo po północy. W całym mieście świeciły latarnie, było pięknie. Uwielbiałem chodzić ulicami niezatłoczonego Dortmundu nocą. Obok mnie Marcela - wieczór zaliczam do udanych, co do nocy to jeszcze nie jestem pewien. Kiedy się okazało że ta knajpka jest zamknięta zaproponowałem Cyśi czekoladę u mnie w domu. Zgodziła się. Z miasta do naszego apartamentowca było jakieś 20 minut piechotą, ale jak dla mnie to czas spędzany z wyjątkową osobą powinien ciągnąć się w nieskończoność. Szliśmy tak i śmieliśmy się chyba na cały Dortmund, normalnie było głośniej niż na Signal Iduna podczas strzelonej bramki a była nas tylko 2. Tak sobie szliśmy, aż w końcu Marcelina nie wytrzymała ze śmiechu i musieliśmy się zatrzymać. Zatrzymaliśmy się pod jakimś dziwnym drzewem. To była jemioła, wiedziałem co to oznacza! To mogła być moja szansa, musiałem ją wykorzystać! Ale kiedy tylko Marcela z oriętowała się o co mi chodzi dała w długą - a ja oczywiście za nią. Nie miała siły, z resztą jak ja. Kto by miał po 3 godzinach śmiechu? Przebiegła może jakieś 400 metrów, z każdym krokiem zwalniała. Byłem już blisko, prawie byłem obok niej, ale ona wymusiła w sobie sprint i skręciła w uliczkę do domu. Spotkaliśmy się przed budynkiem, wchodziliśmy po cichu żeby nikogo nie obudzić. (teraz pomyślcie jak mogłem z nią wchodzić po cichu skoro mi uciekła xD)
- co ty dajesz Marcela ? - szeptałem
- ale o co chodzi ? - zrobiła minę głupiej cała zasapana
- no jak o co ? uciekłaś! ale nie myśl - nie wywiniesz sie! - uśmiechnąłem się
- jasne, jasne - pokiwała głową - ty lepiej idz robić czekoladę - zaśmiała się kiedy już wychodziliśmy z windy
- ciekawe co u zakochańców - mówiła ciekawa Marcelina
- no pewnie ich nie ma, albo... - nie dokończyłem, śmiejąc się i otwierając zamek w drzwiach
- oj Reus, Reus.. ty lepiej nie myśl już - zaśmiała się
- no ale o co Ci chodzi ? - udałem głupiego wyciągając czekoladę z szafki
- nie nic, nic - wyszczerzyła się Marcelina
- usiądź na kanapie - rzuciłem z uśmiechem
[Klara]
Kuba wszedł do mieszkania. Był smutny, nigdy tak jeszcze nie wyglądał. Nie chciałam się z nim kłócić. Strasznie bolało mnie to co zrobił, miałam cholerną ochotę go przytulić ale nie mogłam. Stałam jak przez jakąś niewidzialną szklaną ścianą, coś mnie zatrzymywało, nie potrafiłam. Ale zaczęłam z nim rozmowę..
- Kuba wytłumaczysz mi coś?
- Klara co tylko zechcesz.. - odpowiedział smutny
- dlaczego tylko tyle, dlaczego ? - zapytałam
- ale kochanie o co Ci chodzi? - pytał zagubiony
- nie kłam, nie mów do mnie kochanie i powiedz kto to był?
- ale kto? kiedy? - pytał dalej zagubiony
Wydawało mi się, że on nie wie totalnie o niczym co ja mówię. On nie udawał, na prawdę było mu smutno i źle. Ja postanowiłam, że musze jednak dowiedzieć się kto to był..
- ta kobieta, dzisiaj na mieście przed naszym spotkaniem - mówiłam
- chodzi Ci o krótko ściętą blondynkę, dzisiaj po 19 na mieście ? - pytał jakby coś wreszcie do niego dotarło
- tak, dokładnie o tę samą. - potwierdziłam
- to była, to.. - zająknął się Kuba - to była moja młodsza kuzynka, przyleciała kilka dni temu do Dortmundu, nie ma tu nikogo, prosiła mnie o spotkanie bo nie może znaleźć mieszkania.. - uśmiechnął się
- ale nie kłamiesz, tak ? - dopytywałam mojego chłopaka
- no kochanie, Ciebie nigdy! - nareszcie uśmiech zagościł na jego twarzy, moje kąciki ust mimowolnie się podniosły, wstałam podeszłam do Kuby i usiadłam obok niego na kanapie. Na jego ustach złożyłam dość spory namiętny pocałunek. Wtuliłam się w jego tors, byłam troszeczkę zmęczona, no może bardziej niż troszkę bo momentalnie usnęłam..
[Marcela]
Kurde, jak ten Marco szybko biega. Ale ze mną tak łatwo sie nie wygrywa, kiedy już mnie doganiał zebrałam w sobie siłę i zaczęłam biec sprintem do domu. Byłam już pod apartamentowcem przybiegł też Reus. Miał do mnie pretensje, że mu uciekłam, ale co tam. W końcu to tylko, z podkreśleniem na TYLKO Marco Reus. Weszliśmy na górę do mieszkania Reus'a. Śmialiśmy się całą drogę, Marco nakazał usiąść mi na kanapie. Wziął się za robienie czekolady, wyciągnął też pianki. Boże jak ja kocham pianki *-* . To jest najepsza rzecz na świecie, jeszcze takie pieczone. Wiedziałam, że nie da mi robić czekolady bo kazał mi usiąść na kanapie. Ale przecież nic nie mówił o pieczeniu pianek! Wstałam z kanapy z prędkością światła. Pobiegłam do pianek, obok mnie stał lekko zdziwiony Reus, mówiąc lekko mam na myśli bardzo. Przyglądał się co ja mam zamiar zrobić, kiedy wzięłam do ręki wykałaczkę i nabiłam na pianki Reus zaczął coś mamrotać.
- ej co ty dajesz? -mówił do mnie
- yyy.. no jak to co? nie pozwoliłeś mi robić czekolady, to piekę pianki ? - zrobiłam moją minę <heloł ogarnij się> Marco zaczął śmiać się z mojej miny
-jak Ty to zrobiłaś - pytał śmiejąc się
- yy.. ale o co chodzi ? - pytałam zdziwiona
- no ta.. ta mina - dalej się śmiał
- a weź.. ogarnij się człowieku! czekolada! - zaczęłam krzyczeć
- ej no rzeczywiście.. - złapał się za głowę Reus, rozlał czekoladę do dwóch kubków, ja dalej piekłam pianki. Usiadł przy stoliku w kuchni i patrzył na mnie. Nie wiedziałam co myśleć..
- ej Marcela.. bo wiesz jak szliśmy i ty się zatrzymałaś.. no wiesz.. - zaczął Marco
- no szliśmy, zatrzymałam się i co z tego ? - próbowałam ugrać głupią
- no wiesz.. wtedy, ta jemioła i w ogóle.. myślisz, że to mogło coś znaczyć ?
- ja myślę.. Ty lepiej nie chcesz wiedzieć co ja teraz myślę - wyszczerzyłam się do niego
- a właśnie że chcę! i chcę te... - zatrzymał w pół słowa i zdania - albo nie nie chcę.. - powiedział niepewnie
- ale nie chcesz, nie chcesz ? - poruszyłam znacząco brwiami
- znaczy bo ja.. no tak nie wiem, czy chcę.. - zarumienił się
- hahah Reus, ty się rumienisz! - zaczęłam się śmiać
- no kurde, Marcela! bo to Ty tak na mnie działaś, zaraz wracam muszę się ogarnąć - i wyszedł do łazienki..
[Marco]
Boże co ja najlepszego robię?! Co ja odwalam, przecież to tylko dziewczyna! Ostatni raz rumieniłem się przy dziewczynie jak miałem.. 14 lat?! O kurde! Przecież to nie możliwe. Wtedy każda moja "randka" to była totalna klapa, bo się spinałem za każdym razem. To nie może do mnie wrócić! Hulpnąłem sobie zimną wodą w twarz, wytarłem ją do ręcznika, poprawiłem grzywkę i pomyślałem : Reus, do przodu! Teraz albo nigdy!. Wyszedłem z łazienki, Marcela stała dalej w kuchni obok pieca i piekła pianki. Podszedłem do niej od tyłu, objąłem ją rękami, głowę położyłem delikatnie na jej ramieniu. Nie wiedziałem jak zareaguje, obawiałem się najgorszego, serce waliło mi ja oszalałe. Ale myślałem wtedy tylko jedno.. REUS NIE SPINAJ SIĘ!
- a ty co robisz? - wyszeptała do mnie Cysia
- a jak myślisz? - zapytałem niepewny
- no ja myślę, że mnie przytulasz - stwierdziła z uśmiechem Cyśka
- hmm.. no to chyba dobrze myślisz.. - odpowiedziałem jej
- chcesz piankę ?- zapytała i odwróciła się do mnie twarzą, ja pokiwałem głową że chcę piankę, ona włożyła mi ją do buzi. Była strasznie gorąca, ale co to dla takiego twardziela jak ja. Marcela usiadła na blacie jednej z szafek, uśmiechała się do mnie. Stałem na przeciwko niej, patrzeliśmy sobie prosto w oczy, miałem nadzieję że za chwilę nastąpi to na co od dłuższego czasu czekałem..
- Marco.? - spytała niepewnie
- tak, Marcela? - pytałem patrząc jej prosto w oczy
- to dzisiaj pod jemiołą.. - zaczęła
- tak, ja wiem.. nie bawisz się w takie coś.. - dokończyłem za nią
- no właśnie... nie.. przeciwnie - wyszeptała
- mówisz poważnie ? - zapytałem
- no, tak.. uciekłam tylko dlatego, że nie chciałam żeby ktoś nas tak widział, paparazzii i te sprawy.. powinieneś zrozumieć - kontynuowała Marcela
- a tutaj ? teraz ? nie ma nikogo, więc ? dostanę mojego buziaka? - pytałem z uśmiechem licząc na "coś"
- hmm.. teraz.. no okej, ale wiedz, że to nie dlatego że coś do Ciebie czuję tylko za tą jemiołę.. - zawahała się przez moment mówiąc to
- tak, ja wiem.. to co ? - poczułem ciepło
- no jak co ? - uśmiechnęła się Marcela, oparłem ręce na blat szafki, obejmowałem ją prawie. Patrzeliśmy sobie jeszcze przez chwilę w oczy, czekałem aż przejmie inicjatywę.. Zrobiła to i to z największą przyjemnością.. Jej usta delikatnie muskały się z moimi, wszystko działo się tak szybko. Ten pocałunek mógłby trwać wiecznie. Ona złożyła mi na ustach dużego buziaka. Kiedy się ode mnie "odczepiła" byłem tak zauroczony, że prawie poparzyłem się o palnik od pianek. Ona zeskoczyła z blatu, nie powiedziała nic. Rzuciła tylko malutkim uśmiechem i powiedziała że musi już iść..
[Marcelina]
Co ze mnie za idiotka! Jak ja w ogóle mogłam go pocałować?! Dałam mu teraz nadzieje. Przecież to logiczne, że zwykła ja nie może być z niezwykłym Marco Reus'em. Na jedno miałam sobie za złe że to zrobiłam, ale w głębi duszy cieszyłam się jak małe dziecko z przysłowiowej zabawki..
tyle wrażeń w jednym dniu. Wchodząc do mieszkania zauważyłam śpiącą parę na kanapie. Pomyślałam że jutro będzie ich wszystko boleć, przykryłam ich koce a sama poszłam pod prysznic. Była już prawie 3 w nocy. Ubrałam piżamę i poszłam spać marząc o Reus'ie.
_____________________________________________________________________
Dżizys krajzys. Jakie nudy! Nie wiem czy ktoś to wgl. bd czytał ale dzięki za te 8.1k yświetleń. Dzięki za wszystkie komentarze. Aktualnie jestem chora, a wczoraj (3.10.13) byłam w Wawie. Widziałam NARODOWY *-* Najlepszy punkt wycieczki tyle że go nie zwiedzaliśmy. Nie wiem kiedy kolejny, bo z każdym dniem tracę jakąkolwiek motywację i chęci do pisania, ale pozdrawiam was wszystkich serdecznie
i życzę udanego weekendu i miłych dni w szql. Zapraszam na gadu (25745865) i na aska. CZEŚĆ HEJ PAPA. Pozdrawiam MaLinA <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)